poniedziałek, 24 listopada 2014

[KP] Walk your own path and be yourself


 
Vinnie(Vincent) Amaranth

| lat 18 | 175 cm wzrostu |  pokój 23 | młodszy braciszek | zagorzały chemik | kaligrafia | sztuka muzyczka | kapitan drużyny siatkarskiej | okazyjnie wiceprzewodniczący szkoły |

Vinnie lubi swoje imię, ale bardziej przepada za zdrobnieniem, którym pewnego razu nazwał go brat. Tak mu się spodobało, że prawie nikt nie zwraca się do niego teraz pełnym imieniem. 
Chłopak nosi okulary, chociaż nie musi, bo jego wada jest niewielka. Rudzielec pragnie je zakładać, ponieważ uważa, że wygląda w nich uroczo. Vinnie potrzebuje też trochę uwagi, ponieważ lubi być otoczony ludźmi. Można porównać go do królika. Jest w stanie umrzeć z samotności. Vinnie w ogóle lubi ludzi. A w szczególności, kiedy są to przystojni mężczyźni i najlepiej jeśli przy okazji chcą go dotykać. Za tym rudzielec wręcz przepada. Jest jeszcze lepiej, kiedy ma do czynienia z kimś o skłonnościach sadystycznych, bo sam uważa się za masochistę. Jednak nie szasta tą informacją na prawo i lewo. Vinnie potrzebuje też miłości i ciepła. Nie lubi spać sam, zwykle wkrada się do łóżka brata. Tam jest przyjemniej, bo zawsze może się wtulić w Doriana. Ogólnie chłopak należy do osób, które potrafią zatruć innym życie swoją obecnością. Nie żeby Vinnie był jakoś specjalnie irytujący. Czasami po prostu jest go za dużo.
Rudzielec lubi sport i ćwiczenia. Nałogowo gra w siatkówkę. Nawet kontuzje mu nie przeszkadzają. Te niestety zdarzają się dość często. Bycie libero usłane różami nie jest. Vinnie jednak się ty nie zraża. Stara się być coraz lepszy.Cieszy go, kiedy jego ciężka praca nie idzie na marne i widać jej rezultaty.
Ogólnie Vincent jest bardzo pozytywnie nastawiony do życia. Jego go wszędzie pełno. Pragnie się wszystkiego dowiedzieć. Nie lubi tajemnic, ale jak przyjdzie co do czego, to potrafi je dotrzymywać. Jest przeciwieństwem swojego opanowanego i lekko zdystansowanego brata. Można też na nim polegać. To nie jest radosny idiota, który nie wie nic o życiu.




Ostatnie zmiany 6.12
Witam razem z moim uroczym chłoptasiem. Jesteśmy chętni na wątki.
Dziękuję za 200 komentarzy :'D 

59 komentarzy:

  1. Jason nie miał zamiaru przestawać. Skóra Vinnie'ego po ich wspólnej kąpieli bardzo ładnie pachniała i aż się prosiła o kolejne pocałunki. Spodobało mu się, te czułości, którymi go obdarowywał. Nawet go lekko ugryzł, co było dość trudne, ale dał radę. Kolejny znak na jego ciele, sugerujący, że Vinnie już do kogoś n a l e ż y.
    Wyprostował się, aby zdjąć z niego bokserki. Pochylił się ponownie, dotykając ustami wewnętrzną stronę jego ud, a później przesunął językiem w stronę jego krocza, pozostawiając mokry ślad. Przez chwilę jedynie drażnił skórę obok jego męskości; dopiero po jakimś czasie polizał ją od samego dołu ku górze. Chciał zobaczyć reakcje na jego twarzy, jakie wywołują te pieszczoty, dlatego uniósł się na sekundę, a potem znów wrócił do pieszczot. Był szczerze zadowolony z takiego obrotu spraw.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  2. Jason uśmiechnął się zadowolony z siebie i z faktu, że Vinnie'emu jest dobrze, a nawet bardzo dobrze sądząc po dźwiękach, wydobywających się z jego ust. Postanowił zatem pogłębić te pieszczoty; zagłębił go bardziej w swoich ustach, mocniej zaciskając na nim usta. Zaczął szybciej poruszać głową, a palec, którym jeszcze przed chwilą kręcił małe kółeczka na jego podbrzuszu, znalazł się przy jego wejściu. Tam również zaczął go dotykać. Wolną dłonią głaskał go po odkrytym brzuchu i klatce piersiowej. Zamierzał sprawić, że Vinnie zapomni o swoich innych kochankach. Tak, może Jason za dużo sobie wyobrażał, ale nikt nic na to nie poradzi, romantycy tak już mieli. A dodatkowo pan Matthews był skomplikowaną i trudną osobą.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  3. Jasonowi to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie, chciał, żeby Vinnie doszedł. Jednakże zwolnił trochę ruchy, żeby przeciągnąć tę chwilę i żeby była ona głębsza, przyjemniejsza dla chłopaka. Cóż, chciał dla niego jak najlepiej.
    Oderwał się od niego na chwilę, aby spojrzeć na jego twarz. Pocałował go długo, a potem wrócił do pieszczenia go ustami. Mieli dla siebie całą noc, której Jason nie mógł się już doczekać. Tymczasem jednak starał się sprawić Vinnie'mu jak najwięcej rozkoszy.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  4. Cecila się nie poznawało, Cecila się oswajało, trochę jak małą sarenkę. Ale był też ciekawski, więc po chwilowej zawieszce w końcu się przełamał.
    - Bardzo dziękuję - powiedział i również zrobił te pół kroku w stronę chłopaka. - Cecil Troyard. Nie no, em... nie przestraszyłem się czy coś, po prostu... Nie spodziewałem się towarzystwa i trochę mnie zaskoczyłeś. I bardzo ładnie grałeś. Zawsze podziwiałem ludzi, którzy potrafią po prostu usiąść do instrumentu i zacząć grać to, co im się podoba, tak zupełnie bez nut i większego przygotowania.

