poniedziałek, 24 listopada 2014

[KP] Dum spiro, spero

Lat 18 skończone. Ostatnia klasa. Ciszy i spokojny chłopak. Zainteresowany literaturą i skoncentrowany na nauce matematyki. Po ukończeniu szkoły wybiera się na studia ekonomiczne, żeby przejąć rodzinną firmę. Jego głęboko zakorzenione poczucie obowiązku sprawia, że uważa swoje plany na przyszłość za oczywiste, choć każdy widzi, że spełniłby się w zupełnie innych dziedzinach. Nawet w gotowaniu. Oczywiście nie przygotowuje obiadów, ale sam fakt, że bez trudu potrafi opowiedzieć, co znajduje się w posiłku, jakich przypraw użyto i czy zrobiono to odpowiednio... wskazywał, że Luk ma niezwykle rozwinięty zmysł... smaku? I węchu również, ale trudno stwierdzić, czy jego nos nie pracuje wybiórczo, odnotowując jedynie aromat pysznych potraw. 
Sport? Nie jest beznadziejny, ale niczym się nie wyróżnia. Jest przeciętny. Muzyka? Może nie zabije nikogo swoim śpiewem, ale z pewnością skutecznie odstraszy. Jedynie rysunek mu całkiem nieźle wychodził, choć raczej nie z wrodzonych umiejętności radzi sobie z ołówkiem w dłoni, ale pomaga mu w tym doświadczenie. W końcu coś trzeba robić na zajęciach... Z tego powodu zapisał się na kaligrafię. Miło było mieć przedmiot, który nie wymaga od niego zbyt wiele. Jako drugi przedmiot wybrał język - rosyjski.
Z charakteru dobra dusza. Niestety nie jest jakoś wybitnie rozwinięty uczuciowo, więc aluzje na niego nie działają. Tylko na agresję jest wyczulony, ponieważ szczerze jej nienawidzi, ale przyjaźń, miłość czy inne emocje... nie jawią mu się tak jaskrawo jak powinny. 
Jego znajomości? Właściwie przemyka się po szkole niezauważony. Może w poprzednim wcieleniu był kameleonem? 

[Witam i zapraszam do Luka :)]

260 komentarzy:

  1. [Śliczny chłopiec, jak sądzę patrząc na arta. Witamy.]

    Louis Tyler

    OdpowiedzUsuń
  2. [Bardzo ładny opis. Kartę przyjemnie się czyta.]/Ruar

    OdpowiedzUsuń
  3. [Kochany chłopak. Karta przyjemnie napisana :) Vinnie byłby bardzo chętny na wątek z nim. Jakieś pomysły, czy mam cię zaskoczyć? ]

    Vinnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. [Ja również się przywitam i przyznam, że uroczy chłopak, chociaż karty jeszcze nie mam. Za to administracyjnie przypomnę o brakującej etykiecie na KP :)]

    OdpowiedzUsuń
  5. [Uroczy ten twój chłoptaś. Witam :3]
    Lasse

    OdpowiedzUsuń
  6. [Hej :) A gdzie tam groźny... on tylko taki pozer :P]

    Natsu

    OdpowiedzUsuń
  7. Vinnie był bardzo ciekawski. Czasami aż za bardzo. I za nic miał cudzą przestrzeń osobistą. Kiedy zauważył, że jego kolega z klasy Lukas zaczął coś rysować, momentalnie znalazł się przy nim i bezczelnie zapuszczał mu przez ramię żurawia, kucając obok. Vincent wiedział, że chłopak ma talent artystyczny. Zawsze z podziwem obserwował jego piękne prace podczas zajęć kaligrafii. Teraz też chętnie się poprzygląda, co jego kolega tworzy. To o wiele ciekawsze niż nudzenie się.
    - Co rysujesz, Lu? - zapytał go. Nawet jeśli szatyn chciał być niezauważalny, to na rudzielca to nie działało. I działać nigdy nie zacznie. Taka wredota z niego.

    Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  8. [Oj no wiesz ty co? Przecież mój chłoptaś to nie jest jakiś tam diabeł wcielony, acz... może jakiś dowcip? Nagranie Lucasa podczas śpiewów pod prysznicem i puszczenie jego głosu w radiowęźle? :P Nie no... wiem... okropny pomysł xD]

    Natsu

    OdpowiedzUsuń
  9. ­­Niestety. W ich klasie panowała zasada: kto pierwszy, ten lepszy. Na co po nudniejszych przedmiotach fajnie było powyglądać przez okno. Tam zdarzało się ujrzeć coś o wiele ciekawszego niż ciąg znaczków na tablicy. O tak.
    Cóż... Vincent nie chciał przedstawić chłopaka. I trochę było mu głupio, ale Luk powinien zdążyć się już z tym oswoić!
    - Malujesz pejzaż? - zapytał, dosiadając się. Równie dobrze może spędzić tutaj nadchodząca lekcję. - Ładne to to - stwierdził.

    Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  10. ­­- Nie mów tak. Chcę się dowiedzieć więcej o twojej pracy - zachęcił go. Bardzo chętnie posłuchałby więcej. Chłopak miał bardzo przyjemny głos. - Lubię twoją twórczość - dodał, posyłając Lukasowi uroczy uśmiech. Podparł się dłońmi o ławkę.
    Vinnie cmoknął nie zadowolony. Nie podobało mu się, że chłopak nie skończył tamtej pracy.
    - Narysujesz mnie? - rzucił. Nie zastanawiał się w ogóle nad tym. I nawet nie maił zamiaru zmuszać Lukasa do tego, ale chciał coś takiego rzucić. Dla samego faktu zobaczenia reakcji chłopaka.

    Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  11. [Oj to trzeba go nauczyć trochę przebojowo przez życie iść :P ]

    Rzadko kiedy miał okazję nudzić się w tej szkole. Zazwyczaj był bowiem zalatany planowaniem nowych dowcipów; Dzisiaj jednak szukał inspiracji poza swoim pokojem. Wędrował więc między korytarzami, by w końcu odnaleźć swoją inspirację. Lukasa kojarzył, jednak tylko odrobinę. Ten chłopak mocno unikał szumu wokół niego. Natsu postanowił się tym jednak nie zniechęcać. Przysiadł się do niego zerkając mu przez ramię.
    - Co tam bazgrzesz? - zainteresował się, widząc jak ten maluje kontury jakiegoś człowieka.

    OdpowiedzUsuń
  12. - Dobrze, dobrze - zaśmiał się wesoło. Podobało mu się, ze chłopak więcej się do niego odzywał. Chyba ciągniecie go za język będzie jego nowym hobby.
    Vincenta cieszyło, że jednak dostanie portret. Nie spodziewał się, że to naprawdę zostanie zrealizowane, więc nie mógł przestać się głupio szczerzyć. Lukas nawet nie wiedział, ile radości tym mu sprawił.
    - I tak będę się cieszyć - stwierdził. Postanowił, że nie będzie patrzeć cały czas, jak chłopak rysuje, bo mogłoby go to speszyć. W miarę skupi się na zajęciach. I tylko od czasu do czasu będzie zerkał. Dobry układ, prawda?

    Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  13. [Nieee będę łagodna xD]

    Chłopak w milczeniu przyglądał się powstającemu rysunkowi. Nie wiedział co prawda czy odpowiedź Lukasa dotyczyła jego umiejętności czy też przedmiotu jego rysunku.
    - Jak dla mnie to ty jesteś mistrzem - zauważył nawet się nie odsuwając. Rysować kogoś tak z pamięci. - A Darth Vadera też potrafiłbyś narysować? Takiego dużego na formacie A3? - zainteresował się gotów zakupić mu ów format. Powiesić takie dzieło nad łóżkiem, to by był czad dopiero.

    Natsu

    OdpowiedzUsuń
  14. Natsu patrzył teraz na niego jak na swojego boga. Oczy mu błyszczały od niepohamowanej radości.
    - Naprawdę narysujesz? Znaczy możesz narysować jak ci łatwiej - zgodził się zaraz, obejmując go odruchowo, bo przez Vinniego wydawało mu się to bardzo zaraźliwe. - Dziękuję, oczywiście... przecież nie oczekuję że narysujesz to w jeden dzień czy tydzień - dodał ze śmiechem

    OdpowiedzUsuń
  15. Vincenta nie obchodziło, czy chłopak jest znanym artystą, czy nie. Ważne było, ze tworzy coś specjalnie dla niego. Rudzielcowi zrobiło się jeszcze cieplej na duchu, kiedy dostrzegł uśmiech szatyna. Pięknie rozjaśniał jego twarz. Lukas powinien zdecydowanie częściej się uśmiechać.
    - Wiem, wiem - pokiwał grzecznie głową i zgodnie z przewidywaniami szatyna, spojrzał na niego. - Jasne! Zrobię dla ciebie wersję notatek, jak dam radę - zaoferował się, po czym posłusznie skupił się na lekcji. A raczej na tym, by wyglądać na skupionego. Musiał przecież zadbać o to, aby Lukas nie miał problemów.

    ­­Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  16. Chłopak pokiwał energicznie głową, już myśląc nad odpowiednimi obrazkami. Miał już pewien pomysł. Pstryknął nawet palcami by to zaakcentować i skinął głową raz jeszcze.
    - Ale... ale co ty! - niemal krzyknął. - No bo jak ja ci się odwdzięczę za rysunek? - zapytał go zaraz. - Daj mi chociaż zasponsorować ci jakieś przybory czy coś? - nie znał się na rysunku, więc nie wiedział co będzie potrzebne.

    OdpowiedzUsuń
  17. - Przysługą? - zapytał zaraz, ciekawy o jakich też przysługach mówił Lukas. Usiadł po turecku tuż przed nim i zadarł nieco głowę do góry by spojrzeć chłopakowi w oczy. - Jakiego rodzaju przysługi masz na myśli? - nie powstrzymał swojej ciekawości, przez co ugryzł się w język chwilę później i poczochrał po włosach. Mógł tego nie robić. Jeszcze go spłoszy i co będzie?

    Natsu

    OdpowiedzUsuń
  18. Vincent miał wielką ochotę obejrzeć się. Cały czas czuł na sobie uważne i bardzo przenikliwe spojrzenie chłopaka. wiedział, że on musi się mu tak przyglądać. Jednak, to i tak było trochę niezręczne, kiedy on nie powinien mu na te spojrzenia odpowiadać. Ktoś musiał skupić się na lekcji.
    Posłusznie się uśmiechnął, zaskoczony tą prośbą. To było kochane, że Lukas do niego szeptał.
    Kiedy lekcja się skończyła, Vincent westchnął. Wreszcie mógł zobaczyć zmagania szatyna. Sam podsunął mu drugą wersje notatek. bardzo pilnie je sporządzał, aby chłopak zrozumiał temat, który ominął ze względu na niego.
    - Jest genialne! - powiedział rudzielec, tuląc nieśmiałego artystę. Jak ten chłopak mógł nie wierzyć w swoje umiejętności. Naprawdę był geniuszem.
    - Muszę ci postawić coś dobrego do jedzenia za to. Mogę sobie zachować? - zapytał, nie mogąc się nacieszyć pracą. Na obrazku było wierne odzwierciedlenie jego osoby. Nawet te radosne oczy. Naprawdę się Lukas postarał. najchętniej Vinnie by go pocałował, ale nie chciał szatyna peszyć.
    ­­Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  19. Troszkę się zawiódł. Liczył na nieco większą przysługę. Machnął lekko ręką.
    - Och daj spokój... przecież to nawet i bez przysługi bym ogłosił - rzucił spokojnie. - A co? Szukasz miłości? - zainteresował się zaraz węsząc większą sprawę. Zawsze węszył. Chciał sensacji. - Wyznanie miłości? - zaproponował zaraz. - W tym jestem dobry. Przygotuję odpowiednią muzykę, podkład... sprawimy że twój głos zabrzmi seksownie - zapewnił go.

    Natsu.

    OdpowiedzUsuń
  20. Jego zmieszanie spostrzegł jako słodkie, uśmiechnął się zatem i oblizał lekko wargi. Wcale nie był zły. Żałował tylko że chłopak nie postrzega lepiej swoich walorów.
    - Hm więc nikt ci w oko jeszcze nie wpadł, tak? - zapytał go spokojnie, opierając się o ścianę. Widząc jak jego policzki pokrywa szkarłat zaśmiał się pod nosem. - No nic, to jak już twoje serce się zdecyduje to ja ci chętnie pomogę - obiecał wesoło, a to podobno on był tym młodszym

    OdpowiedzUsuń
  21. - Ale jakieś szopki? - zdziwił się chłopak spoglądając na niego poważnie. Wbił wzrok w jego oczy i chwilę studiował w milczeniu jego twarz. - Czy ty byłeś kiedykolwiek zakochany? - zapytał go zaraz przybliżając się do niego tak, że ich nosy prawie się stykały ze sobą. Czuł jego oddech tuż przy swoich ustach. - Byłeś? - zapytał znów, dotykając dłonią jego policzka.

