poniedziałek, 24 listopada 2014

[KP] Sweet piano writing down my life


Did I do anything last night that suggested I was sane?



Dorian Erich Amaranth

Pan Przewodniczący
osiemnaście lat
ten starszy brat
metr siedemdziesiąt dziewięć
pokój dwadzieścia trzy
fizyka, kaligrafia, francuski
od czasu do czasu basen
pianino




powiązania * charakter * cała reszta

I cannot cry 'cause the shoulder cries more
I cannot die, I, a whore for this cold world

30 komentarzy:

  1. [Dziękuję za powitanie i sama kłaniam się uprzejmie :) Oczywiście za chwilę poprawię etykietę, a tymczasem chciałam zapytać, czy może masz ochotę na wątek? Razem chodzą na zajęcia i obaj są obowiązkowi. Wyobrażam sobie zdziwienie Luka, kiedy orientuje się, że jednak ktoś go kojarzy :P]
    Lukas

    OdpowiedzUsuń
  2. [♥ Już wielbię Doriana.]

    Louis Tyler

    OdpowiedzUsuń
  3. [Chcę wątek z braciszkiem ♥]

    Vinnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. [Ojoj... nic tylko przytulić i chronić przed całym światem x3]

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  5. [Ja również się zgłoszę po wątek, nawet coś wymyślę, jakoś xD Jutro... bo dziś mi w głowie szumi :) od piwska x) ]

    Natsu

    OdpowiedzUsuń
  6. [Czeka na twoje zaczęcie <3]

    Lasse

    OdpowiedzUsuń
  7. [Noo... to masz rację :) Tylko niestety wypadałoby, żebyś zaczęła, żeby miało to sens :P]

    OdpowiedzUsuń
  8. [Powiem ci to, co zwykłam mówić w taki sytuacjach: zaskocz mnie ;3 <3]

    OdpowiedzUsuń
  9. Lukas nie miał zbyt wielu zajęć, dlatego starał się skoncentrować na nauce. W końcu cel w życiu miał całkiem jasno wytyczony. Był dobrym uczniem. Może nawet bardzo dobrym, ale w przeciwieństwie do geniuszy nie należał do wyrywnych. Nie odzywał się w czasie zajęć, ale sprawdziany pisał na najwyższe oceny. Oczywiście nie ze wszystkich przedmiotów, ale tych, które go interesowały lub byłby mu potrzebne, żeby dostać się na studia.
    Właśnie dlatego chętnie zaszywał się w bibliotece. Poza tym pozostawiał pokój do użytku swojego współlokatora, który chętnie z tego korzystał. W konsekwencji Luk chodził tam przede wszystkim... spać.
    Kiedy ktoś do niego podszedł i zwrócił się do chłopaka po imieniu... Lukas zwyczajnie wbił wzrok w śmiała i otworzył nieco usta... potem otrząsnął się i... dotarło do niego, że to sam Dorian... przewodniczący. Jak ktoś taki w ogóle wie o istnieniu kogoś takiego jak Johnson? Niesamowite.
    Ja? Co? - zapytał nieprzytomnie.
    Jakby jego styki w mózgu nie działały poprawnie.. i informacje dochodziły w zwolnionym tempie.
    Kwestionariusz. Tak. Jaki? - spojrzał na chłopaka zupełnie zagubiony.
    Lukas

    OdpowiedzUsuń
  10. [No jasne xd jakiś pomysł?
    Bo w sumie to Jay zna się bardzo dobrze z jego bratem, więc jak nic nie masz, to można iść jakoś w tym kierunku :)]

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  11. [Nie zdawałam sobie sprawy, że tak zacnie trafiłam dokładnie godzinę 00:00. Teraz jestem z siebie dumna. Dobra a wątek może nie być znowu taki piękny...]