    Cecil

    OdpowiedzUsuń
  5. Jason nie mógł się nie zgodzić, zdecydowanie zaliczy ten seks do najlepszych.
    Okrył ich kołdrą i uśmiechnął się, kiedy chłopak przytulił się do niego. Objął go zatem i pogłaskał po plecach.
    - Mnie również się podobało. Musimy to powtórzyć - zamruczał mu do ucha.
    Był zmęczony, ale tak pozytywnie. Zadowolony przede wszystkim.
    - Dobranoc, Vinnie - potem zamknął oczy. Już nie mógł się doczekać poranka, kiedy obudzi się, a obok będzie leżał Vinnie. Jak tak dalej pójdzie, to zaczną się regularnie widywać. Na razie nie chciał myśleć o czymś więcej niż seks, chociaż zależało mu na tym. Cóż, wolał to przemyśleć. Romantyk musi, mimo wszystko, dbać o swoje serce, prawda?

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  6. Minęło kilka dni od tamtej nocy. Chłopcy oczywiście spotykali się na różne takie, bo tylko rozmowy im nie wychodziły. A przynajmniej Jason nie potrafił trzymać łapek przy sobie.
    Tego wieczoru pojechali się zabawić do klubu na imprezę. Wpuścili ich bez żadnych przeciwwskazań. Jay uśmiechnął się do siebie, dawno nie był się tak pobawić, a z chęcią potańczy sobie z Vinnie'm.
    Kolorowe światła, a oprócz tego ciemność, trochę ludzi, głośna muzyka.
    - Idziemy się czegoś napić? - zapytał, pochylając się nad jego uchem. W ogóle wolał mieć go blisko siebie, jeszcze by go zgubił w tym tłumie, a tego zdecydowanie nie chciał. Jeszcze jakieś facety zaczną się o niego ocierać i co? Jason musiałby dać każdemu w mordę.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  7. [Ojej! Nowa karta! Tyle komentarzy nabitych... :P]
    Lukas kilka dni temu... miał długa rozmowę z Jasonem, podczas której w sumie nie doszli do porozumienia, a jedynie porzucili temat. Chłopak dłuższy czas zastanawiał się, w jaki sposób umilić dzień współlokatorowi i w ten sposób go przeprosić. Ostatecznie uznał, że Jay może wyśmiać jego wielkie, więc może warto zrobić coś... co nie będzie takie niezręczne. A co Lukas potrafił? Rysować. Ale przecież nie narysuje Jasona! Na co mu jego własny rysunek? Więc... jedzenie.
    Następnego dnia rano Lukas poszedł do kuchni i wyszedł z niej dopiero po godzinie... kiedy udało mu się przekonać główną kucharkę, że nie zamierza spalić kuchni. Wreszcie pozwoliła mu wieczorem skorzystać z kuchni. Lukas ucieszył się i... zastanowił, kogo wziąć do pomocy. Ostatecznie podreptał do Vinniego. Zapukał do drzwi jego pokoju...
    Lukas

    OdpowiedzUsuń
  8. - Mam nadzieję że wytrzymasz. Pogodzisz te dwie dziedziny, na pewno. Mimo przeszkód, mam nadzieję, ze dasz radę. Będę trzymał kciuki. - powiedział pewnie szczerze uśmiechając się do chłopaka. Jednak zaraz uśmiech zszedł z jego twarzy.
    - Ahhh, nie odpuścisz mi, co? Ale ja naprawdę nie umiem zbytnio grać na gitarze. Szczerze, ze mnie jest amator. - powiedział próbując się wymigać. Niby wszyscy mówili mu że dobrze gra, że ma talent, ale Tatsuya nigdy w to nie wierzył.

    OdpowiedzUsuń
  9. [Pewnie sama nabijam tę "popularność" :P Szczególnie jak siedzę na wykładach i odświeżam z nadzieją, że wreszcie coś się wydarzy :D]
    Lukas nie należał do niecierpliwych. Spokojnie czekał aż Vinnie się przygotuje. Tymczasem zastanawiał się, co zrobi i czy na pewno wszystko znajdzie w kuchni... Główne składniki zorganizował sam, ale przyprawy i tym podobne... Z resztą będzie pewnie wyglądał zabawnie w kuchni.
    - Myślałem o piersi z indyka w sosie... i może byśmy coś na deser zrobili? Ciasto? Ciastka? Nie bardzo wiem, co może mu smakować... - przyznał.
    Lukas

    OdpowiedzUsuń
  10. - Ty mnie nie zranisz, Vinnie. Tobie musiałbym przyznać rację - uśmiecha się słabo. To nie ma sensu, uświadamia sobie. Jego ukochany brat jest zwyczajnie zbyt dobry, by mógł zrobić coś takiego. Czy on sam by potrafił...? Odpowiedź zamiera mu w umyśle. Woli nie dokańczać. Boi się, że mógłby potwierdzić. Że mógłby się okazać niczym więcej niż tylko chłodnym, racjonalnym skurwysynem, gdy przychodzi do kogokolwiek innego, niż egoistyczny on sam. A to przeraża, bo wcale nie chce taki być. Nie w stosunku do brata.
    - To nie jest na zapas. To jest na bieżąco. Nie chcę okazać się być taki, jaki mi się wydaje, że jestem - tłumaczy, ale dotyk uspokaja. Fakt, że jest ktoś obok, wystarcza. - Chodźmy się myć, Vinnie. Jeśli będę dalej o tym myśleć, roztrząsać to... Posypię się - zapowiada, starając się z całych sił, by nie zadrżał mu głos.