    OdpowiedzUsuń
  22. [Tym razem co prawda jestem już z kartą i zaproszę do wątku, a przy tym poproszę o wybranie jakiegoś pokoju :)]

    Dorian

    OdpowiedzUsuń
  23. Tak, to było nawet aż za bardzo męczące, ale czasami trzeba się poświecić dla sprawy i Vincent o tym doskonale wiedział. Teraz też musiał przyznać, że jego wysiłki nie poszły na marne. Wytrwale pozował i nie rozpraszał uwagi Lukasa, więc otrzymał miłą nagrodę. Nawet bardzo miłą.
    - Jesteś super - powiedział, po czym przytulił szatyna. Musiał mu jakoś pokazać, że bardzo się cieszy. Uważał przy tym geście, aby nie zgnieść rysunku, bo to byłoby idiotyczne.
    - To nie jest taki głupi pomysł - uśmiechnął się.
    Och, spokojnie. Jeszcze nadejdzie czas, kiedy Vinnie pozbędzie się tego upośledzenia uczuciowego, a co!
    ­­Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  24. [Biorąc pod uwagę, że fajnie byłoby wykorzystać zaskoczenie, to może zaczynamy wątek od jakiegoś zera? Na zasadzie, że szanowny przewodniczący miałby do niego jakąś sprawę i zwrócił się z imienia, bo tak.]

    Dorian

    OdpowiedzUsuń
  25. Sprawy administracyjne zwyczajowo zajmowały jakieś sześćdziesiąt procent jego dnia, przy założeniu, że nie liczyło się snu jako dzień, a lekcje zajmowały trzydzieści. Czasem część się procentów się pokrywała, zwalniając go z lekcji, ale tym razem oszczędził sobie tych niewątpliwych nerwów, z jakimi wiązało się późniejsze nadrabianie tematów. Inna sprawa, że najczęściej, jeśli musiał coś załatwiać, to robił to na matematyce. Dyrektor wybaczy.
    Tym razem poszło o informacje dotyczące świąt. Musiał zacząć zbierać kwestionariusze, pytające, kto zamierza zostać w szkole na ten czas. Poza faktem, że on do nich należał trochę z automatu, oczywiście. Zszedłby na zawał z nerwów, gdyby miał to zostawić w rękach Ruara.
    Wyznaczał sobie po kilka osób na dzień, a żeby nie latać z kąta budynku w kąt, najczęściej z jednej klasy albo grupy zajęciowej. Tym razem brakowało mu jednej osoby i jakkolwiek nie ogarnęła go irytacja, tak zamierzał trzymać się planu, nim on się zupełnie rozjedzie.
    Jak się podświadomie spodziewał, swoją ofiarę znalazł w bibliotece, siedzącą nad jakimiś książkami. I chociaż sam je uwielbiał, nie miał wątpliwości, czy mu przerywać czytanie.
    - Lukas? Mam dla ciebie kwestionariusz do wypełnienia - odezwał się, stając tuż za nim z teczką w dłoni i torbą na ramieniu. Zaczynał mieć dość. Tyle dobrze, że to już ostatnia osoba.

    Dorian

    OdpowiedzUsuń
  26. Trochę zdziwił się jego odpowiedzią, bo reakcji takiej się spodziewał. Zaśmiał się pod nosem, również się odsuwając i przeciągając lekko. Wzruszył ramionami.
    - A dlaczego nie? - zapytał go po prostu, bo przecież rzadko kiedy można było spotkać osobę, która miała taki stosunek do miłości. Zazwyczaj wszyscy pałali do niej odwrotnym, nieco przesadzonym spojrzeniem. - Dziwne - przyznał szczerze. - Zapisuję cię do gatunku wymierających ludzi. Pielęgnuj tę swoją cechę - poradził mu.

    OdpowiedzUsuń
  27. [Jasne, że mam :D Jakiś pomysł, czy wymyślamy coś wspólnie?]

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  28. [Jeden z moich ulubionych artów~ *w* W sam raz na takiego króla kotów. Więc podbijam po wątek oczywiście - nie, nie wiem jak by można ich razem powiązać :D W sumie, oboje są jak kameleony. Więc doprawdy nie mam zielonego pomysłu VwV]

    Gabriel

    OdpowiedzUsuń
  29. Dla rudzielca takie przytulanie nie było niczym specjalnym. ot przejaw wdzięczności i potrzeby bycia blisko innych ludzi. Ten rumieniec na twarzy Lukasa bardzo mu się spodobał. Chłopak wyglądał z nim tak kochanie, ze Vinnie najchętniej dalej by go tulił, ale musieli się niestety przenieść.
    - Dla mnie to jest coś ważnego - poprawił chłopaka.
    Vincent również szybko się spakował.
    - Jasne. Nie mogę się już doczekać - powiedział i grzecznie wyszedł za szatynem. Cieszyło go, że mogą razem spędzić więcej czasu.
    ­­Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  30. - Dlaczego przeszkadza? - zapytał go po prostu. Nie chciał przekonywać chłopaka do swoich racji, by nie był pewien czy ma te racje, czy też ich nie ma. - Miłość zdarza się być przereklamowana - zgodził się zaraz, opierając mocniej o ścianę. - Ale nie zawsze - dodał wesoło. - Po prostu musiałbyś się dać porwać jej wirowi... może jeszcze przyjdzie na ciebie czas...

    OdpowiedzUsuń
  31. [Oj tam od razu wielkim, nie przesadzajmy. Szkoła to nie wszystko! Co do siatkówki... zawsze można go do niej przekonać :3]
    Danny

    OdpowiedzUsuń
  32. Dokładnie. To było wręcz idealne określenie rudzielca. Zachowywał się jak pluszaczek. Tulił się do wszystkich i przez wszystkich chciał być tulony. Wtedy świat byłby przepiękny.
    - Cóż... W tygodniu nie mamy raczej za wielkiego wyboru. Szkolna stołówka lub szkolna stołówka albo szkolna stołówka - zaczął wyliczać, uśmiechając się do niego wesoło. Tak, zgrywał trochę głupa, ale kto mu zabroni?- Cóż, a zjeść spróbujemy coś dobrego - zaproponował.
    Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  33. Nie, nie tylko on. Vincent też tak czasem robił. Jednak on miał jeszcze możliwość odgrzania czegoś w pokoju samorządu. Przemycił tam nawet toster. To było cudowne.
    - Nie będzie tak źle. Może kucharki zostawiły dal nas jakieś pyszności - uśmiechnął się do chłopaka.
    - Co lubię. Bardzo wiele rzeczy lubię, ale może skupię się na jedzonku. Uwielbiam włoską kuchnię i ogólnie makarony. I mięsko. Mięsko jest bardzo smaczne. W sumie... Ciężko o moje stricte ulubione dania. Jednak, jeśli miałbym już wybierać, to pewnie gołąbki! One są takie super. Albo lasagne! - mówił entuzjastycznie, żwawo gestykulując. - A ty jak?
    Vinnie czuł się trochę głupio, że tylko on mówił. Chciał jakoś pociągnąć Lukasa za język.
    Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  34. - No zgoda... są ślepi, ale... to tylko podczas okresu zakochania. Potem przeradza się to wszystko w prawdziwą miłość i te wady stają się bardzo widoczne - zapewnił go, przeciągając się lekko. Kolejna propozycja nieco go zdziwiła, ale skinął głową. Nie widział problemu w pozowaniu. Ba, nawet zarumienił się całkiem niechcący.
    - Ale... ja nie wiem czy jestem odpowiedni na modela - wyszeptał trochę się obawiając że tak nie będzie. - No i... długo nie będę mógł się ruszać? - zapytał go zaraz. - I...i... chyba nie malujesz aktów, nie? - odchrząknął czując ostry rumieniec i klepiąc się po twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  35. Rudzielec cieszył się, ze udało mu się wciągnąć chłopaka w rozmowę. Bardzo go to cieszyło, bo to było takie przyjemne. Rozmawianie z drugim człowiekiem dawało Vincentowi wielką frajdę.
    Uważnie słuchał wypowiedzi chłopaka. Mieli część ulubionych dań wspólną. Zawsze coś. Może w jakiś weekend wybiorą się gdzieś razem, to byłoby miłe.
    - Jejku, jesteś okropny, ale mi smaka na coś takiego zrobiłeś - jęknął rudzielec, czując, że do jego gardła zaczyna napływać ślina. Może na stołówce uda im się chociaż te frytki dostać, wtedy byłby już szczęśliwy.
    Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  36. [No dobra... niech idą na karaoke xD Singstar daje o sobie znać xD wybacz, na razie na nic lepszego mnie nie stać ;D tam mogą wplątać się w jakąś burdę o charakterze hejtu.]

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  37. - Ale jesteś pewien, że taki chudzielec, nawet nie jakiś tam wysportowany będzie ci odpowiadał? - zapytał go ponownie, kiedy już udało mu się odrzucić ten niechciany rumieniec. Wredna świnia swoją drogą. Jak on mógł go tak znienacka atakować... głupi rumieniec.
    - No dobrze, możesz mnie szkicować - zgodził się w końcu choć nie sądził by się do tego nadawał. - Tak teraz? - zapytał go zaraz o czas. - Póki co nie mam jeszcze lokatorów, więc... możemy to zrobić u mnie? - zaproponował od niechcenia.

    OdpowiedzUsuń
  38. [No spoko xd jak chcesz, to zacznij. Ja dzisiaj nie dam raczej rady, zobaczymy. Trudno mi powiedzieć, o xd]

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  39. [I biednego Lukasa ma zbudzić? Toć to hańba, jak można obudzić słodko śpiącego kogokolwiek? :P]
    Danny

    OdpowiedzUsuń
  40. [Danny? Oderwać kogoś od książki? To jeszcze gorsze od budzenia w jego mniemaniu XD. zacznę coś za jakiś czas, a jak nie, to jutro na pewno.]
    Danny

    OdpowiedzUsuń
  41. Jason miał słuchawki na uszach i oglądał serial. No. Był tak jakby w swoim żywiole. Lubił przejmować się fikcyjnymi problemami i kibicować fikcyjnym bohaterom.
    Kiedy skończył, wyłączył laptopa i zdjął słuchawki. Po chwili siedział obok Lukasa, a sekundę potem kładł głowę na jego kolanach.
    - Chodź, pójdziemy sobie gdzieś. Mam ochotę na karaoke - zdradził mu, patrząc na niego z dołu. Tak, Jay był dobrym śpiewakiem. Brakowało mu do największych gwiazd, ale dało się go słuchać, to chyba było najważniejsze, nie? Nikt nie cierpiał, kiedy to robił. - Chodź ze mną i nie daj się prosić. Zaśpiewamy coś fajnego, wygramy darmowe piwo...
    Którego on nie lubił, ale wygrana, to wygrana.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  42. Ojoj, biedny Lukas... No cóż, Jason był raczej otwartą osobą. Poza tym uważał, że znają się już trochę, więc... W każdym bądź razie, Lukas nie wyglądał na takiego, któremu to przeszkadzało.
    - Wiesz, że nie musisz umieć śpiewać, nie? - zapytał, unosząc się tak, aby znaleźć się między nim, a książką. - Zdążysz jeszcze poczytać. Choooodźmy się pobawić, no! Tak rzadko razem wychodzimy, a mieszkamy razem przecież. Kupię ci coś albo nie wiem. Chooodźmy, chodźmy, chodźmy.
    Może jak będzie wystarczająco irytujący, to Luke się przełamie. Każda metoda była dobra, nie? Ważne, żeby była skuteczna.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  43. Ostatni trening siatkówki był naprawdę okropny. Istne piekło na ziemi. Zarówno kapitan jak i trener dali im tak w kość, że Daniel ledwo zwlekł się z łóżka na drugi dzień by udać się na zajęcia. Wszystko go bolało, mięśnie piekły, a zmęczenie wręcz zwalało z nóg. Nic więc dziwnego, że Danny postanowił choć trochę poprawić swoją kondycję. Miał wrażenie, że jeśli tego nie zrobi to na następnym treningu wyzionie ducha. Nie, żeby narzekał na siatkówkę. Przecież w ogóle nie narzeka, prawda?
    Jako, że postanowił się poprawić, toteż ubrał się w coś wygodnego, zabrał piłkę do siatkówki i wyszedł ze swojego pokoju. Tylko problem był jeden - nie miał żadnego pomocnika, a odbijanie samemu rzuconej piłki nie jest zbyt budujące. Więc zadecydował, że musi kogoś po drodze zgarnąć.
    I tak właśnie napotkał na swojej drodze chłopaka, który siedział na parapecie. Rok starszy, jeśli Danny dobrze pamiętał. Poprawił okulary na nosie i podszedł bliżej niego, z nieśmiałym uśmiechem na ustach.
    - Mam ogromną prośbę. Jesteś mocno zajęty?