    Natsu raczej nie spóźniał się na zajęcia, a już na pewno nikogo nie podsłuchiwał. Tak było do dnia dzisiejszego, kiedy to w poszukiwaniu przewodniczącego przegapił matematykę, a teraz również i chemię przepuszczał. Jednak tym razem była to wina przewodniczącego. Zaczarował go pod drzwiami dźwiękami pianina wydobywającymi się zza zamkniętego pomieszczenia. Przez szparkę od klucza miał niezwykle małe pole widzenia, ale wystarczyło by zauważyć ów rudzielca, w o którym w tej szkole krążyły ponure opinie. Niby taki dobrze poinformowany, a zimny niczym skała. Że też właśnie on musiał zostać oddelegowany do załatwiania spraw radiowęzła. Budżet radiowęzła został znacznie uszczuplony, a powodem okazały się jego wybryki. Cóż... przeprosić mógł, ale przecież ich nie zaprzestanie.
    Kiedy piosenka dobiegła końca otworzył drzwi i wślizgnął się do środka i zaklaskał parę razy, zanim odchrząknął opierając się nieco o pianino.
    - Co to było? - zapytał go o melodię, bo kiedyś chyba obiła mu się po uszach, ale za Chiny nie potrafił sobie przypomnieć co to było.

    Natsu

    OdpowiedzUsuń
  12. Vincent niestety zdążył się już z tym oswoić, ze bardzo rzadko widywał się z bratem. Smuciło go to, ale nie miał jak sprawić, aby było inaczej. Szkołą potrzebowała zaradnego przewodniczącego.
    - Witaj, braciszku - powiedział, po czym wręcz się na niego rzucił. Potrzebował jego bliskości. Bardzo. Dał mu nawet buziaka w policzek. Niech Dorian się uśmiechnie troszkę. - Jak dzień?
    Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  13. [Przeczytać regulamin, a potem zapomnieć nie wpisać "[KP]" ._. smutne ._. a masz jakiś pomysł na wątek? Wróciłam z uczelni i zupełnie nie mam pomysłów, ale może coś się znajdzie :3]

    OdpowiedzUsuń
  14. - Mogę ci pomóc, abyś się tak z tym nie męczył. Jadłeś dziś coś porządnego? - zapytał z troską. Wiedział, że brat o siebie nie dbał. Dorian nie powinien się tak zachowywać. Jednak... Jak Vinnie miał mu przemówić do rozsądku. I tak nie miał jak zainterweniować. Nie będzie na siłę wmuszał w brata jedzenie, bo to nie da wymiernych rezultatów.
    - Chcesz zapalić? - rzucił, widząc że brat chce palić. Zaczął się uczyć dostrzegać takie emocje.
    ­­Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  15. - Dwa dania. Ciepłe. Jedzone w spokoju. Białko, dużo węglowodanów i pełnowartościowe. Musisz się porządnie odżywiać, bo zaraz zaczniesz mdleć. Już się o ciebie martwię - powiedział Vinnie, patrząc się na niego z troską. - Przynosić ci posiłki ze stołówki? - To mogłoby być bardzo dobre dla chłopaka.
    - Bo to chyba z nielicznych przyjemności, na którą zwracasz uwagę - rzucił gorzko chłopak. Czasami miał wrażenie, że jest gdzieś niżej niż paczka fajek.
    - Było w porządku. Poznałem trochę nowych ludzi. Ach ci wszyscy z wymiany - zaśmiał się. - Brakowało mi cię - powiedział. Jakoś nie miał zamiaru opowiadać o swoim dniu.
    ­­Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  16. - A będziesz wtedy dobrze jadać. Jesteś coraz bledszy. Nie podoba mi się to - powiedział Vincent z wyrzutem. Naprawdę mu się to nie podobało, ale nie wiedział, jak ma się zatroszczyć o brata. Nie miał zielonego pojęcia. Naprawdę.
    - To co ci jeszcze w tym wszystkim sprawia przyjemność? - zapytał. Bardzo chciałby to wiedzieć. Czuł, ze jego brat coraz bardziej się oddala i to było bardzo niepokojące. Bał się tego, bo nie podobało mu się w jakim kierunku to wszystko idzie. Najchętniej to chciałby odzyskać brata.
    - Martwię się o ciebie. I... brakuje mi ciebie - powiedział chłopak szczerze.
    Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  17. [Meh, nie xd pomyślę jutro, może na coś wpadnę.]