    Dorian

    OdpowiedzUsuń
  11. - Znaczy wolałbym nie, ale... - zbliżył się do Vincenta obejmując go ramionami za szyję i uśmiechając się do niego słodko. -...ale jak jej nie znajdziesz, to jakoś wytrzymam to ubrudzenie - zapewnił go muskając raz za razem jego wargi. Jakoś nie mógł przestać go całować. Słodycz jego ust go zachwycała i za każdym razem ukazywała coś innego. Jakby jej smak zmieniał się w miare jedzenia.

    OdpowiedzUsuń
  12. No i weź tu zostaw na chwilę takiego słodziaka, a już sępy się zlatują.
    Jason podszedł bliżej i postawił głośno szklanki na stole. Hm, najgorsze było to, że Vinnie'mu się to podobało. What the hell?
    - Panowie, ten uroczy chłopiec jest zajęty i nie jest chętny na zabawę figurami geometrycznymi, prawda? - zerknął na rudzielca.
    Jay bywał zazdrosny, kiedy mu zależało. Bywał bardzo zazdrosny, a co za tym szło - zaborczy i wybuchowy. Może czasami przesadzał, a może nie. Jay nie należał do osób o łatwym charakterku.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  13. - Wytrzymasz, nie ma bata. Bo masz talent. - powtórzył się już pewnie po raz setny. Zaraz jednak westchnął głośno spoglądając na niego.
    - Nie byłbym antyfanem... - mruknął niezadowolony ze słów chłopaka. - No dobrze.. Ale Ty wchodził do pokoju i bierzesz gitarę. Nie chcę się narazić Danny'emu. - powiedział od razu machając rękoma. - Jeszcze mi się oberwie lub coś, a Cibie pewnie lubi.

    OdpowiedzUsuń
  14. Mało osób rozmawiało z Cecilem, dlatego dobrze zapamiętywał tak naprawdę każdego, kogo udało mu się poznać. Miał dość dobrą pamięć do twarzy i imion, ale co najważniejsze, nigdy nie chciał sprawić komuś zawodu poprzez zapomnienie jego imienia.
    - Och, jesteś bratem Doriana? Jest bardzo pomocny. Sam zawsze chciałem mieć starszego brata - powiedział zupełnie szczerze. - Młodszego też w sumie mógłbym mieć. Albo siostrę... Wybacz, odbiegam od tematu!

    Cecil

    OdpowiedzUsuń
  15. Spokojnie? Ha, what about no.
    - Tylko rozmawiamy - powiedział jeden z nich, patrząc na Jasona w bardzo ironiczny sposób. Jason chciał zmazać ten uśmieszek z tego ust. Nie mógł jednak ryzykować wyrzuceniem z klubu, bo spieprzyłby cały wieczór. Nie chciał tego robić, bo Vinnie'mu byłoby przykro.
    - Powiedziałem, że możecie już sobie iść. Ten uroczy chłopiec ma już towarzystwo - powiedział lodowatym głosem. Generalnie Jason nie wyglądał na Jasona, którego znali w szkole. Nie wyglądał jak ten miły i uprzejmy chłopak z drużyny koszykarskiej.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  16. Odprowadził panów wzrokiem. Gdyby ten mógł zabijać, cóż... jechałaby teraz do nich policja.
    Usiadł obok niego i napił się od razu połowy swojego drinka.
    - Mówiłem - potwierdził. Dobra, musiał się ogarnąć i uspokoić. Przyszedł się tutaj bawić z Vinnie'm, a nie się denerwować. No. Musiał wziąć sie w garść. - Czego chcieli? - no przecież nie zostawi tak tego, co? Domyślał się, po co przyszli. Chciał wiedzieć, co mu powie chłopak.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  17. [Ano :P Choć ja już mam taki odruch, że jak nic nie robię to odświeżam karty na telefonie]
    Lukas też się zdziwił, że mu wreszcie pozwoliły. Wiedział, że jeśli zostawią jakikolwiek bałagan, to może zapomnieć o podobnej sytuacji, ale i tak się cieszył.
    - Sos... myślałem, żeby nie było za ostre. Może na bazie grzybów.. Możemy skorzystać z zapasów szkoły - wyjaśnił, dlaczego nie martwi się o składniki.
    - Biszkopciki.... trzeba by znaleźć przepis - przyznał.
    Lukas

    OdpowiedzUsuń
  18. - Okej, to możemy iść. - mruknął cicho nadal niezadowolony po czym wstał trzymając się ramienia chłopaka. - Dobra, wdech wydech. Jak bedzie chciał mnie zabić, to stanę za Tobą, dobra? - zapytał z uśmiechem po czym dał mu buziaka w policzek. - Jak mnie obronisz to dostaniesz drugiego buziaka! - zapewnił patrząc błagalnie na chłopaka. No cóz, Danny lubił Tatsu, ale kiedy zaczynał się uczyć wywalał Tatsu będąc oschłym co Tatsu nie lubił zbytnio.

    OdpowiedzUsuń
  19. - Mhm - odpowiedział jedynie.
    Dobra, uspokój się, bo Vinnie może to źle odebrać, nakazał sobie w myślach i odetchnął. Przepraszać jednak nie zamierzał, bo nie miał za co. Nie ustalali nic, żadnych reguł, więc nie miał prawa byc o to zły. Nic jednak nie poradził na swoje emocje. Nie panował nad nimi czasami i tak to właśnie bywało. Aczkolwiek nie było tak źle, bo się na nich nie rzucił.
    - Dobrze - dodał po chwili, kładąc dłoń na jego kolanie. - Już się martwiłem, że będę musiał im skopać tyłki.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  20. Jason zauważył, że humor Vinnie'go się zmienił, i to mocno.
    - Hej - zamruczał i zaczął go głaskać po karku. - Nie chciałem, żebyś nagle stracił nastrój na zabawę - wyjaśnił spokojnie. - Ci faceci po prostu mnie niepokoili. Przepraszam, jeśli przez to poczułeś się... źle. Nie było to moim zamiarem.
    Sam nie wiedział, czy ma go objąć, czy ma się odsunąć, czy może go pocałować, czy też nie...