    Danny

    OdpowiedzUsuń
  44. [O, o, o! Świetny pomysł. Gabriel będzie później wyciągał od niego rysunki kotów :D Zaczynasz czy ja mam to zrobić? ^^]

    Gabriel

    OdpowiedzUsuń
  45. [Oczywiście c:]

    Zmierzał już w kierunku swojego stałego miejsca z reklamówką kociego jedzenia. Te stałe miejsce znajdowało się praktycznie na skraju parku gdzie ludzi było mało, co było wręcz przeciwne do liczebności kotów tutaj. To była jego chwila wytchnienia i czas na to aby się odprężyć. Koty tutaj były już do niego przyzwyczajone, tym bardziej iż przynosił im jedzenie co najmniej raz w tygodniu. Tym razem jednak ktoś tam był, co go zaciekawiło czy też zadziwiło. Wyglądał na ucznia ich szkoły, chociaż nie mógł dać uciąć za to ręki. Dojrzał parę kotów które już się kręciły w stałym miejscu zostawiania przez niego dla nich karmy. Jego niezwykle zielone tęczówki skupiły się na chłopaku. Co on robił? Rysował? Im był bliżej tym wolniej szedł, bijąc się w głowie aby przyjść tutaj po prostu później. Ale wtedy jego wzrok przeskakiwał na koty, które zapewne oczekiwały jego przybycia. Postanowił udawać, iż nie dojrzał ciemnowłosego. Albo przynajmniej mu nie przeszkadzać, chociaż tego nie był tak do końca pewny czy da radę zrobić. Podszedł powoli do kotów, patrząc na nie ze swoim delikatnym uśmiechem. Położył reklamówkę obok swojej nogi, a z pobliskich krzaków zaraz wybiegło więcej kotów. Niektóre zaczęły łasić się o jego nogi. Ukucnął i wyciągnął karmę i pięć miseczek. Nasypał do nich karmy. Miseczki od razu zostały otoczone a koty zaczęły się zajadać. Wtedy wstał i spojrzał w kierunku chłopaka siedzącego na ławce którą Gabriel przyniósł tutaj aby właśnie mógł posiedzieć chwilę z kotami. Cały czas uśmiechał się delikatnie, niczym stare babcie które chodzą karmić gołębie. Powoli podszedł i usiadł na drugim krańce ławki, patrząc na koty. Miętolił w dłoniach przez jakiś czas reklamówkę, by w końcu się odezwać.
    - Malujesz koty? - jego głos miał melodyjny akcent. Miło by było gdyby mógł mieć rysunek całej tej kociej zgrai gdzieś w swoim mieszkaniu. Nie miał absolutnie talentu do takich rzeczy a i głupio było mu kazać komuś przyjść i je namalować.

    Gabriel

    OdpowiedzUsuń
  46. - Gdybyś gotował, to byłoby genialnie - westchnął z rozmarzeniem Vincent. Już widział te wszystkie przepyszne potrawy. Wtedy jedzenie byłoby o wiele smaczniejsze. Świat nabrałby lepszych kolorów. - Wiesz, ze na upartego w pokoju samorządu można by było zamontować jakąś kuchenkę - rzucił. Niby musiałby o to jeszcze poprosić brata, ale pewnie nie byłoby problemu.
    - To pachniałoby genialnie - przytaknął. Miał ogromną ochotę na te wszystkie pyszności, które mógłby stworzyć Lukas.
    Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  47. Kojarzył Lukasa z widzenia, chyba nawet w jego głowie gdzieś daleko słyszał jego imię. Danny znał z widzenia wiele osób, jednak z bardzo małą ilością faktycznie rozmawiał. Cóż, w końcu nie był zbyt rozmowny jeśli chodziło o osoby niezbyt dobrze mu znane.
    Przywołał na usta uśmiech, który wyszedł mu całkiem zabawnie, jakby uśmiechał się zbyt długo i zesztywniała mu twarz.
    - A masz ochotę uratować mi życie? - zapytał, mimowolnie podskakując w miejscu, z piłką w ręku. - No, nie dosłownie. No ten... potrzebuję kogoś do pomocy. Rzucania piłki, to wszystko. I skoro nic nie robisz to pomyślałem, że ten... mógłbyś...?
    Danny

    OdpowiedzUsuń
  48. - Wcale nie narzekam, prawdę mówię - odparował zgodnie z jego własnymi przekonaniami. Naprawdę uważał się na niezbyt dobrego modela, ale skoro Lukasowi to nie przeszkadzało to on tym bardziej nie będzie więcej marudził. Wstał z podłogi przeciągając się.
    - Nie ma sprawy - uśmiechnął się podając mu dłoń, by pomóc mu wstać. - U mnie wolny pokój, nikogo poza mną. Warunki jak znalazł dla malarza - zażartował ruszając w stronę akademika i zastanawiając się czy będzie miał czym ugościć chłopaka. Co prawda ostatnio musiał pożebrać troszkę Monte, a teraz miał jakieś banany w pokoju. Banany dobra rzecz...
    - Masz na coś uczulenie? A konkretnie... na banany?

    OdpowiedzUsuń
  49. [No wiem, mojego idola z zespołu więc nie mogłam się powstrzymać *-* btw Cześć i czooołem! Wykminimy jakiś wątek? :3]

    OdpowiedzUsuń
  50. Przez chwilę patrzył na niego z niepewnością wypisaną na twarzy. Widać było, że się waha, chociaż chyba sam nie potrafił określić co u niego to wywołało. Uśmiechnął się delikatnie po chwili i złapał za jego dłoń.
    - Daniel. - przedstawił się i zaraz odruchowo poprawił okulary na nosie. - Nie martw się, to nic takiego. Widzisz, mam nadgorliwego trenera... i kapitana. Więc chciałem trochę poćwiczyć, żeby nie zrobić z siebie kompletnego idioty. Chodź!

    OdpowiedzUsuń
  51. [ Okej, okej, to jak już mamy pomysł to ja mogę jakoś zacząć :)]

    Deszczowy, zimny dzień, Tatsuya był już po zajęciach. Chciał przesiedzieć w pokoju, jednak Daniel wywalił go , bo chciał sie uczyć. Taki to los Tatsuyi, musiał się gdzieś zatrzymać. Zabrał tylko gitarę i ruszył korytarzami. Na jego koncu był w miarę niski parapet, toteż przysiadł na nim. Spojrzał za okno. Ponury krajobraz wcale dobrze nie wpływał na nastroje uczniów. Brunet założył słuchawki, której wcześniej leżały swobodnie na szyi. Włączył jakąś muzykę, wyciągnał z pokrowc gitarę i spokojnie zaczął grać w rytm piosenki. Miał nadzieję, ze nikogo nie ma w pobliżu i że nikt nie będzie słyszał jak gra.

    OdpowiedzUsuń
  52. Jak to nie wiedział, co ma z tym zrobić? Przytulać się też. Przytulanie sprawia, że w organizmie wytwarzają się jakieś cosie, co odpowiada za szczęście. Czy ogólnie przytulanie wywoływało radość i ciepło, i człowiekowi jakoś robiło się lepiej na sercu. Tak słyszał Jason i mógłby się pod tym podpisać, ponieważ się z tym zgadza.
    - Jeju, noo, cokolwiek będziesz chciał - mruknął, podnosząc się i siadając obok niego. Nadal się w niego wpatrywał. - Chodź. Liczy się zabawa, a nie. Ci ludzie i tak o nas zapomną, jak zacznie śpiewać ktoś po nas. No proszę, proszę, proszę! Zrób to dla najlepszego współlokatora na świecie - zaśmiał się cicho.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  53. [Może jakiś wątek? Nasze postacie są całkowitym przeciwieństwem więc może być zabawnie :)]

    OdpowiedzUsuń
  54. - Jesteś pewien, że nie chcesz? Definitywnie i ostatecznie? - zapytał Vincent. Dostrzegł moment zawahania pomiędzy tą odpowiedzią. Widać było, ze chłopakowi zależy na gotowaniu, więc może rudzielcowi uda się mu to jakoś przybliżyć?
    - Owsianka tez jest dobra. To jedzenie - zaśmiał się Vinnie, ale jednak miał nadzieję, że aż tak źle nie będzie.
    Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  55. Zwykle Daniel nie był tak rozmowny, jednak teraz czuł że powinien przekonać do siebie swojego nowego towarzysza. W końcu przecież poprosił o przysługę kogoś kompletnie nieznajomego, prawda?
    - Byłem na jednym treningu. Rok przerwy robi swoje. - skwitował jedynie, po czym wzruszył ramionami na jego słowa. Nie, Danny zdecydowanie nie był żadnym fanatykiem. - Po prostu chcę poprawić swój refleks. I kondycję. Znasz to uczucie, kiedy wszyscy w okół ciebie są w czymś lepsi? Nie chciałbym skończyć na szarym końcu, to wszystko.
    Danny

    OdpowiedzUsuń
  56. Po jakimś czasie skończył przestał grać otwierając oczy i zauważając od razu chłopaka. Co jak co le wzrok to on miał dobry. Tatsuya uśmiechnął się ironicznie chowając gitarę do pokrowca i siadając po turecku na parapecie.
    - Jestem dobrym modelem? Trochę ciała mam , tu tłuszczyk i tutaj. - stwierdził pokazując w poszczególne miejsca na ciele. - Nie wiem czy jestem odpowiedni. - zaśmiał się pod nosem zeskakując z parapetu i podchodząc do chłopaka. Ukucnął spoglądając na szkic. - Hm.. Całkiem całiem

    OdpowiedzUsuń
  57. - A nic, nic - odparował z promiennym uśmiechem. Cieszył się jak głupi bo będzie mógł go czymś poczęstować. Nie wyjdzie na jakiegoś niegościnnego gbura. Dobre i to. Otworzył przed nim progi do swojej komnaty, po czym przepuścił go, samemu wchodząc tuż za nim.
    - Przepraszam za bałagan - westchnął, pospiesznie upychając ciuchy do szafki i siadając na krześle. Dłonią wskazał łóżko, bo przecież nie będą tu tak stali. - Napijesz się czegoś? - wystawił na biurko pokaźną liczbę napoi wszelakich.

    Natsu

    OdpowiedzUsuń
  58. Uśmiechnął się do niego delikatnie, trochę pocieszająco.
    - Nie można być we wszystkim najlepszym. - skwitował spokojnie, odbijając piłkę od ziemi. Powoli kierował się w stronę mniejszej sali gimnastycznej w której nikogo nie powinno być.
    - Przeprowadziłem się i jakoś tak wyszło. Do tego miałem złamany palec i samo się wydłużyło. - wyjaśnił. Wszystko jakoś się na siebie nałożyło i nawet nie zauważył kiedy uciekł mu cały rok.
    Popchnął drzwi i przytrzymał je dla chłopaka.
    - Rysujesz, prawda? - zapytał po chwili, całkiem nagle. Miał dobrą pamięć do szczegółów i chyba kiedyś widział go z ołówkiem w ręku.
    Danny

    OdpowiedzUsuń
  59. - Że chodzi o mnie? - wskazał na siebie. - Ja wiem że długo tu siedze.. często przesiaduje gdzieś całą noc. To się zdarza kiedy ma się współlokatora kujona. - westchnął mając na myśli Daniela.- Wiecznie wywala mnie ze naszego pokoju. - westchnął i przysiadł się do niego zaglądając mu na szkic. - No.. podobny jestem.. ale takiego nosa nie mam! - obruszył się po chwili dotknął swojego nosa. - Chyba...

    OdpowiedzUsuń
  60. - Trawy chyba nie strawimy - pokazał mu język. Tyle bynajmniej pamiętał z lekcji biologii. Celulozy człowiek nie trawi. Smutne. Bardzo smutne. Trawą się nie na je.
    - Tak. Jedzenie musi ślicznie pachnieć, wtedy nawet jak beznadziejnie wygląda, da się je zjeść - zauważył.
    Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  61. Nie, to nie.
    Jason wstał i odsunął się od niego, żeby mu jego przestrzeni osobistej nie odbierać. Może za chwilę zaczną praktykować grzeczną nieuwagę i nieważne, że znajdowali się gdziekolwiek, co nie było tramwajem ani autobusem.
    - Spoko, jak chcesz - mruknął, zakładając buty. Trochę mu się odechciało, ale nikogo do niczego nie można zmusić i każdy jest jaki jest.
    Ubrał kurtkę i spojrzał na niego.
    - Kupię ci lizaka na pocieszenie. Albo książkę, którą chcesz. Co ty na to?
    Przekupstwo. To chyba było tutaj na porządku dziennym.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  62. - Dzięki. Nie musisz mnie pocieszać. - poinformował go z uśmiechem. Naprawdę nie było mu to potrzebne, znał doskonale swoje umiejętności. Wiedział, co robi źle i co dokładnie wymaga poprawy. Właśnie dlatego poprosił go o pomoc, nie chodziło przecież o rozmowy od serca.
    - Tak, czyli jednak mam całkiem niezłą pamięć. - skwitował. Więc to właśnie Lukasa widział rysującego gdzieś. - W takim razie gratuluję kreatywności. Ja niestety jeśli chodzi o muzykę, czy jakąkolwiek sztukę to nie potrafię zrobić nic. Ale wiadomo, nie tylko to nas definiuje.
    Nie miał zamiaru kontynuować swojego wywodu, więc stanął na środku sali i rzucił piłkę do swojego towarzysza. Palcem wskazał linię namalowaną na panelach podłogowych.
    - Weźmy na to, tu jest siatka. - rzucił, ściągając z nosa okulary. Wcisnął je do kieszeni. - Okej, rzucaj. Jak chcesz, bez ostrzeżenia. Nie koniecznie w pole mojego zasięgu.
    Danny

    OdpowiedzUsuń
  63. Widząc jego ciepły uśmiech, poczuł może nawet odrobinę zazdrości. Tak, zazdrościł ludziom którzy mieli taką pasję która po prostu sprawiała im radość. Potaknął głową słysząc jego odpowiedź, pomimo wszystko nadal uśmiechał się przez cały czas delikatnie. Wyciągnął dłoń, patrząc swymi zielonymi tęczówkami na ciemnowłosego.
    - Mogę zobaczyć? - bardzo chciał zobaczyć jak narysował poszczególne koty, te wszystkie którymi zajmuje się prawie codziennie. Zastanawiało go, ile z nich rozpozna. Zreflektował się i dodał szybko.
    - W zamian mogę zdradzić Ci ich imiona i opisać trochę charakter. Co ty na to? - uśmiechnął się szerzej kącikiem ust. Dwa koty które już zjadły podeszły do nauczyciela i połasiły się o jego nogi. Jeden z nich położył się nawet na jego butach, dosłownie unieruchamiając mężczyznę. Drugi po dawce pieszczot uciekł w pobliskie krzaki, zapewne iść uciąć sobie gdzieś drzemkę. Brunet cicho westchnął i dopowiedział, każąc siebie w myślach za (jak zwykle) opóźniony zapłon.
    - Gabriel Sarrazin. Nauczyciel hiszpańskiego. - pomyślał, iż chłopak będzie czuł się trochę lepiej gdy będzie wiedział z kim ma do czynienia.