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  18. Vincent nie wie, co ma o tym wszystkim myśleć. Dorian już od dłuższego czasu zachowuje się dziwnie. Jakby pragnął zadawać sobie umyślnie ból. To przecież idiotyczne, czy on nie ma trochę zdrowego rozsądku? Taki masochizm jest najgorszy, bo rani się przede wszystkim psychicznie.
    - Vin? - powtórzył zaskoczony. Przecież brat nigdy do niego tak nie mówił. To zabolało rudzielca. Bardzo. - Nie tylko w robocie się zatracasz, zaczynasz być innym człowiekiem. Powoli stajesz się kimś, kogo nie znam. I zastanawiam się, czy ciągle chcę znać takiego brata... - powiedział gorzko. Wypowiedzenie tych słów go bolało, ale chciał być z bratem szczery.
    Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  19. Kiedy starszy Amaranth wchodzi do sali, Louis już na niego czeka. Wita go skinieniem głowy i przez krótką chwilę uśmiecha się mimowolnie. Przepada za zajęciami z Dorianem, gdzie nie musi się użerać z całą klasą, a w trakcie lekcji może sobie pozwolić na pewną swobodę. Zdążył poznać i polubić tego chłopaka, gdy uczył go prywatnie. I pamięta jak się ucieszył, kiedy okazało się, że i tutaj będzie mógł z nim pracować.
    - Daję ci dziś wolną rękę - mówi, odgarniając długie włosy za siebie i opiera się o pianino.

    OdpowiedzUsuń
  20. Zachowanie brata bardzo nie podoba się Vincentowi. I nie wie, co robić.
    - Jak możesz się tak zachowywać. To jest nielogiczne. Nie rozumiem cę. I nie dajesz mi szansy cię zrozumieć. Jesteś okropny - wzdycha i łapie się za włosy. Ma ochotę je wyrwać, ale woli pozostawić je na miejscu. Bez tej bujnej rudej czupryny nie byłby przecież sobą.
    - Czego się boisz? - zapytał Vinnie, kucając obok brata i tak po prostu się do niego przytulając. Nie potrafił go zostawić samego, bo przecież byli braćmi i on Doriana ciągle kochał.
    Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  21. Słowa, które padły z ust brata zaskoczyły rudzielca. Bardzo. Nie spodziewał się, że jego brat się zakocha. Vinnie odsunął się trochę, aby spojrzeć mu w oczy. Nie iskrzyły się. To nie była prawdziwa miłość, ale wolał tego nie mówić na głos.
    - Dlaczego tak sądzisz? To nauczyciel? - zapytał spokojnie chłopak, głaskając brata po głowie. Chciał się dowiedzieć, bo może wtedy będzie mu w stanie jakoś pomóc. Jakoś ulżyć w jego cierpieniu.
    Vinnie