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  21. - A może już go nie będzie? - zapytał jakby siebie z nadzieją w głosie. - Oby. - pokiwał głową ruszając w stronę swojego pokoju. Kurczowo trzymał się ramienia rudzielca patrząc uważnie przed siebie. Jego pokój zbliżał się coraz bardziej aż w końcu dotarli. Tatsuya szybko ukucnął przy drzwiach spoglądając wielkimi oczami na chłopaka.
    - Okej, mnie nie zobaczy tutaj, to wejdź. - powiedział szeptem posyłając mu ciepły uśmiech.

    OdpowiedzUsuń
  22. [Mamy na uczelni WiFi... znam takich, którzy przychodzą na wykłady tylko dla internetu :P]
    - Jak najbardziej - odpowiedział i uśmiechnął się lekko. - I owszem Internet musi nas uratować, bo ja nie pamiętam... - dodał.
    Weszli do kuchni i Lukas zaczął grzebać po szafkach i wyjmować różne produkty.
    Lukas

    OdpowiedzUsuń
  23. Teraz mu się głupio zrobiło. Może rzeczywiście przesadził? Był za ostry? Vinnie miał rację? Może serio był... straszny.
    - Przepraszam, tobie krzywdy nie zrobię, przysięgam.
    No, nie wyobrażał sobie, aby mógł zrobić mu coś złego. Nie, po prostu to było dla niego zbyt... nierealne.
    - Chcesz rozmawiać o tym tutaj? - zapytał cicho, patrząc na powierzchnię swojego drinka. No w sumie, w końcu ktoś zaczął tę rozmowę. Jason jednak sądziszł, że jeszcze trochę poczekają. Mylił się. Ale to może i dobrze, wyjaśnią sobie wszystko, chociaż Jason... tak, raczej wiedział, czego od niego chce i mógł mu to powiedzieć prosto w twarz. Bał się jak cholera, ale z drugiej strony chciał, aby Vinnie to wszystko wiedział. I żeby zdecydował, co chce z tym fantem zrobić.
    - W takim razie wyjdźmy stąd na spacer.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  24. - Jasne, czemu nie. Kino mi odpowiada. - potwierdził z uśmiechem, skinając głową na jego słowa. Cóż, może i robili wszystko trochę na opak, ale wcale mu to nie przeszkadzało. Danny czuł się trochę tak, jakby znał Vinniego zdecydowanie dłużej niż w rzeczywistości.
    - Powiem tak. Zgadzam się na wszystko co zaplanujesz, w ciemno. Przynajmniej będę miał niespodziankę.
    Danny

    OdpowiedzUsuń
  25. Zanim odpowiedział, zrobił krótką pauzę, jakby to, czy jest jedynakiem czy nie, było powodem do większego zastanowienia. W ogóle status rodzinny Cecila był nieco zagmatwany. Jedno było napisane w papierach, a drugie w sercu chłopaka, który zapewne do końca świata nie pogodzi się z tym, że kobieta, która go urodziła (matką by jej w życiu nie nazwał) miała czelność wyrwać go z domu jakby był dojrzałą marchewką, a nie czującą i myślącą istotą.
    - T-tak, jestem jedynakiem - powiedział w końcu.

    Cecil

    OdpowiedzUsuń
  26. Jason poszedł za nim, osłaniając go, co by przypadkiem nikomu nagle nie zachciało się go dotknąć. Chyba, że ktoś chciał się podcierać łokciem, no to proszę bardzo.
    Wyszli na zewnątrz, a Jay od razu zrównał z nim krok. W końcu oddalili się od tego zgiełku i tłumu.
    - Lubię cię, Vinnie, bardzo - zaczął Jason. Nie było sensu tego przeciągać, a im szybciej to powie, tym szybciej zejdzie z niego stres. - Wkurwia mnie, kiedy ktoś patrzy na ciebie w lubieżny sposób albo kiedy chce od ciebie wiadomo czego. Chcę, żebyś był tylko mój - aż się zatrzymał na te słowa, żeby móc lepiej przyglądać się jego reakcjom na to słowa. Na te mocne słowa, które jakimś cudem przeszły mu przez gardło. Nie myślał o zakochiwaniu się w szkole średniej, ale jak widać - nie da się wszystkiego zaplanować.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  27. - Normalnie tak się nie zachowuję. - jęknął kiedy Vinnie już wyszedł z pokoju. - Po prostu Danny jakoś tak.. Jest zły na mnie.. Dlatego nie chcę teraz się narażać, tylko tyle. - mruknął cicho spoglądając na niego. - Wrócę rano, to pewnie mu przejdzie i będzie okej. - uśmiechnł się biorąc od niego instrument i zaraz przewieszając przez ramie. - To co? Jak wrócimy to co mam Ci zagrać? - zapytał ruszając spowrotem.