    Gabriel

    OdpowiedzUsuń
  64. Spojrzał drugi raz na dzieło chłopaka zaraz kiwając głową. - Nom! Jest idealny, chociaż w sumie nie wiem, naprawde tak wyglądam? - skrzywił się. - Aż taki chudy jestem? - zamrugał kilkakrotnie spoglądając na szkic i zaraz w dół na brzuch. Podciągnął trochę koszulke by cały brzuch był widoczny. - No przecież jest dużo tłuszczu, aż taki chudy nie jestem. - kiwnął głową znów spoglądając na chłopaka. - Czemu mnie rysowałeś? Serio nie masz co robić o tej... - spojrzał w tym momencie na zegarek. - dwudziestej drugiej? - zapytał. - Ja wiem że to niecodzienne kiedy ktoś siedzi długo na parapecie, no ale żeby tak po kryjomu rysować. Mogłem zapozować. - kiwnął głową.

    OdpowiedzUsuń
  65. - Nie jestem chudy... - powtórzył od razu po nim i wziął jego dłoń kładąc na swoim brzuchu. - Masz, pomacaj i poczujesz taki tłuuuszczyk. - pokiwał głowa zabierając mu dzieło. - Hm... To powinieneś się podpisać! - zdecydował oddając jeszcze na chwile szkic. - Znaczy, proszę, podpisałbyś się? - poprawił się zaraz uśmiechając delikatnie. Ostatnie pytanie chłopaka trochę zdziwiło Tatsuyę. - Hm.. Pozować? Ja? A nadaje się na modela godnego narysowania? - zapytał mrugając oczami. Nigdy nie myślał o tym.

    OdpowiedzUsuń
  66. - Ha... .jestem jak dziewczyna na punkcie swojego ciała nie? - zapytał kiedy zauważył zmieszanie chłopaka. - Wybacz, czasem tak mam. - podrapał się po głowie siadając przed nim po turecku i wpatrując się w niego. - Hm.. Jak długo już rysujesz? Jaki był początek z rysowaniem? - zapytał nagle wpatrując się w niego cały czas. Ciekawiło go to, ponieważ jego szkic naprawdę podobał się Tatsuyi. Nigdy nie miał smykałki do rysowania. Jego najlepszy obrazek to słońce {kółko i kreski). Brunet westchnał przypominając sobie swoje prace. Nigdy nie były wybitne. A podziwiał ludzi, którzy robili to, a wychodziło im to naprawdę dobrze.
    - Eh.. no widzisz? Bo mnie gitara zasłania, mój tłuszcz. - powiedział jak typowa dziewczyna zaraz zaczynając sie śmiać. - Nie no, pójść na siłownie bym musiał, ale już marudzić nie będę. Obiecuję! - kiwnął głową. - Okej, mogę być modelem! - zadecydował uśmiechając się do niego szczerze.

    OdpowiedzUsuń
  67. Cóż, nikt nie mówił, że Danny był specjalistą w odczytywaniu intencji innych. A przecież w ogóle nie znał Lukasa, więc było jeszcze gorzej.
    - Powinieneś być dumny ze swojego talentu. - skwitował spokojnie. Z doświadczenia wiedział, że nie wszyscy potrafili docenić to co potrafili, zbyt często porównywali się do innych.
    - Mam wadę wzroku, ale to nie znaczy że jestem ślepy. - zaśmiał się, kręcąc głową. - Spokojnie, nic im nie będzie.
    Zachęcającym gestem poruszył dłońmi.
    Danny

    OdpowiedzUsuń
  68. - Śmieje się ze mnie wredota! - prychnął ale zaraz się roześmiał. Cieszył się, że w końcu udało mu się rozśmieszyć chłopaka.- Awww nie wiesz nie wiesz, a już się przygotowałem na głębszą historie. - wytknał język i zaraz spojrzał na gitare. - Hm czy długo... od 10 lat. - zastanowił się przez chwilę uśmiechając się. - Tata uczył mnie grać, a potem stał się ten wypadek i wszystko trafił szlag. Teraz same smutne melodie gram. - przyznał wzdychając. - No nic, a co? Umiesz grać? A jesli nie, nauczyć Cię? - zapytał z uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  69. Pokręcił głową śmiejąc się i całując chłopaka w policzek. - Nie przejmuj się tym, nic mi nie jest. - zaśmiał się ponownie na kolejne słowa Luka. - No no, na pewno! Granie jest dla każdego! Bez wyjątku! Gitara nic Ci nie zrobi.. No chyba że ktoś ją weźmie i zamachnie się nią na ciebie, to w sumie miałbyś prawo się bać. - pokiwał głową wyciągając instrument. - Trzymaj. Najpierw się z nią oswój. Nie jest taka zła. Nazwałem ją Maria. Wydaje mi się że jest taka delikatne i wydaje delikatne dźwięki. - rozmarzył się patrząc na chłopaka. - Spróbuj, naprawde będzie dobrze. - zapewnił zaraz.

    OdpowiedzUsuń
  70. Gdy tylko usłyszał szept chłopaka wybuchł śmiechem.
    - Głuptaaasie, wszystko bedzie z Tobą w porządku! - powiedział śmiejąc się cały czas. - Czekaj, pokaze Ci. - zdecydował siadając za chłopakiem i kierując dłoń chłopaka na struny. - Teraz spróbuj, od razu poczujesz Marię. - powiedział z uśmiechem patrząc na niego. Z bliska chłopak wyglądał całkiem uroczo. I te rumieńce które jeszcze mu nie zniknęły z twarzy. Uroczy,

    OdpowiedzUsuń
  71. - Wyczuj gitarę. Przymknij oczy. - poinstruował, a kiedy chłopak go posłuchał pokierował znów jego dłoń na struny delikatnie je uderzając. - Słyszysz? - zapytał uśmiechając się. Kochał dźwięk, który wydobywał się z gitary. Nawet nieczyste, ale kochał. Drugą rękę chłopaka nakierował odpowiednio na struny. - Spróbuj teraz sam. - zaproponował uśmiechając się zachęcająco. - To naprawdę nic strasznego, nic nie wybuchnie i nie umrzesz. - upewnił tylko jeszcze raz.

    OdpowiedzUsuń
  72. - Ja cię przepraszam, rzadko kiedy mam gości - wyszeptał chcłopak, drapiąc się po głowie i uśmiechając do niego nieco nieśmiało. Wszyscy go mieli za odważnego i zawadiackiego chłopaka, trochę zamkniętego w sobie, a on? On był zwyczajnie nieśmiały.
    - Uhm poczęstuj się - podstawił mu pod nos miskę z kiścią bananów i mandarynek w niej. Skoro na nic nie miał uczulenia to mógł spokojnie się częstować. - No i jak mam usiąść? Gdzie?

    OdpowiedzUsuń
  73. - Sałata, to co innego - powiedział rudzielec oburzony. Jakoś nie potrafił tego wytłuamczyć, ale tak było. To nie trawa i już!
    Vinnie dostrzegł na stołówce Daniela, ale dzisiaj nie będzie go zaczepiać. Dziś spędza czas z Lukasem. O tak.
    - Wywalczyć też coś smacznego dla ciebie? - zapytał uroczo, po czym posłusznie poszedł ustawić się w kolejce, której nie było. Jedzenie pachniało smakowicie. Może nawet będzie przyjemne w smaku?
    Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  74. - No wiesz co, jesteś okropny - oburzył się chłopak. Co z tego, ze nigdy jej nie jadł. I nie był pewny, czy w ogóle miał z nią styczność. Ten niepozorny szatyn się nad nim znęcał. I to było widać.
    - jasne, wezmę ci coś godnego twojego podniebienia - powiedział. Teraz musiał się o coś takiego postarać.
    Vincent nie miał zamiaru zostawić Luka w samotności. I wolał też nie przerywać Danielowi nauki. Wtedy podobno stawał się szatanem. Tak bynajmniej podawano. Lepiej tego nie testować.
    - Tęskniłeś? - zapytał, niosąc na jednej tacce dwie porcje wyglądające nawet kusząco. Zapiekane ziemniaczki i kotlecik i nawet pieczareczki w sosie.
    Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  75. Vincent doskonale zdawał sobie, że to jest raczej z sympatii wobec niego, ale mimo wszystko mu się to trochę nie podobało. Jednak.... Miał dylemat, bo Lukas wtedy tak dużo mówił i mógł go lepiej poznać.
    - Ranisz me serce - zaśmiał się. Postawił tackę i zaczął rozkładać talerze z jedzeniem. - A ja ci posiłek niosę. Chyba nie wyjdzie przez żołądek do serca, co? - rzucił zaczepnie.
    ­­Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  76. Gdyby szatyn przestał się odzywać, to byłaby wręcz tragedia dla rudzielca. On bardzo polubił jego osobę i jego głos. Mógłby go słuchać i słuchać. Taki był przyjemny.
    - Dobrze, dobrze. A mogę robić sobie nadzieje? - zapytał spokojnie. To nie było nic zobowiązującego. Ot, takie gadanie. Vincent przecież na siłę nie będzie kolegi w coś angażować. Nie był takim typem człowieka.
    - Em... Mam nadzieję, że cię nie zdenerwowałem, czy czymś uraziłem - bąknął po chili ciszy Vincent. Nie nienawidził takiego stanu rzeczy. Bardzo go nienawidził.
    ­­Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  77. [80. :'D]

    ­­Ta chwila ciszy była dla rudzielca bardzo nieznośna. Zaczął się aż wiercić na krześle ze zdenerwowania. Nienawidził, kiedy nie wiedział, co się dzieje. Bardzo go to irytowało.
    - Cieszę się. Kucharki pewnie też. Ugotowały coś, co sprostało wymogą twojego podniebienia - powiedział chłopak. Wcale nie zwrócił uwagi, ze ten uśmiech jest nieszczery. Absolutnie. Wcale tego nie było widać, tylko dlaczego zrobiło mu się trochę smutno. Chyba przeraził szatyna swoim nadmiernym entuzjazmem.
    - Nie ma problemu. Gram w siatkówkę i jestem kapitanem szkolnej drużyny. Jestem libero - powiedział dumnie. - Gram też trochę na instrumentach, ale z tym mam problemy, bo ciężko dbać o kondycję dłoni, kiedy uprawia się sporty - zaśmiał się.
    Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  78. Stanęli przy bramie i czekali na taksówkę. Przecież z buta tam nie pójdą, za daleko czy coś.
    Zerknął na niego, kiedy ten wspomniał o... palniku? What? Przesłyszał się?
    - Po co ci to? - uniósł jedna brew wyżej. Może wcale nie chciał tak od razu podpalać mu włosów podczas snu, co? Jason przecież nie był takim złym współlokatorem... chyba. Znaczy był jedynakiem, mieszkał w pokoju sam, a tu nagle musiał mieć kogoś obok, dzielić z kimś przestrzeń... - Chyba nie mieszka ci się ze mną tak źle, prawda?
    Może powinni to obgadać. Tak, dobry plan, wtedy będą wiedzieli, co można, a czego nie. Z drugiej strony, już tyle ze sobą mieszkali...
    - Nie wściekam się na ciebie.
    Nic więcej nie musiał dodawać. Każdy jest, jaki jest.
    Wsiadł do taksówki i podał adres kierowcy. Mogli jechać samochodem, to prawda. Ale wtedy nie mogliby się napić.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  79. [Jasne możesz. Już mam pomysł ale muszę to obrać w słowa a na razie jakoś mi to nie idzie ;). ]

    OdpowiedzUsuń
  80. - Nie określiłbym tego lepiej - zaśmiał się ciepło rudzielec. Będzie musiał zapamiętać sobie to określenie, bo było wręcz genialne. Może nawet sam zacznie je stosować, kiedy będzie innym tłumaczył, co osoba na pozycji libero robi.
    - Tak, wiem, że nie wyglądam, ale uwierz mi, potrafię być groźny i wymagający - stwierdził chłopak, zawzięcie gestykulując widelcem. Na szczęście nie zagrażało to życiu Lukasa. - I nie tylko wrzeszczeniem da się wyrażać swoją złość lub niezadowolenie. Ciężkie ćwiczenia też swoje robią - uśmiechnął się chłopak uroczo. - Niestety, czasami kijek jest potrzebny, a marchewką jest po każdym treningu odprężający prysznic, a super nagrodą dobre wyniki podczas zawodów.
    Vincentowi nie przeszkadzało, że chłopak jadł. Ważne, że go słuchał.
    ­­Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  81. Skinął delikatnie głową, zupełnie jakby z gracją się pokłonił słysząc jego imię i nazwisko. Z o wiele cieplejszym uśmiechem przejął od niego jego zarysowane kartki. Widząc narysowane koty, od razu uśmiechnął się inaczej. Zupełnie jak osoba która patrzy na coś niezwykle cennego w jego życiu. Przekartkował i widząc te szkice był naprawdę pod wrażeniem. Pokręcił delikatnie przecząco głową.
    - Nie martw się Lukas. Ja nie potrafię niczego narysować. A te rysunki... są świetne. - okręcił kartkę aby chłopak mógł dojrzeć narysowanego kota, którego palcem wskazał Gabriel.
    - To jest ósemka. Dzikus jakich mało. On jako ostatni podszedł do mnie i się przyzwyczaił. Przy pierwszych wizytach, prychał i drapał powietrze chcąc mnie stąd przegonić za wszelką cenę. - zaśmiał się cicho do tych wspomnień. Kartkował dalej zupełnie jakby oglądał zdjęcia ludzi. Podniósł zielone tęczówki na chłopaka z ciepłym uśmiechem.
    - Po prostu się do mnie przyzwyczaiły. Często tutaj przychodzę i je karmię a gdy zajdzie potrzeba to zabieram je do weterynarza. To taki mój mały koci gang. - nachylił się aby pogłaskać kota, który leżał na jego nogach.
    - Co jest dwójka? Gdzie Twój brat? - pogłaskał ją delikatni a ona już zaczęła głośno mruczeć. Gabriel wyprostował się i spojrzał na powrót na chłopaka podając mu jego rysunki.
    - Miałbym do Ciebie małą prośbę. Mógłbyś narysować każdego z osobna? Oczywiście jeśli będziesz miał czas i jeśli w ogóle chce ci się je rysować dla kogoś. - raczej rzadko kiedy zdarzało mu się kogokolwiek prosić o cokolwiek, więc musiał w to włożyć nie lada wysiłek.