    OdpowiedzUsuń

  22. - Spokojnie - głaszcze go po plecach Vincent. Chce, aby brat się choć trochę uspokoił. Może to być w obecnej sytuacji trudne, ale zawsze trzeba spróbować.
    - Jesteś pewien, że to jest miłość, a nie zauroczenie? - wypowiada dość bolesne słowa, ale niech jego brat zmierzy się z tym pytaniem. Jego słowa brzmią bardzo smutno. Vinnie chciałby pomóc, ale nawet nie wie, kto jest obiektem tych uczuć. Poza tym, że to nauczyciel. Zaraz...
    - Zakochałeś się w naszym muzyku?
    Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  23. Vinnie uśmiecha się lekko do brata. Nie, to nie było oczywiste. On strzelił. Domyślał się, bo przecież braciszek nie rozmawiał z za wieloma osobami. Dzięki temu trafił.
    - Nie wiem, jak mogę ci pomóc - westchnął Vincent, przytulając mocniej brata. Bycie nieszczęśliwie zakochanym było okropne. - Rozmawiałeś z nim? Może on znajdzie dal ciebie miejsce w swoim sercu - podsunął. Naprawdę nie miał pojęcia, co teraz powiedzieć, czy robić.
    - Nie, nie jesteś. Nawet tak nie mów - zaoponował.
    ­­Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  24. Danny przyszedł na przyjęcie i już po kilku chwilach wiedział jedno - nigdy już nie zgodzi się na coś podobnego. Tego typu imprezy to kompletnie nie jego klimat, a zresztą, praktycznie nikogo nie znał. W szkole był stosunkowo nowy, zbyt wielu znajomych nie miał i los chciał, że akurat ani jednego z nich nie mógł znaleźć. No cóż, najwyżej się ewakuuje jeśli tylko złapie ku temu okazję.
    Z westchnięciem jakby szedł na ścięcie, nalał sobie do plastikowego kubka soku (co nie było zbyt proste, bo chłopak obok niego nalegał, że doleje mu coś naprawdę świetnego) i tak krążył pomiędzy ludźmi. Okulary co jakiś czas mimowolnie zsuwały mu się z nosa. A kiedyś radził sobie bez nich!
    W pewnym momencie miał już dosyć chodzenia, ludzie byli coraz bardziej pijani, a jemu coraz bardziej chciało się stąd zwiać. W pewnym momencie zgrabnie wywinął się spomiędzy tłumu i stanął przy oknie, oddychając głęboko. Tak, zdecydowanie, już miał tego dosyć. Miał dosyć nic nie robienia, to wszystko było kompletną stratą czasu.
    Dopiero po chwili kątem oka zauważył chłopaka, który miał o tym całym przyjęciu chyba takie samo zdanie jak Danny.
    - I jak leci ci ta jakże super-hiper impreza? - zapytał, unosząc do góry brwi by zaakcentować swoje słowa.
    Danny

    OdpowiedzUsuń
  25. [Zawsze i wszędzie ^ ^ Może Ansel będzie dawał korki z francuskiego Dorianowi?]

    OdpowiedzUsuń
  26. Spokojnie się przytula do brata, bo to przecież przyjemne. Dawno nie otrzymał od niego takiej ilości ciepła i miłości, to aż dziwne. Niesamowicie go to zaskakuje.
    - Ale dałeś radę - zauważył spokojnie. - Jak coś, to będę cię wspierać - uśmiechnął się.
    Cóż...
    - Przyzwyczaiłem się do tego, że... cię nie ma - powiedział smutno. Cóż... Zdążył się po tym czasie oswoić. I... Jakoś było mu teraz smutno, kiedy Dorian to zauważył.
    Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  27. - Nie chcę cię ranić - odpowiada, patrząc na niego smutnym wzrokiem. wie, że te słowa byłyby okrutne, ale i jednocześnie by pomogły, ale nie jest w stanie ich wypowiedzieć. One nie przejdą mu przez gardło. Jakie życie byłoby proste, gdyby bez problemu mógł to powiedzieć.
    Vinnie milczy. Słowa zapewnienia, ze nic się nie stało będą puste i zranią jeszcze bardziej Doriana, a tego nie chciał.
    - Spokojnie. Nie martw się takimi rzeczami na zapas. Spokojnie braciszku - pociesza go, głaszcząc delikatnie po głowie. Wierzy, że to choć trochę pomoże.
    Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  28. [Niestety obecnie pomysłów brak]

    OdpowiedzUsuń
  29. - Ale nie chcę cię zranić bardziej - zauważył - głaszcząc brata lekko po plecach. Eh... Ostatnio mieli między sobą ciężko. Nie mieli, kiedy porozmawiać. I rozmowa... Była dość kłopotliwa.
    - Spokojnie - powiedział tylko, tuląc go troszkę mocniej, po czym skinął głową. Kąpiel będzie dobra. O tak, odprężająca.
    Vinnie

    OdpowiedzUsuń