    OdpowiedzUsuń
  28. [:P Przynajmniej o to jedno się u mnie zatroszczono. A już w szczególności mój kochany wydział, bo mamy też dwie własne sieci. ]
    - Potrafię nie podpalić kuchni - powiedział wesoło. Miał dobry nastrój od kilku dni. Nie do końca wiedział, skąd mu się to bierze. Czy dlatego, że udało mu się porozmawiać z kilkoma osobami i nawet nie było tak źle? Czy może dlatego, że z domu napłynęły dobre i niespodziewane wiadomości? Czy może po prostu... coś się w nim zmieniało? Nie wiedział. Grunt, że teraz skoncentrował się na tym, żeby Jasonowi jakoś wynagrodzić ostatnie nieporozumienie.
    Zabrał się do gotowania. Już po chwili złapał się na tym, że wydaje polecenia Vinniemu. Spokojny i cichy Lukas nie wyglądał na osobę, która miałaby zapędy dyktatorskie. Kiedy jednak oddawał się sprawie bez reszty, instynktownie przejmował dowodzenie, jakby się bał, że jeśli wszystkiego nie dopilnuje, sprawa skończy się fiaskiem.
    Kiedy już mięso szczęśliwie zapiekało się w piekarniku, Lukas spojrzał na Vinniego radośnie. Gotowanie tylko poprawiło nastrój Johnsona.
    - To teraz trzeba coś wymyślić z deserem... i jak my zwabimy tu Jaya? - zapytał. No tak... o tym drobnym szczególe zapomniał.
    Lukas

    OdpowiedzUsuń
  29. - Jasne, że chciałbym mieć starszego brata - powiedział z uśmiechem. Cecilowi zawsze wydawało się, że każdy chciałby mieć starszego brata, przecież to naprawdę fajna sprawa. Mieć kogoś, kto się tobą zaopiekuje, ale jednocześnie nie jest dużo starszy, jak rodzic, dlatego łatwiej się z nim porozumieć.
    - Chętnie coś zaśpiewam. Skrzypce to bardzo piękny instrument. Masz jakieś nuty?

    Cecil

    OdpowiedzUsuń
  30. Jason dziwnie okazywał swoje uczucia i to, że mu na kimś zależy. No okej, może nie do końca :dziwnie", bo potrafił okazywać to w romantyczny sposób. ale nie lubił, kiedy ktoś dotykał, co jego. A uznał, że Vinnie jest jego. Przesadzał, jasne, ale mimo wszystko... zazdrosny był bardzo i nic nie mógł na to poradzić. Nie obieca, że będzie się starał takim nie być, bo to oznaczałoby zmianę jego osoby. Po prostu... no zobaczymy.
    Spojrzał na niego i uśmiechnął się lekko. No dobra, okej, spokojnie... Pierwszy raz taka sytuacja i w ogóle, ale czuł się wspaniale.
    Podszedł do niego i pocałował go. Mocno, ale czule. Z pasją, ale spokojnie. Więc tak to było być zakochanym, co? Ciekawe uczucie, te śmieszne motylki w brzuszku czy coś... Ale mógłby się do tego przyzwyczaić.
    - To teraz oficjalnie jesteś mój, tak? - uśmiechnął się, głaszcząc go po policzku.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  31. Jason nie mógł się powstrzymać od uśmiechania. Po prostu szczęście go rozpierało i tyle. Nie wstydził się tego, bo czego miałby? Życzy wszystkim takie uczucia (no, z wyjątkiem wrogów, oni niech się udławią).
    - Nie chcę wracać na te imprezę. Chcę być tylko z tobą dzisiaj - złapał go za rękę, jakby chciał mu powiedzieć nie tylko to, że są razem, ale też to, że z Jasonem Vinnie jest bezpieczny i nic mu z nim nie grozi.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  32. Jason zamyślił się, obejmując go. No, teraz przynajmniej nie wyglądało to dziwnie, kiedy tak go przytulał. Miał teraz do tego pełne prawo czy coś.
    - To co, może hotel?
    Zostało mu trochę na karcie. W hotelu mają duże łóżka i obsługę, i duże wanny... Ale pewnie ich nie wpuszcza, bo wyglądali za młodo. Cholera...

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  33. Stanowczo Lukas nie pasował na tyrana. I nie był nim. Po prostu tak bardzo koncentrował się na zadaniu, że nie brał pod uwagę, iż ktoś mógłby tego w ten sposób nie odczuwać. Z resztą... może dlatego tak dobrze im szła ta praca?
    Lukas spojrzał nieco zdziwiony na Vinniego. Komentarz o przybiegającym Jasonie brzmiał... jakby chłopak był jakimś zwierzątkiem.
    - Czy wy... - zarumienił się. - Wy... razem... coś? - jakoś nie mógł zebrać myśli w jedno spójne zdanie.
    Lukas

    OdpowiedzUsuń
  34. Natsu skinął głową przejmując inicjatywę. Uśmiechnął się do niego lekko kucając tuż przed nim i powoli rozpinając spodnie chłopaka. Zsunął je zaraz wraz z bokserkami i wziął jego penisa do buzi, starając się podniecić go nieco bardziej. Przecież nie będzie pół-twardego członka wpychał do prezerwatywy.
    - Mhm dużo pracować nie trzeba było - cmoknął główkę jego przyrodzenia wreszcie dość zręcznie montując na nim okropną prezerwatywę. On sam za nimi nie przepadał. Ograniczały mimo wszystko przyjemność z stosunku.