    Gabriel

    OdpowiedzUsuń
  82. - Masz rację, ze mną różnie bywa... mogę być nieobliczalny... ale ty mnie znasz, co? Tyle czasu wspólnego mieszkania. W ten sposób da się poznać człowieka, wiesz? Tak mi się przynajmniej wydaje, przecież siedzimy ze sobą prawie całą dobę.
    Głównie dlatego, że Jay cały czas siedziałby w pokoju. Miał co robić - marnować cenny czas na pierdoły. Ale nie narzekał, dobrze mu tak było.
    Jechali jakiś czas, aż w końcu taksówkarz zaparkował, a Jason zapłacił za kurs i życzył miłego wieczoru.
    - No dobra, czas się zabawić.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  83. - Patrz. - Tatsuya pokazał chłopakowi trzy chwyty. - Zagraj je teraz na zmianę. Wystarczy parę chwytów i już masz zwrotke. Refren kolejne 3 chwyty i masz całą piosenkę. - wzruszył ramionami. - No oczywiście dodać jakiś tekst. - dopowiedział zaraz. - Kiedyś stworzyłem jedną piosenkę, ale cóż.... chyba już nie pamiętam jak to się grało. - podrapał się po głowie. - Tekst był o smutnej tematyce. Kiedyś może stworze coś weselszego.. może. - westchnął spoglądając na gitarę. Kochał grać. Gdziekolwiek mógł.

    OdpowiedzUsuń
  84. -Ah.. zagrać? - zapytał spoglądając na chłopaka. Nigdy jeszcze nikt nie poprosił go o zagranie. Zresztą co się dziwić, Tatsuya nie lubił grać przy kimś, był samotnikiem. - Ahm.. Mogę spróbować.. - powiedział po chwili zawahania, wziął gitarę siadając przed chłopakiem. Jeszcze kilka razy uderzył lekko w struny by ponownie poczuć gitarę i zaraz zaczął grać. Wybrał swoją własną piosenkę. Po chwili grania dodał też śpiew, nie był zbyt wybitny, nie umiał śpiewać drugim głosem. Umiał śpiewać jedynie prosto, zwyczajnie. Tekst jego piosenki była o przeszłości chłopaka. Nie było zbyt kolorowe. Śpiewał o rodzicach, którzy zginęli o tym że w życiu jest dość ciężko, jednak jeśli coś z nim zrobisz, bedzie Ci lepiej. Kiedy brunet skończył odłożył gitarę i spojrzał na Luka. - Ahm.. No to tyle. Taka sobie o.. - zawahał się znów szybko chowając do pokrowca instrument.

    OdpowiedzUsuń
  85. - Dziękuję za komplement - uśmiechnął się, pokazując rządek białych ząbków. Nie miał chłopakowi tego za złe. Widać było, ze chciał to powiedzieć. Ach te podstawy psychologii.
    - Czy to cię zawstydziło? - zapytał Lukasa Vincent, dźgając go lekko palcem w ramię. Nie mógł w to uwierzyć. Przecież to nie było nic specjalnego. No proszę. Jakich to ciekawych rzeczy można się dowiedzieć.
    - O tak, pozory potrafią mylić.
    Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  86. - No ja tam nie wiem, co tak naprawdę myślisz, kiedy siedzisz cicho za tymi swoimi książkami. Kto wie co się kryje za okładkami, nie?
    Kiedy nagle zaczęli rozmawiać o spiskach przeciwko sobie? Niedobrze, trzeba to naprawić! Czyli napić się czegoś dobrego, zaśpiewać coś fajnego i generalnie no. Trzeba się bawić, zintegrować jeszcze bardziej i tak dalej.
    - Nie chcę się ciebie pozbywać z pokoju, spokojnie. Nie przeszkadzasz mi - pocieszył go, czy coś takiego. No cóż...
    Weszli do środka. Było już kilka osób, ktoś właśnie śpiewał, inni siedzieli przy stolikach, rozmawiali, pili, śmiali się. Jason lubił tu przychodzić, podobała mu się swobodna i przyjazna atmosfera tego miejsca.
    - Gdzie siadamy?

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  87. To prawda, chłopak był cichy. Bardzo cichy. Jednak i niesamowicie sympatyczny. Vinnie bardzo chciał się o nim więcej dowiedzieć, bo tajemniczy Lukas go fascynował.
    - Taaaa - mruknął, nachylając się bardziej w jego stronę. Nie okłamie go chłopak. Nie w takiej sytuacji. O nie. - To jak jest, mi możesz powiedzieć - rzucił z rozbrajającym uśmiechem.
    Vincent miał gdzieś, ze jeszcze nie zjadł swojego jedzonka. Były bowiem rzeczy ważne i ważniejsze.
    ­­Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  88. Tatsuya zaśmiał się pod nosem spoglądając na chłopaka.
    - Takie właśnie miało być. - przyznał nie przejmując się, że przez tą piosenkę Lukas poznał całą przeszłość bruneta. Widać przyjął ją bardzo do siebie co bardzo zdziwiło Tatsu. Jeszcze nikomu nie grał swoich piosenek, no dobrze, przechodniom, ale jeszcze do nikogo nie trafiały jego piosenki. Lukas był pierwszy.
    - Nie jestem świetny, dopiero się uczę sam tworzyć. - powiedział zaraz przeciągając się. - Mogłem ładniejszych słów pewnie użyć, ale każdy popelnia błędy. - zaśmiał się pod nosem.

    OdpowiedzUsuń
  89. Często ludzie powtarzali mu, iż zachowuje się jak wyjęty z innej epoki. Dochodził do tego jeszcze fakt, iż nie znosił korzystać z nowych technologii. Do tego może i był odrobinę staroświecki, ale to akurat zrzucał na przeczytaną tonę książek. W dzisiejszych czasach spotkał się z tym określeniem już parę razy. Słysząc nareszcie odpowiedź chłopaka, jego uśmiech przez ten moment było wiele bardziej ciepły i na pewno nie tak sztuczny jak poprzedni. Potaknął głową.
    - Problemy z podejściem do ciebie może mieć ósemka, trójka i jedynka. - spojrzał na cztery koty które jeszcze zjadały resztki karmy z miseczek. Delikatnie przymknął oczy i spojrzał na chłopaka.
    - Przychodzę tutaj prawie codziennie i je karmię. Więc myślę, iż nie będzie problemu. - obrócił się bardziej w stronę chłopaka, aby móc pogłębić swój ukłon. Wyprostował się.
    - Dziękuję. Ta kocia ferajna wiele dla mnie znaczy i miło będzie mieć ich rysunki. - mógł co prawda zrobić im zdjęcia, ale to wiązało się z nauką obsługi aparatu czego niestety on na chwilę obecną raczej nie zdzierży. Kolejny z kotów podszedł do jego nóg. Połasił się jakby dziękując po czym powoli oddalił się w tylko sobie znanym kierunku. Gabriel trochę długo patrzył za znikającym kocim ogonem, aż w końcu westchnął i wstał. Podniósł reklamówkę i zebrał puste miseczki, po czym włożył je do prędzej wspomnianej reklamówki. Stał przez dłuższy moment, jakby kogoś wypatrując. Po chwili uśmiechnął się ciepło i nasypał karmy do jednej z miseczek. Powoli podszedł do miski czarny, już wyliniały kot bez części ogona i kawałka ucha. Brunet pogłaskał go delikatnie gdy kot z nieufnością spoglądał w kierunku ławki i chłopaka. Gdy zaczął jeść Gabriel odezwał się trochę ciszej.
    - Oto i jedynka. Najstarszy tutaj kocur. Jak tam łapa, pokaż no... - delikatnie chwycił go za łapkę i obrócił w różne strony. Kocur mimo wszystko nie spuszczał wzroku z chłopaka, nadal jedząc karmę. Brunet tym czasem skończył już głaskać i badać kota, więc wstał i usiadł obok ucznia.
    - Myślę, iż szybciej się przyzwyczai jeśli to ty będziesz je karmić. Spokojnie, będę przynosić karmę ale to ty im nasypiesz ją do misek. - uśmiechnął się cieplej patrząc na czarnego kocura. Gdy kot skończył jeść, podniósł łepek i miauknął głośno. Brunet wstał i pogłaskał go po łepku. Kot z podniesionym ogonem zniknął w krzakach po tej pieszczocie. Mężczyzna wziął miseczkę i odwrócił się do ucznia. Delikatnie się skłonił.
    - Będę już iść. Wykonałem na dzisiaj swoje zadanie. Ty też za długo nie siedź, bo robi się coraz zimniej. - powoli ruszył w kierunku z którego przyszedł. Parę kotów biegło za nim kawałek, by później zatrzymać się i przez chwilę przyglądać się mężczyźnie.

    Gabriel

    OdpowiedzUsuń
  90. Posłusznie usiadł na parapecie zapatrując się przed siebie, gdzieś w dal w okno, choć tak naprawdę nic ciekawego nie wypatrzył. Ot uczniowie wychodzący i wchodzący do budynku akademika. Roześmiane buzie i zmarznięte dłonie. Uśmiechnął się lekko i spojrzał na Lukasa, który był już pogrążony w rysowaniu. To wyglądało tak jakby był tylko on i jego kartka.
    - Od dawna już rysujesz? - zainteresował się, starając za mocno nie poruszać sobą, ani nie zmieniać mu co chwila pozycji.

    OdpowiedzUsuń
  91. Kilka dni po tym zdarzeniu czy też raczej spotkaniu, raczej nic się nie zmieniło. Nadal chodził z lekcji na lekcje ze swoim delikatnym uśmiechem, zupełnie jakby został tam przyklejony na stałe. Prowadząc ostatnią lekcję, trochę się zamyślił spoglądając przez okno... strasznie wiało. A do tego było zimno. Miał nadzieję, iż Luks nie będzie rysował w taką pogodę gdyż inaczej by sobie tego nie wybaczył. Trochę mu to zaprzątało głowę i wolałby spotkać się z chłopakiem, aby mieć pewność iż nie będzie dziś rysował.
    Gdy skończył lekcje szybko się pozbierał i zakluczył klasę. Włożył słuchawki do uszu puszczając zbiór utworów numer dwa. Ubrał kurtkę i szalik z niezmiennym delikatnym uśmiechem. Pójdzie do swojego mieszkania, ale najpierw musi odnaleźć chłopaka... jak na zawołanie dojrzał go. Wyraźnie na kogoś czekał. Podniósł dłoń uśmiechając się cieplej i wołając go po imieniu. Gdy już do niego podszedł odezwał się, ściągając słuchawki.
    - Mam nadzieję, iż nie wybierasz się dzisiaj rysować. Pogoda jest naprawdę okropna. Jeszcze byś się rozchorował a mnie gryzło by sumienie. - uśmiechnął się przepraszająco, jakby chłopak już był chory z jego powodu. Musiał dzisiaj jeszcze sprawdzić czy okienko w piwnicy jest otwarte, aby koty mogły się schronić. Delikatnie skinął mu głową, dostrzegając iż trzyma w dłoniach kartki jego zielone oczy zrobiły się większe.
    - Już coś namalowałeś? - podniósł wzrok delikatnie do góry, aby patrzeć mu w oczy. To było... zadziwiające. Wiedział, iż sam nie ma talentu żadnego ale wiedział ile trzeba czasu poświęcić na namalowanie czegoś żywego. Nie mógł się doczekać aby zobaczyć efekt jego pracy. Spojrzał na niego wyczekująco.
    - Mogę...? - wyciągnął delikatnie dłoń. Wiedział, iż poprosił go o namalowanie kotów ale przecież była to jego praca więc równie dobrze mógł jej mu nie dać.

    Gabriel
    [Założyłam, że Lukas mógł przyjść już z skończonymi szkicami ^^ Chyba, że wszystko ze sobą wziął albo nic - to przepraszam ;w;]

    OdpowiedzUsuń
  92. Dla rudzielca szatyn wydawał się osobą bardzo tajemniczą, bo niewiele o nim wiedział. Podobało mu się to, że musi się jeszcze o nim tylu rzeczy dowiedzieć.
    - Jasne, jasne - zaśmiał się ciepło. Jednak po chwili stwierdził, że nie będzie wredny dla chłopaka i da mu kulturalnie spokój. Taka miła odmiana.
    - Okej - zasalutował, po czym szybko dokończył posiłek. Nie zostało mu dużo na talerzu. Bardzo podobała mu się perspektywa pooglądania Lukasa w trakcie jego pracy. Nie mógł się doczekać.
    - Daj, odniosę naczynia - zaoferował się, skoro już je przyniósł, to mógł też tyle zrobić.
    Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  93. - Chociaż komuś, dziękuję. - przyznał z lekkim uśmiechem opierajac gitare o ściane i spoglądając na chłopaka. - Jesteś pierwszy komu się podoba. - zaśmiał się i zaraz podrapał po głowie. To było dziwne uczucie. Wiadomość, że komuś podobała się jego gra.
    - Wykonanie? Wykonanie było takie sobie, aaaah.. Mogłem lepiej. - przyznał cicho wzdychając. Zaraz zabrał chłopakowi szkicownik przeglądając rysunki. Były naprawde ciekawe. - Masz ciekawy styl i dobrze ci idzie. - powiedział zaraz zwracając uwagę na Luka.

    OdpowiedzUsuń
  94. Nie musiał, ale chciał to zrobić. Nikt mu takich gestów przecież nie zabroni, prawda?
    - Mi to nie będzie przeszkadzać, lubię go. I cóż... Zazdroszczę ci mieszkania z nim, oj zazdroszczę ci - powiedział Vincent. Mieszkanie z tym chłopakiem mogłoby być niesamowicie przyjemne biorąc pod uwagę ich dotychczasową znajomość.
    - Co będziesz tworzyć? - zapytał. Nie lubił, kiedy cisza trwała za długo. A tak, to może zebrać więcej przydatnych informacji.
    ­­Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  95. - Komplement za komplement? Czemu nie. - wytknął język śmiejąc się pod nosem. - O.. dwa razy mnie rysowałes.. O na tym drugim śpie.. Jak zwykle. - roześmiał się wesoło i spojrzał na chłopaka. - Nie wolno przekładać na kiedyś. To kiedyś nie nastapi, wiesz o tym. Później to będziesz musiał stać się odpowiedzialnym studentem! - powiedział poważniejąc lecz zaraz się uśmiechnął.
    - Co powiesz na herbatę? Zimno trochę, trzeba trochę zaznać ciepła. - zaproponował uśmiechając się zachęcająco.

    OdpowiedzUsuń
  96. - Ja zawsze mam racje. - wytknął język i złapał go za dłoń zabierając też gitarę.
    - Hm, napewno się stąd zrywamy. Znam najlepszą kawiarnię w mieście! - zapewnił prowadząc go do wyjścia, które niedawno odkrył. Kiedy wyszli, brunet okrył chłopaka swoją kurtką sam zawijając na szyji szalik. - Cieplej? -zpytał prowadząc chłopaka do kawiarni, którą odkrył szwędając się po mieście.

    OdpowiedzUsuń
  97. Jason zaśmiał się. Dawanie mu takich słodkich tortur było zabawne, serio. Tak, to było złe.
    - No jasne, że nie blisko sceny. Spokoju byśmy nie mieli.
    Usiedli zatem gdzieś w kącie, żeby wszystko widzieć, ale żeby nikt na nich uwagi nie zwracał, to było ważne. Jason cenił sobie pseudo prywatność w takim miejscu. Oczywiście zaraz poleci na scenę, ale najpierw musi się czegoś napić i pogadać trochę z kumplem. No i musiał zastanowić się nad wyborem piosenki.
    - Czego się napijesz?

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  98. [100 :'D]
    Tu nie było nic do dziwienia się. Jason był bardzo miłą i ciekawą osobą, więc chętnie by z nim zamieszkał. To byłoby o wiele ciekawsze niż mieszkanie wręcz samotnie ze swoim braciszkiem, który czasamiw racał do niego na noc. I w sumie tyle. Nic więcej. To naprawdę nie było spełnienia marzeń.
    - Nie mogę się doczekać.Lubię koty i chętnie to pooglądam - powiedział wesoło. Lubił przyglądać się, kiedy ludzie tworzyli sztukę. To zawsze było bardzo ciekawe.
    Cóż... Zdaniem rudzielca ten bałagan wcale nie był taki wielki. U niego było gorzej. A tak, to w i ich pokoju panował przyjemny artystyczny nieład.
    Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  99. [101 komentarz jupi yay! :D]

    - Ja ? Zmarznę? Proszę Cię. - zaśmiał się pod nosem. Nie był typem zmarźlaka, choć miał dni kiedy przyjdzie do kogoś i się wtuli bo stwierdzi że mu jednak zimno. No, ale nie teraz. - Spokojna głowa, jestem panem mrozu! - powiedział z dumą śmiejąc się pod nosem. - Zaraz będziemy, nie pozwolimy Ci zmarznąć. - To, że chłopak był starszy od Tatsu, nie przeszkadzało mu to. Lubił zajmować się każdym. Martwić się, troszczyć bardziej o innych niż o siebie.
    Po pięciu minutch dotarli do kawiarni. Mała, przytulna z kanapami.
    - Dzień doobry! - krzyknął radośnie a kelner przywitał się z nim. - Wybacz za dużo znajomych, - zwrócił się do Luka i zraz zajął miejsce. - Na jaką herbatę masz ochotę? Jest tu ich mnóstwo.

    OdpowiedzUsuń
  100. [ ;) ]
    Każdy ma wiele twarzy. I nie wszystkie jest w stanie zobaczyć jedna osoba, wiec to nic dziwnego, że znali Jasona od różnych stron. Vinnie też chciałby od czasu do czasu wyjść gdzieś z bratem, ale niestety nie było na to szans. Niestety...
    Vincent byłby zdziwiony, gdyby na biurku Lukasa było czysto. Komu chciałoby się sprzątać i układać na miejsca przybory, które i tak zaraz zostaną użyte? To byłaby tylko niepotrzebna strata czasu. Rudzielec wpatrywał się w to z satysfakcją. Zazdrościł trochę szatynowi talentu plastycznego, ale z drugiej strony, on był uzdolniony muzycznie, więc nie był artystycznie upośledzony. Choć tyle.
    - Jakie śliczne - rozczulił się, widząc te szkice. Naprawdę mu się podobało.
    ­­Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  101. Oczywiście, że to właśnie zamierzał zrobić. Wpisze to sobie też do cefałki.
    Poszedł do baru i zamówił to, co chciał. Wrócił z kawą i z jakimś sokiem. On też nie przepadał za piwem, a nie chciał wydawać na razie kasy na nic innego. Sok pomarańczowy to też dobra rzecz, nie ukrywajmy.
    Usiadł i spojrzał w kierunku sceny.
    - Jesteś pewny, że nie chcesz tam ze mną wskoczyć?

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  102. Cóż... Ta zamiana wcale nie byłaby taka głupia, ale trzeba było o tym poważnie porozmawiać ze wszystkimi zainteresowanymi, aby nikt nie poczuł się pokrzywdzony. Zebranie wszystkich łącznie z Dorianem może się okazać trudne, chyba, ze zwalą się do pokoju samorządu. Wtedy to co innego.
    - Weź przestań. Chyba nie potrafisz docenić własnych umiejętności - oburzył się Vincent. Lukas naprawdę miał talent. Czy on tego nie widział? Włożył wiele ciężkiej pracy, aby móc tworzyć takie piękne rzeczy. Niech on to wreszcie zaakceptuje.
    - Hm... Na coś trzeba umrzeć, dawaj te niezdrowe chipsy - wyszczerzył się. Nawet jeśli nie mieliby nic do chrupania, to jemu by to nie przeszkadzało.
    Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  103. - Ale ciągle ćwiczysz i trenujesz, więc stajesz się coraz lepszym artystą - uśmiechnął się. - Podobnie jest z grą na instrumentach. Trzeba ciągle się szkolić. - O tak. On też wiele trenował, aby ciągle stawać się lepszym skrzypkiem.
    - Aha, a co? Masz do naszego zapracowanego przewodniczącego jakiś interes? - rzucił trochę zaskoczony tym pytaniem.
    ­­Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  104. - Nie mam się czego wstydzić - wytknął mu język. Napił się soku, zastanawiając się, co mógłby zaśpiewać. I coś już mu świtało w głowie. Miał nadzieję, że mają to w swoim repertuarze. - Lepszego? - uniósł brew, odwracając wzrok w jego kierunku. - Nie, dla mnie jesteś najlepszy, Luke. Chociaż nie powiem, że nie, ale kiedyś myślałem, nim tu trafiłem, że będę miał romans ze współlokatorem, ale... jakoś to przeżyję. A co, chcesz mnie opuścić?

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  105. [Hej :) No i właśnie tym siedzeniem w bibliotece i nieodzywaniem się przyprawiłaś mnie o pomysł na wątek :D Dla chcącego nie ma nic trudnego. W każdym razie widzę, że Lukas uczy się rosyjskiego. Cecil zaś pochodzi ze wschodu Europy (nie napisałam, skąd dokładnie), więc czemu niby nie wrzucić mu znajomości rosyjskiego? Mógłby od jakiegoś czasu obserwować Lukasa odrabiającego rosyjski w bibliotece i pewnego dnia w końcu przełamać się, że mu z czymś pomoże.]

    Cecil

    OdpowiedzUsuń
  106. - Ty mnie naprawdę tak nienawidzisz, że chcesz się mnie pozbyć? - zapytał całkiem poważnie. No hej, a przed chwilą mówił, że Jason nie jest takim złym współlokatorem. Kłamca!
    Prychnął pod nosem. Świetnie. Żył w czterech ścianach z takim człowiekiem...
    Jasne, że żartował. Wcale tak nie uważał. No, może trochę.
    - Poznałeś kogoś! - zawołał nagle radośnie, wpatrując się w niego uważnie. - I chcesz dzielić z nim pokój, o ty niegrzeczny! Nie spodziewałem sie tego po tobie - pokręcił głową z uśmiechem.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  107. - Ładnie się uśmiechasz, wiesz? - zauważył, częstując się chipsem i starając się za bardzo nie nakruszyć na podłogę.
    - Gram na skrzypcach. To też nie jest łatwe - zaśmiał się Vinnie, ale i tak to robił, bo to kochał. Proste.
    - Cóż... On tak ostatnio ma. Niestety, ale poza tym, to jest w porządku osobą.
    ­­Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  108. Zmrużył oczy.
    - Kiedyś poznasz kogoś i wtedy pomyślisz, że miałem rację. Zobaczysz, kiedyś stracisz głowę i będziesz kląć na mnie w myślach, serio. A jak chcesz z nim zamieszkać - zaczął mruczeć z wrednym uśmiechem na ustach - to powiedz, zamienię się miejscem. Po prostu zastanawiam się, kto to może być... No nic, bądź sobie tajemniczy, skoro jestem dla ciebie nikim ważnym - wstał i poszedł na scenę. Wybrał piosenkę i zaczął śpiewać. Miał naprawdę niezły głos i dobrze mu to szło.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  109. - Nie przyniesiesz mi nawet herbaty? - zapytał pociągając smutno noskiem. - Poświęcam się a Ty co? - pociagnął znów nosem i rozejrzał się. - z hibiskusem z hibiskusem... - powtarzał zamyślając się. Zaraz wrócił myślami do chłopaka. - Czy często.. Nawet bardzo. Lubię tu siedzieć. Zbyt przytulnie, zbyt miło. Czasem sam siedze na kanapie czemu nie? - uśmiechnał sie do niego lekko po czym wstał. - Poczekaj tu chwilkę, zamówię herbatę. - powiedział idąc gdzieś. Po jakichś pięciu minutach wrócił w ubraniu kelnera i podszedł do Luka . - Herbate z hibiskusem pan zamawiał? - zapytał zmieniając lekko głos i stawiając szklankę przed chłopakiem.

    Tatsu

    OdpowiedzUsuń
  110. Obkręcił się z uśmiechem po czym ładnie się skłonił.
    - No wiem, każdy mi to mówi. - zaśmiał się siadając obok niego i stwiając jeszcze szklankę ze swoim trunkiem. - Zatrudnić? Najpierw muszę myśleć o nauce, bo za nic nie chce mi wchodzić. - westchnął ze zrezygnowaniem. - Grozi mi nie przejście do kolejnej klasy. - mruknął cicho biorąc szklankę i upijajac łyk herbaty. - mm uwielbiam smak tej herbaty. Najlepsza na świecie ! - przyznał z uśmiechem spoglądając na Luka. - Posmakuj, sam sie przekonasz. - zaproponował uśmichając się lekko.