    OdpowiedzUsuń
  35. Spojrzał nieco niepewnie na Vinniego.
    - Em... gratuluję? - powiedział to wyraźnie zmieszany, ale uśmiechnął się do kolegi.
    - To może trochę zmienimy plany? - zaproponował nagle. - Według planu robimy obiad... czy coś w tym stylu, a potem ja grzecznie znikam, a wy sobie zostaniecie we dwóch? - zaproponował. - Taki prezent od szefa kuchni - próbował zażartować.
    Lukas

    OdpowiedzUsuń
  36. [Jestem otwarta na wszelkie wątki i ciekawe pomysły. Jeśli coś wymyślisz, mogę zacząć pisać]
    Ivan

    OdpowiedzUsuń
  37. Nie tak trudno było to zaakceptować. Z żadnym nic go nie łączyło poza koleżeństwem. W przypadku Jaya różnica polegała tylko na tym, że mieszkali w jednym pokoju, ale Luke wiele czasu spędzał w bibliotece lub na korytarzach, więc gdyby chcieli się spotykać u Jasona nie był to problem.
    - No wiesz? Ja tu próbują zaserwować wam romantyczną kolację, a ty chcesz mi to popsuć? - próbował włożyć w tę wypowiedź jak najwięcej emocji, w wyniku czego zabrzmiał na zrozpaczonego. Faktycznie jednak wolałby, żeby koledzy zjedli sami, ponieważ pewnie czułby się trochę niezręcznie...
    Lukas

    OdpowiedzUsuń
  38. Taak, no dobra, to spróbują z tym hotelem. Ciekawe, co to z tego wyjdzie... Aż się zaczynał obawiać, serio. Chociaż... przygoda do niego przemawiała, ot co.
    - No dobra, to chodźmy - trzymając cały czas jego dłoń, skierował się w stronę centrum, do najlepszego hotelu w mieście. Jak szaleć, to szaleć, drzwi wyje... wyrzucić, okno wstawić. Jakoś tak.
    Udało im się wejść bez problemów, chociaż nie wyglądali na bogatych. Dobrze, że mieli kasę. Pieniądze załatwiały wszystko. Co prawda pani w recepcji się dziwnie na nich spojrzała, no ale ale...
    W końcu znaleźli się w jednym z najlepszych pokoi.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  39. [Jestem za. Nie będę dłużej zwlekać i zacznę. :)]
    Ivan powoli podążał korytarzem, w myślach znów karcąc siebie za nieuwagę. Był tu od niedawna i ciągle gdzieś błądził. Nie umiał nawet zapamiętać drogi do własnego pokoju. Miał nadzieję, że nie spotka żadnego z uczniów, bo to oznaczałoby rozmowę, czego bardzo się bał.
    Stawiając kolejne kroki, usłyszał delikatną muzykę. Zatrzymał się na chwilkę, aby posłuchać. Skrzypce. Uśmiechnął się lekko, przymykając oczy. Lubił dźwięk tego instrumentu. Po chwili wrócił myślami do rzeczywistości i pomału zaczął się zbliżać w stronę przepięknej melodii.
    Nagle dostrzegł w kącie jakąś postać. Rudy chłopak grał na skrzypcach, a Ivan właśnie go na tym przyłapał. Serce zaczęło bić mu szybciej, gdyż myślał, że tamten od razu go zauważy. Zrobił krok w tył, by się ukryć za rogiem. Jego duże, zielone, kocie oczy bacznie wpatrywały się w muzykującego.
    Po niedługim czasie dostrzegł, że mimo własnych zakazów, jego ciało mimowolnie zbliżyło się do drugiego chłopaka. Był mniej więcej w połowie drogi do niego i nie miał za czym się schować. Doskonale wiedział, że zaraz zostanie złapany na gorącym uczynku.
    Ivan

    OdpowiedzUsuń
  40. Lukas zmieszał się jeszcze bardziej.
    - Nie... czułbym się głupio. W ogóle teraz już nie jestem pewien, czy to dobry pomysł był - wymamrotał. Nagle spojrzał nieco przerażony. - Nie, nie chodzi o to, że się umawiacie... no po prostu... jakoś tak - zarumienił się głupio. - Ostatnio ma wrażenie, że ciągle czymś urażam Jaya i chciałem jakoś umilić mu dzień. A gdyby spędził trochę czasu z tobą, przy jedzonku... to chyba spełniłbym ten cel? - spojrzał na Vinniego bardzo niepewnie.
    Lukas
    Lukas

    OdpowiedzUsuń
  41. - To się często zdarza że mnie wyrzuca z powodu nauki, to normalne już się przyzwyczaiłem. I potem boje się wrócić. - podrapał sie po głowie. - Już jest lepiej bo staram się mu pokazać ze nie jestem taki zły. - zaśmiał się pod nosem zaraz biorąc od niego gitarę.
    - Nie chcę wracać.. Nie mogę z Toba? Masz miękkie łóżko, za fajne. - przyznał. No tak, Tatsu kochał spać wiec wyczuwał zaraz czyje łóżko jest lepsze i w którym czuł by się lepiej. Ale nie może tak chamsko po prostu się wpraszać, prawda? Zrezygnowany usiadł na kanapie.
    - Coś co lubię Hm... ? A może moją piosenkę? Co prawda jest smutna, o mojej nie bardzo fajnej przeszłości, ale kocham ją. Opisuje moje uczucia, które wciąż ze mną są z przeszłości.. Może ta? - zapytał spoglądając na rudzielca.

    Tatsu

    OdpowiedzUsuń
  42. - No ja też jestem tym zaskoczony - rzucił w odpowiedzi pstrykając go jeszcze palcem w jego stojące przyrodzenie. Zdołał już zapomnieć, albo przynajmniej zepchnąć w kąt umysłu fakt iż wciąż znajdują się w siedzibie radiowęzła i każdy może tu zaraz wejść. Teraz liczył się jedynie Vinnie.
    Pierwsze pchnięcie odebrał nieco boleśnie. W końcu cialo obce się w niego wbijało, ale postarał się rozluźnić i już po chwili zaczynał odczuwać przyjemność z odbywanego stosunku, nawet samemu ruszając odrobinę biodrami.