    OdpowiedzUsuń
  111. - Nie ma za co - uśmiechnął się, po czym przysunął sobie jakieś krzesło. Równie dobrze mógłby stać, ale nie chciał peszyć chłopaka, czy denerwować go tym, że jego gość stoi.
    - Rozumiem - skinął głową. - Jest ciężkie, ale ile daje satysfakcji - uśmiechnął się wesoło. Lubił to, nawet jeśli było ciężko. Czasami bardzo ciężko.
    ­­Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  112. [A niech tam, mogę zacząć :D ]

    Cecil był istotą nieśmiałą i płochliwą, do tego raczej trudno było się z nim zapoznać. Cecila trzeba było po prostu oswoić, jak oswoić można dzikie zwierzątko z lasu.
    Regularna obecność nieznajomego chłopaka w bibliotece na początku była irytująca i deprymująca. Jeśli siedział przy danych regałach, Cecil miał opory, żeby do nich podejść. Jednak po pewnym czasie niepokój stopniowo zelżał i teraz Cecil czuł się w ogóle nie skrępowany obecnością drugiej osoby. Co więcej, zaczął się nawet nieco interesować.
    Zauważył znajome sobie znaki wypełniające kartki zeszytu chłopaka. Jako że miał dość dobry wzrok, złapał się nawet na tym, że niepostrzeżenie czyta, co tamten napisał. W pewnym momencie Cecil zmarszczył brwi widząc, że chłopak popełnia wciąż jeden i ten sam błąd w uzupełnianych ćwiczeniach. Przełamując własne skrępowanie podszedł do siedzącego.
    - Em, przepraszam... - zaczął niepewnie.

    Cecil

    OdpowiedzUsuń
  113. Natsu skinął głową w odpowiedzi i już nic nie powiedział. Obserwował go tylko w milczeniu nie chcąc mu przeszkadzać w żadnym wypadku. Kiedy jednak Lucas podniósł wzrok znad kartki zszedł z parapetu i podszedł do niego.
    - Sugoi - wymsknęło mu się całkiem niechcący po japońsku. - Znaczy... wow... wyszedłem lepiej niż w rzeczywistości... masz photoshopa w palcach? - zapytał ze śmiechem. Naprawdę rysunek mu się spodobał. Było lepiej niż przypuszczał że będzie.

    OdpowiedzUsuń
  114. Westchnął przeciągle spoglądając w okno. Szczerze to przychodził tutaj zbyt często by tylko móc o wszystkim pomyśleć. Gdyby Lucas znalazł go, kiedy jest sam, zdziwiłby sie i pomyslał że Tatsu to zupełnie teraz inna osoba.
    Brunet uśmiechnął się. - Serio mógłbyś mi pomóc? Jeny! Dziękuję! - zaraz na jego twarz wpełz tym razy szczery pełen radości uśmiech. Po chwili roześmiał się. - Tak, jeśli nauczyciele lecą na słodkie ukesie w strojach kelnerów. - przytaknął spoglądając na Lucasa.
    - Wiedziałem, że Ci zasmakuje. - ucałował go lekko w policzek. - Nie ma za co. Znam wiecej takich miejsc. Jeśli tylko chcesz się wyrwać, przyjdź do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  115. Jason totalnie nie rozumiał Lukasa, ale tak chyba miało zostać już do końca świata. Chyba nigdy się nie dogadają i nie zostaną najlepszymi przyjaciółmi. Ale nie wchodzili sobie w drogę, prawda? Było okej. Przecież to sobie przed chwilą powiedzieli. A tymczasem on mu tu sugeruje, że chce się wyprowadzić... Cóż, Jason miał kogoś na oku, żeby się do niego wprowadził albo to właśnie on weźmie swoje manatki... Ale i tak jakoś tak... dziwnie będzie nagle bez Lukasa obok. No i nuda. Kogo będzie wkurzał?
    Wrócił do stolika, zadowolony.
    - Az tak ci się podobało? - zaśmiał się, wyraźnie ucieszony z tego powodu. Podobało mu się i cieszył się, że ludzie lubią, jak śpiewał. Może szedł w złym kierunku, może jego powołaniem jest śpiewanie... Nope, na pewno nie.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  116. - Nie wie, jeszcze nie próbowałem na nich tego uroku osobistego. - powiedział zamyślony - Ale muszę spróbować. Pomożesz mi się przygotować? - zapytał z uśmiechem śmiejąc się . Zaraz zabrał mu szklankę i zmrużył oczy. - Nie chowaj się kiedy wyglądasz tak uroczo! Akurat teraz! - mruknął odstawiając szklankę. - Ślicznyś!- przyznał z przytaknięciem i upił łyk swojej herbaty. - To co? Następnym razem gdzie mam cię zabrać?

    OdpowiedzUsuń
  117. Dla Nataniela był to dzień jak co dzień. Szedł wolnym krokiem korytarzem, gdy naglę zauważył siedzącego samotnie z boku chłopaka. Nie było w nim nic niezwykłego. Na pierwszy rzut oka wyglądał na cichego i nieśmiałego, jednak Nata to pociągało bo był jego całkowitym przeciwieństwem więc postanowił podejść do nieznajomego. Usiadł obok niego i powiedział:
    - Cześć. Jestem Nataniel, a ty jak się nazywasz?


    [Jejuu nareszcie mi się udało. Wybacz że musiałaś tyle czekać ;)]

    OdpowiedzUsuń
  118. - Umalować? Mnie? O nie nie nie! - zaprzeczył zaraz machając dłońmi. - Nie nie, bede wyglądał jak baba.. - skrzywił się. Już miał za długie włosy, pora było je ściąć. Po chwili jednak zmrużył oczy patrząc na niego.
    - A gdybym Cię przytulił, byłbyś bardziej czerwony? - zapytał i bez wahania objął go lekko z uśmiechem. - Naprawdę się nie nabijam. Mógłbys miec kazdego. - przyznał szczerze.

    OdpowiedzUsuń
  119. Roześmiał się.
    - Plażo, proszę, jestem mistrzem karaoke. Gdyby dawali mi za to kasę... no, przyjemnie by było, nie pogardziłbym - dodał z uśmiechem. Niestety, nikt mu za to kasy nie dawał, ale jakoś kariera muzyczna nie bardzo mu się podobała, nie widział się tam.
    - Czyli co chcesz zrobić z tym pokojem? Mam wrażenie, że chcesz się wyprowadzić do kogoś, kogo lubisz bardziej lub inaczej niż mnie.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  120. - No dobra, dobra, już, przepraszam, nie będę naciskać, no. Nic nie obiecuję, ale postaram się - zaśmiał się cicho, popijając swój soczek. - Postaram się też być lepszym współlokatorem i przeszkadzać ci mniej niż zawsze - uśmiechnął się do niego ciepło. No cóż, lubił go, nie chciał, żeby przez niego się wyprowadził (takie odnosił właśnie wrażenie). Ale jeśli Luke jednak zmieni w przyszłości zdanie, niech mu po prostu da znać. Jay chciał, żeby obaj czuli się w swoim towarzystwie swobodnie.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  121. -Przesadzasz i przesadzasz, Wciąż przesadzam! - mruknął niezadowolony obejmując chłopaka czule. Ucałował delikatnie jego policzek uśmiechając się ciepło. - Hm.. Nie przesadzam, Tatsu prawdę Ci powie! - powiedział pewnie zaraz spoglądajac na jego twarz. - Naprawdę mógłbyś mieć każdego. Tylko musiałbyś zadziałać, a nie, siedzieć cicho.. Ale to też ma w sobie jakiś urok. No.. - zastanowił się przez chwilę odsuwając się. Wiedział, że przytulanie krępuje Lukasa wiec nie chciał już go męczyć. Dopił swoją herbatę już bez słowa po czym spojrzał w stronę towarzysza. - To gdzie teraz idziemy?

    Tatsu

    OdpowiedzUsuń
  122. - No dobra, już, okej - zakończył temat. Nie było sensu tego dalej ciągnąć. Wyjaśnili sobie wszystko, więc mogli się bawić.
    Jason skrzywił się i spuścił głowę.
    - No właśnie, minusy klubów karaoke. Nie wszyscy umieją śpiewać, ale mają do tego prawo, rozumiesz - westchnął, ale uśmiechnął się i napił się. No tak, nie wszyscy mieli głos, ale śpiewanie sprawiało im przyjemność, nikt im tego nie mógł przecież zabronić. - Dobrze. Gdzie chciałbyś się wybrać zamiast w to miejsce?

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  123. - Więc postanowione. Sklep plastyczny! - powiedział z uśmiechem i odniósł szklankę. - Dopij do końca spokojnie, ja pójdę zapłacić. - Tatsu poszedł przebrać się i zapłacić po czym wrócił do chłopaka z czerwonymi policzkami.
    - Ugh.. Zabrali mi moje ubrania i dali mi te.. Stwierdzili, że wyglądam w tych słodziej i że nie oddadzą mi moich... - wymamrotał nieco zmieszany spoglądająw bok. - I nie musisz wracać po kurtkę. Masz moją. Mi dali inną. - powiedział po chwili już z uśmiechem i usiadł na kanapie z powrotem.

    Tatsu

    OdpowiedzUsuń
  124. O matko kochana! Łyżwy?
    - Słyszysz mój akcent, prawda? Pochodzę z kontynentu, gdzie lodowisko to abstrakcja. Znaczy pewnie gdzieś jest, to na pewno, ale w moim mieście takich nie było, a przynajmniej nie chodziłem na takowe. Sądzę zatem, że nie, nie umiem i pewnie prędzej bym skręcił sobie kark, niż ruszył z miejsca. Ale mogę się z tobą wybrać - uśmiechnął się. Skoro Lukas dał się wyciągnąć do karaoke i p a t r z y ł, to w takim razie Jason może stanąć sobie przy barierkach i p a t r z e ć. Nie jarało go jeżdżenie na łyżwach, wątpił w swoje umiejętności, więc tego. No.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  125. - O .. komplement. - zauważył uśmiechając się. - Dziękuję, to miłe. Ale nadal nie uważam zebym ani słodko, ani przystojnie wyglądał. - dopowiedział zaraz przytakujac sobie. Tak właściwie podobał mu się ten strój jednak nie, kiedy musiał w nim wyjść poza kawiarnie. - Uhm, możemy wyjść. - ubrał kurtkę i wyszedł razem z nim za zewnatrz. - Następnym razem kupie ci ta herbate żebyś mógł ją sobie robić w pokoju. - obiecał i ruszył w stronę sklepu plastycznego. Lubił to miasto, ta okolice. Umiał już jej każdy zakamarek. Czemu się dziwić? Jako iż się nudził, wychodził na miasto i odkrywał coraz nowsze to miejsca. Po piętnastu minutach Tatsu dosłownie wbiegł do sklepu plastycznego.
    - Aaaaaaah ciepło! - powiedział z ulgą. Nadal było mu tak zimno że aż się trząsł cały. Przez prawie całą drogę było mu zimno.
    - Luuuuke, nie wychodźmy stąd.. - poprosił błagalnie spoglądając na chłopaka, który właśnie wszedł za nim do sklepu.

    Tatsu

    OdpowiedzUsuń
  126. Otworzył szerzej oczy spoglądając zdziwiony na Luka. Podobno cichy, nie robiący nic wyróżniającego się, samotnik. Po chwili Tatsu uśmiechnął się do niego jak nigdy dotąd.
    - Mówiłem, że mógłbyś mieć każdego. - szepnął zaraz odsuwając się i opierając o ścianę. - Wybierz rzeczy, które chcesz. - okrył się szczelniej swoją kurtką. O, już pachniała chłopakiem.- Ładnie pachniesz. - powiedział jeszcze wpatrując się w Luka. - Co dokładnie chcesz ze sklepu? Dużo rzeczy? - zapytał z ciekawości nie chcąc stać przy ścianie. Podszedł bliżej rozglądając się. - Ile tu jest rzeeczy... Wooow.. - przyznał przechodząc każde działy.

    Tatsu

    OdpowiedzUsuń
  127. Czasem naprawdę ciężko było pomóc komuś z jakimś językiem, gdy znało się go bez specjalnej nauki. Cecil nie uczył się rosyjskiego specjalnie, po prostu poznał go jako dziecko, ponieważ jeden z księży pochodził z Rosji i tyle. Dzięki temu był praktycznie dwujęzyczny, zaś angielski był dopiero czwartym językiem, jakiego zaczął się uczyć (zaraz po łacinie).
    - Chodzi o to, że... - zaczął niepewnie, przenosząc wzrok od chłopaka do książki i wsuwając dłoń w kieszeń tylko po to, żeby zaraz ją wyjąć. - Bo tak jakby... To znaczy... - Cecil w końcu nabrał więcej powietrza w płuca i sformułował koherentną wypowiedź. - W czasie przeszłym używa się innej samogłoski, o tu - powiedział tylko i właściwie już był gotowy, żeby stamtąd uciec.

    Cecil

    OdpowiedzUsuń
  128. Na pytania Lukasa Cecil przeskanował wzrokiem kartki i po krótkim namyśle przysunął sobie krzesło. Jeśli miał komuś pomóc, to chciał to robić porządnie, a nie na pół gwizdka. Powiedzenie, że ktoś gdzieś popełnił błąd może i potrafiło naprowadzić na właściwe rozwiązanie i większość osób łapała już, jak powinno być dobrze, jednak skoro chłopak pytał dalej, to czemu wszystkiego nie wyjaśnić.
    - No rosyjski... powiedzmy, że nie zginę jak nagle znajdę się w Rosji, o ile nie będzie to totalna głusza - powiedział w końcu i na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. - Spójrzmy... masz trochę błędów, ale nie jest źle. Hm...
    Cecil wczytał się bardziej w słowa, próbując jakoś dojść do sedna problemu.
    - Mylą Ci się przypadki. Ale nie martw się, to naturalne. W angielskim rzeczowniki się tak nie odmieniają, więc to każdemu wydaje się dziwne. Em... O, tutaj. Napisałeś "postawiłem kubek na stołowi", powinno być "na stole".