    Natsu

    OdpowiedzUsuń
  43. Przygryzł mocno wargę, gdy chłopak na niego spojrzał. Czuł się trochę jak mały kotek, który zgubił drogę do mamy. Kiedy usłyszał, że rudzielec wita się z nim, zadrżał. W pierwszej chwili pomyślał, aby jak najszybciej uciec, ale natychmiast dotarło do niego, że nie może wiecznie uciekać przed ludźmi w swoim wieku, bo to do niczego go nie doprowadzi. Podszedł ostrożnie jeszcze kilka kroków bliżej.
    -Cześć - powiedział cicho, zaciskając dłonie na swojej koszuli. - J-ja... już sobie idę. Tylko się przyglądałem. Przepraszam - rzekł niepewnie, spuszczając głowę w dół.
    Ivan

    OdpowiedzUsuń
  44. Weszli do pokoju, a Jason uśmiechnął się do siebie. No, klasa, nie to co ich pokoju w internacie. Tutaj to naprawdę były luksusy. Już się nie mógł doczekać, aż wskoczy do tego łóżka. Musi tam być bardzo wygodnie i ciepło.
    Spojrzał na Vinnie'ego.
    - Jasne!Musimy skorzystać ze wszystkiego, co nam tutaj oferują - zaśmiał się, zaczynając zrzucać z siebie ubrania.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  45. Jeszcze przez chwilę wahał się i walczył z myślami, w końcu jednak kiwnął zdecydowanie głową.
    - Robimy słodkości. Potem dzwonisz po Jaya, a ja się po cichu zbieram - powiedział poważnie, ale uśmiechnął się lekko. - I zabieram połowę słodyczy - dodał żartobliwym tonem. Sprawdził, czy nim im się nie pali, po czym sięgnął po telefon i zaczął przeszukiwać Internet w poszukiwaniu przepisów. W końcu zdecydował się na dwa - biszkopty i ciasto marchewkowe. Pokazał je koledze.
    - Może być?
    Lukas

    OdpowiedzUsuń
  46. - Nie ma mowy, mówi tak a się uśmiecha. - prychnął i wytknął mu język. Jednak zaraz skupił się na instrumencie. Przymknął oczy przypominając sobie całą piosenkę po czym zaczął grać. Zaraz dołączył i śpiew. Cała piosenka była o jego przeszłości. Można by powiedzieć, że przez tą piosenkę, Tatsu otworzył się trochę przed rudzielcem. Piosenka mówiła o wypadku śmiertelnym rodziców, o wychowanie na ulicy przez rok po czym siedzenie u dziadków. Surowi staruszkowie kazali mu być służącym. W słowa były też wplątane uczucia jakie towarzyszyły Tatsu : smutek, żal, złość, zniechęcenie. Te uczucia do teraz trwają przy chłopaku.
    Kiedy skończył, wziął głeboki wdech otwierając oczy i spoglądając na Vinniego.
    - Ehm.. No to by było na tyle.. Takie amatorskie - podrapał się po karku po czym odłożył gitarę

    OdpowiedzUsuń
  47. Lukas odetchnął, kiedy Vinnie się zgodził. Nie chciał się z nim kłócić, a już szczególnie o coś takiego. Uśmiechnął się do kolegi.
    - Co robić... ? - zastanowił się i rozejrzał po pomieszczeniu. Nagle go olśniło. Podszedł do jednej z szafek i wyjął tarkę.
    - Zetrzesz trzy marchewki... i pokroisz orzechy. - odpowiedział. Sam zabrał się za przygotowywanie ciastka. Wybrał tak prosty przepis, że nie wierzył,że coś mogłoby nie wyjść. Kiedy każdy robił swoje, Luke odezwał się do kolegi:
    - Daj znać jakbyście chcieli wolny pokój czy coś...ok? - powiedział cicho i jakby nieswoim głosem, ale całkiem wyraźnie.
    Lukas

    OdpowiedzUsuń
  48. Strach go paraliżował, ale wspaniale to maskował. Ostrożnie podniósł wzrok. Najpierw na dłoń chłopaka, a później na jego twarz. Widząc niegroźny uśmiech, coś lekko uchyliło drzwi jego nieśmiałości.
    -Jestem Ivan - odparł cicho, ściskając delikatnie dłoń Vincenta.
    Nie wiedział, o czym powinien mówić dalej. To nie było dla niego dziwne. W końcu ze swoimi byłymi nauczycielami rozmawiał tylko o nauce i ewentualnie zwierzętach.
    -Bardzo ładnie grasz - powiedział, rumieniąc się soczyście. Nigdy nie mówił nikomu komplementów, a to co właśnie zrobił, trochę go zawstydziło. Patrzył na rudzielca nieśmiało oraz niewinnie. Wydawało się, że już się nie boi i choć trochę mu zaufał. Ale to były tylko pozory. Ivan nie ufał nikomu, kogo dobrze nie poznał.
    Ivan

    OdpowiedzUsuń
  49. Zaskoczony zamrugał kilkakrotnie ale wtulił się w chłopaka z lekkim uśmiechem.
    - Dziękuję, ale nie uważam żeby było piękne. Takie sobie.. Jakieś takie. - zaśmiał się pod nosem przymykając oczy. To było miłe, naprawdę miłe, że ktoś docenił jego piosenkę. Słowa nadchodzły tak szybko, tak prosto, z serca. Nie wiedział kiedy udało mu sie stworzyć piosenkę.

    OdpowiedzUsuń
  50. Uśmiechnął się na te słowa. -Dziękuję. Tak, jestem z Rosji, ale to wszystko to długa historia -wymamrotał i skarcił się w myślach. Wiedział, że niektórzy ludzie 'lubią długie historie' lub 'mają czas'. Wiedział to z opowieści swoich nauczycieli.
    -Kocha... -niedokończył, czując na sobie uścisk Vincenta.
    Zrobił duże oczy. Bał się, ale nie mógł nic zrobić. Nie Ivan, nie możesz zachowywać się jak młoda sarna w lesie, powiedział do siebie w myślach i ostrożnie przymknął powieki.
    Przez jego umysł przemknął obraz z przed kilku lat, kiedy tulił go jeden z jego nauczycieli. Delikatne objęcie wtedy zamieniło się w pocałunek, a potem obaj znaleźli się w łóżku. Mężczyzna mówił mu, że go kocha, ale Ivan nie wiedział, co to znaczy. Nigdy nie czuł czegoś takiego do nikogo.
    Przez drobne ciało chłopaka przepłynął ciepły dreszcz. Zawiesił ręce na szyi rudzielca, wtulając się w niego. Było mu ciepło i przyjemnie. To było dla niego dziwne, ale chciał, by trwało dłużej.
    Ivan

    OdpowiedzUsuń
  51. Próbował się nie śmiać, ale za każdym razem, kiedy Vinnie goni za kolejnym orzechem, z trudem powstrzymywał się przed wybuchnięciem. Nawet mu się chwilami robiło szkoda chłopaka, że tak trudno mu wygrać ze złośliwym orzechem.
    Sam tym czasem włączył piekarnik i skończył ubijać ciasto. Pozostało dodać ostatnie składniki i całość wrzucić, żeby się piekła.
    - To nie tak, że byście mnie wyrzucali... to zwykła propozycja - zapewnił. - I tak zwykle uczę się w bibliotece.
    Lukas

    OdpowiedzUsuń
  52. Cecil generalnie nie przepadał za tym, by dotykały go obce osoby, ale tym razem jakoś nie miał problemu z tym, żeby ktoś poczochrał go po głowie. Może była to kwestia tego, że robił to Vinnie?
    - Chętnie, chodźmy - powiedział radośnie.

    Cecil

    OdpowiedzUsuń
  53. - Jeszcze czegoś? Narazie nie pisze nic.. Nie mam czasu, albo po prostu zasypiam. Wtedy byłem w depresji, rozumiesz.. Chciałem przelać jakoś swoje uczucia, nigdy o nich nie mówiłem. Niechętnie, tak powiem. - mruknął spoglądajac na rudzielca. - A kiedy przelałem to na papier.. a potem ułożyłem do tego muzykę.. To tak jakoś wyszło, że coraz cześciej mam ochotę to komuś zaśpiewać. - zaśmiał się drapiac po głowie.

    OdpowiedzUsuń
  54. - Skoro mówię, że to jedyny powód to chyba tak jest. Zrozumiałeś ? - powiedział już bardzo zirytowany Nataniel. Nienawidził jak ktoś przeszkadzał mu w jedzeniu, dla niego była to chwila wytchnienia, coś bardzo ważnego. Może było to dla innych dziwne ale taki był Nat i nikt nie umiał go zmienić.
    -Skoro wiesz już wszystko, możesz odejść od tego stolika ?

    OdpowiedzUsuń
  55. Wiedział, że właśnie tak będzie, ale skoro ten przez ostatnie kilka minut nie skrzywdził go, to chyba będzie mógł mu o tym opowiedzieć.
    - Dziękuję? - zaśmiał się, odsuwając się od niego. Delikatny uśmiech gościł na jego twarzy, jak prawie nigdy wcześniej. - Kiedyś przy okazji ci opowiem.
    Widać było, że napięta aura zeszła z niego. Przynajmniej w tym momencie. Patrzył na rudzielca z zainteresowaniem,, przekrzywiając uroczo głowę.
    -Dlaczego ćwiczyłeś na korytarzu? Z tego, co wiem, każdy ma swój pokój. Chyba nie możesz być hm... bezdomny - odezwał się po chwili trochę krępującej ciszy. Był naprawdę ciekawy, co sprowadziło Vincenta tutaj. Przecież tak piękna muzyka nie mogła być chowana przed światem.
    Ivan

    OdpowiedzUsuń
  56. Uśmiechnął się. Wziął od chłopaka orzechy. Wszystko zmieszał i po chwili ciasto było już w piekarniku. Jak dobrze, że kuchnia na stołówce daje wielkie możliwości.
    - Wiem... - uśmiechnął się. - Po prostu mówię - dodał. Zaczął szukać kolejnego przepisu. - Biszkopty... - westchnął.
    Wolał nie myśleć zbyt długo o parze Vinnie i Jay... Było to trochę niepokojące i dziwne.
    Luka

    OdpowiedzUsuń
  57. - Coś radośniejszego ? - na te słowa parsknał śmiechem. Pokręcił zaraz głową uśmiechając się. - W moim życiu nie ma zbytnio szcześliwych momentów, nie potrafię zresztą pisać radosnych piosenek. - przyznał cicho przeciągając się. - Mogę zagrać Ci jedynie jeszcze jakąś moją ulubioną piosenkę. Kocham ją. - pokiwał głową na znak że zgadza się ze swoimi słowami.

    OdpowiedzUsuń
  58. -O, masz brata - zaciekawił się. Był ciekaw, czy rodzeństwo Vincenta było równie miłe i przyjazne jak on sam. - To świadczy tylko o tym, jaki z ciebie dobry człowiek - uśmiechnął się szczerze.
    Lubił ludzi, którzy umieli odpowiednio zachowywać się wobec innych. Nienawidził podłości, choć kilka razy spotkał się z nią i to we własnym domu. W tej chwili był wdzięczny losowi, że spotkał właśnie kogoś tak pozytywnego.
    -Twoje muzyka była naprawdę bardzo ładna - jeszcze raz skomplementował jego występ . - Od dawna grasz na skrzypcach? - zapytał wyraźnie zaciekawiony.
    Ivan

    OdpowiedzUsuń
  59. Zmieszał się lekko. Nie był super. Był sobą. Osobą, która na wszelki wypadek unikała innych.
    Spojrzał zdziwiony na chłopaka. Spojrzał w przepis i skinął twierdząco głową. Coś takiego tam było...
    Lukas

    OdpowiedzUsuń