    [Powiedz mi, że nie znasz rosyjskiego :D]

    Cecil

    OdpowiedzUsuń
  129. - Ale możemy iść, mnie to nie przeszkadza. Ale skoro jednak nie chcesz sam jeździć, to może pójdziemy... na basen! Tam mają przy okazji jeszcze kręgle. Co ty na to?
    O, tak, dawno nie był na basenie, a przydałoby się tak popływać. Lubił to robić, umiał, w końcu mieszkał w domu przy plaży. Ocean odwiedzał codziennie, nurkowanie także nie było dla niego czymś nowym, strasznym. Czemu wcześniej nie wpadł na propozycję basenu? Oby tylko Luksowi to odpowiadało.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  130. Tatsuya przez cały czas przechodził pomiedzy półkami z zchwytem. Wielki wybór. Jak sie Lukas w tym połapał? Brunet zatrzymał się przed działem kredek. Wiele rodzajów.. a chciał tylko jakieś dobre.. i niedrogie.. Ale za nic nie znał się na tym wszystkim. Kiedy tylko Lukas podszedł do niego, Tatsu wskazał na kredki.
    - Poleć mi jakieś. Dobre ale niedrogie... potrzebuje. - mruknął zrozpaczony. Dobrze że poznał takiego Lukasa , który znał się nieco na tym. - Aww... za dużo tego. - wział pare paczek. - Jak myślisz, które? - zapytał znowu przypominając sobie, że Lukas własnie go o coś zapytał.
    - Ahm, ciepło ciepło.Mogę Ci już oddać kurtkę, trzymaj bo zaraz wyjdziemy. - posłał mu ciepły uśmiech po czym oddał kurtkę.

    OdpowiedzUsuń
  131. [To ma znaczenie! Mnie zawsze trafia, jak współautor nie zrobi riserczu i się popisuje niewiedzą! A teraz mnie taki los czeka, no rany koguta... Pogrążam się w otchłani rozpaczy... No nic, uszy do góry, będę dużo guglać i liczyć na miłosierdzie :) ]

    - Bez przesady - mruknął Cecil, czerwieniąc się lekko. Nie potrafił przyjmować komplementów i tyle. - Hm, pomyślmy... Możesz spróbować zaznaczać łączące się pary wyrazów na kolorowo, mi to pomagało przy nauce łaciny. Wtedy wiesz, co od czego zależy i jeśli pamiętasz, na jakie pytania odpowiadają poszczególne przypadki, to łatwiej Ci będzie dopasować końcówkę gramatyczną.

    Cecil

    OdpowiedzUsuń
  132. Jason machnął ręką.
    - Nic nie szkodzi, jest wcześnie. Możemy wrócić po kąpielówki i takie tam, a potem pojechać na basen. Akurat jest już ciemno, więc baseny będą oświetlone - uśmiechnął się. Lubił tak. A jak się zjeżdżało tą zjeżdżalnią, w której było tak ciemno, bo cała była zamknięta (w końcu wychodziła poza budynek), to już w ogóle było super. - Zdecydowanie tak musimy zrobić, bo właśnie naszła mnie ochota na leniuchowanie w jacuzzi.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  133. - Postanowione, biore! - powiedział radośnie biorąc od chłopaka kredki i płacąc za nie. Zakrył sie szczelniej szalikiem i zapial kurtke. - Już ubierz kurtke, wychodzimy na mróz a Ty nie mozesz zmarznac. - mruknal cicho i podszedł do niego.
    -- Dziekuje. - usmiechnal sie cieplo i wyszedl ze sklepu. - Mozemy przejsc sie po parku? Kocham go.- powiedział cicho rozgladajac sie. Naprawde kochał przebywać w parku, mimo zimna, mimo kazdej pogody Zawsze park miał swoją jakąś taką magię.

    OdpowiedzUsuń
  134. [Niee trafione :p Zupełnie w innym kierunku bardziej centrum, troche wyzej, bo Toruń :)]

    - Zaraz wrócimy do akademika. - Tatsu wyczuł, że chłopak już chciałby być w ciepłym miejscu, gdzie pożna spokojnie posiedzieć i porozmawiać.
    - Czemu kocham park? Bo jest piękny.. Bo zachęca do spacerów. Bo jest zawsze kolorowa, zmienia kolory. - zaczął cicho na samą myśl uśmiechając się. - Ludzie w parkach są ciekawi. Kocham ich obserwować. Zwłaszcza rodziny dobrze czująca się w swoim towarzystwie i świetnie spędzając czas ze sobą. Też ludzie, którzy są zabiegani, biegną przez park, przez co zupełnie inaczej widzę to miejsce. - Mówił jakby nie chciał skończyć jednak zaraz obudził sie z rozmyśleń i spojrzał na chłopaka.
    - Wybacz.. nie wiem czy coś zrozumiałeś z mojej paplaniny, nie umiem tłumaczyć.. - podrapał się po głowie siadając na jednej z ławek. - Ta ławka jest najlepsza. Widać z niej wszystko dookoła .- Stwierdził cicho uśmiechając sie cały czas. - Jednak chciałem tutaj zrobić jedną rzecz.. Tylko nigdy nie miałem okazji.. - westchnął - Mogę teraz? Zawsze chciałem przyjść tutaj z kimś i położyć głowę na tego kogoś ramieniu.. - zdradził bez pytania opierając głowę na ramieniu chłopaka. - Pozwól mi, choć przez chwilę.. - szepnął ciepło przymykając oczy.

    OdpowiedzUsuń
  135. [Aha :'D Ale i tak nie popiję ciebie w popularności. Bijesz rekordy wejścia na twoja kartę postaci, gratuluję ;)]

    - Daj mi chwilkę!
    Vincent był trochę zaskoczony tą nagłą wizytą, ale to było miłe. Szybko się ogarnął, bo w luźnym dresie wolał się nie poruszać w kuchni, jeszcze o coś by zahaczył i koniec. Albo ubrani, albo sprzętu. Na pomysł chłopaka przystał z przyjemnością, bo dlaczego nie. Poczuł się też bardzo przyjemnie, ponieważ został przez szatyna doceniony i uznany za kogoś, kto był godny, aby pomóc mu w przygotowywaniu posiłku. To naprawdę było niesamowite.
    - To, co planujemy przygotować? - zapytał. Chociaż to my było trochę przesadzone. On będzie tylko pomocnikiem,a le zawsze coś.
    ­­Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  136. Natsu spojrzał po sobie i pokręcił przecząco głową.
    - Raczej nie... znaczy jakoś nigdy siebie nie podziwiałem - przyznał szczerze, teraz znów wpatrując się w swój własny portret. - Ale chyba niedługo zacznę - stwierdził ze śmiechem. No bo skoro Lukas subtelnie twierdził, że wcale taki zły nie był... to może coś tam jednak w tym było. Wzruszył lekko ramionami.
    - Poza rysowaniem czym się zajmujesz? - zapytał, obierając sobie jednego banana.

    OdpowiedzUsuń
  137. Jason wziął torbę do treningów, spakował tam ręcznik, kąpielówki, klapki i... coś było mu potrzebne oprócz tego?
    - No dobra, masz wszystko? - zapytał, gotowy już wyjść. Kasę miał (karta rządzi), telefon w razie czego również miał... No, chyba wszystko gotowe.
    Wyszli ze szkoły i wsiedli w taksówkę, która ich tu przywiozła. No, trochę dzisiaj najeżdżą, ale to nic, dla basenu warto przecież, prawda?

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  138. - Bedziesz potrafił, ale nie wiem czy użyczę Ci tego miejsca. - zaśmiał się pod nosem. - I na pewno będziesz potrafił, bo masz talent. Mnie narysowałeś niesamowicie. Nie wierzę tylko, że tak wyglądam. - uśmiechnął się nie ruszając sie. Dobrze u było na ramieniu kolegi to po co miałby siadać prosto?
    - Ne. Jakie lubisz miejsca i za co? - zapytał nagle z ciekawości.

    [czy ja wiem, zawsze mowie "ubierać kurtkę" nie wiem jak inaczej mogłabym mówić :o]

    OdpowiedzUsuń
  139. [Haha, możliwe, ale przynajmniej jest nadzieja, że ktoś odpisał ;)]

    Chłopak nie musiał długo czekać, więc już po chwili szli w stronę kuchni. W ogóle, niesamowite było to, że chłopak wynegocjował od kucharek możliwość korzystania z kuchni. Niesamowite.
    - To będzie dobre i smaczne - rozmarzył się rudzielec. - Ja bym proponował... Chwila, a jaki sos? Bo to ważne. Można mu upiec jakieś biszkopciki, żeby nie było za słodko - zaproponował.
    Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  140. [Tak, znam :) Lubię się uczyć języków, bo to fajne, dlatego znam jeszcze grecki (antyczny), japoński i hiszpański, a od nowego roku zaczynam niemiecki :) A, no i biegle mówię po angielsku, mieszkałam przez pewien czas w Londynie.]

    Cecil ucieszył się z głębi serca na sam ten nieśmiały uśmiech Lukasa. Oczy mu wręcz pojaśniały, buzia rozciągnęła się w uśmiechu i nawet przestał wyglądać na takiego wystraszonego.
    - Jakbyś miał jeszcze kiedyś jakieś problemy z rosyjskiego, to koniecznie mi powiedz, chętnie pomogę. Naprawdę - powiedział z całą stanowczością, mając szczerą nadzieję, że chłopak nie weźmie jego słów za zwykłą uprzejmość. Cecil nie rozdawał "zwykłych uprzejmości" na prawo i lewo, jeśli mówił że pomoże, to pomoże.

    Cecil

    OdpowiedzUsuń
  141. Jason nie używał czepka. Miał krótkie włosy, więc nie przeszkadzały mu jakoś bardzo. Nigdy. Nigdy też nie pływał z czepkiem... pewnie wyglądałby masakrycznie źle.
    Jason szybko się przebrał, nie przejmując się swoją nagością, kiedy zamieniał bokserki na kąpielówki.
    - Chodź, lecimy - zamknął szafkę, a potem założył zegarek z kluczykiem na rękę. Wszedł pod ten śmieszny prysznic, zostawił klapki i wszedł do wielkiego pomieszczenia z basenami. Mru, pomyślał, idąc w stronę najgłębszego, a konkretnie do tego, gdzie były podesty i został podzielony na tory. Wszedł na podest przy torze, który był pusty. A potem, niczym profesjonalista, wskoczył do wody na główkę.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  142. - Wiem, że to nie jest takie łatwe, wiem wiem.. - mruknął cicho otwierając oczy i spoglądając przed siebie. Uśmiechnął się pod nosem. Wyglądał zupełnie inaczej teraz. Taki spokojny, jakby nie miał żadnych problemow. Tatsu to lubił. Nienawidził być oschły, czy też za bardzo radosny.
    - Kiedyś narysujesz jakieś niezwykłe dzieło! - zapewnił z delikatnym uśmiechem. - Hm.. Czemu musisz lubić to co ja? Na zboczach jest tak inaczej, nie? Kocham też ciche miejsca. Gdzieś gdzie mogę usiąśc i odciąć się od tych wszystkich ludzi. Jak dach internatu. - powiedział pewnie.

    OdpowiedzUsuń
  143. Tatsu odsunął się trochę od chłopaka siadając prosto i spoglądając przed siebie.
    - Sporo Cie omija. - powiedział ze spokojem uśmiechając się. - Jeśli chcesz, ze mną możesz nadrobić. Powiem Ci, jeśli na dach, to tylko w takie mroźne dni. Kocyk, ciepła herbata, ciepły sweter.. Wieczór. I wszędzie światła już świąteczne na ulicach. Magicznie. - opowiadał cicho z delikatnym uśmiechem na twarzy. - Wolę zimę. Mimo że jestem zmarźlakiem. - zaśmiał się przyjaźnie.

    OdpowiedzUsuń
  144. - Lubię takie. Wyglądam jak trup. - zaśmiał się wesoło wstając i przeciągając się. - Okay okay, już idziemy zmarźlaku. - wytknął język śmiejąc się. Złapał go za ręce. - Hm, lodowate. No tak. - podał mu jedną rękawiczke a drugą założył sobie na rękę. - Będzie cieplej. - mruknął biorąc jego drugą rękę i razem ze swoją wkładając do swojej kieszeni od kurtki. - Chociaż w ręce będzie cieplej. - powiedział spokojnie ruszając nie za szybkim krokiem w strone internatu.

    OdpowiedzUsuń
  145. - Leć do grzejnika. - zaśmiał się kiedy zobaczył jak Lukas drży. Zdjął kurtkę przewieszając sobie przez ramię. - No chyba że chcesz się przytulić to zapraszam, jestem ciepły. - powiedział pewnie uśmiechając się. Rozłożył ręce w celu pokazania że może chłopaka przytulić po czym zaraz ruszył w stronę jaiegoś grzejnika. Wiedział, że Luk jest nieśmiały więc raczej nie będzie chciał się przytulić. No cóż, Tatsu nie chciał go do niczego zmuszać. Przeczesał palcami włosy uśmiechając się.
    - O, jest i grzejnik. - ułożył dłoń na grzejniku. - Oo.. jaki ciepły, spodoba Ci się. - powiedział wesoło do chłopaka.

    OdpowiedzUsuń
  146. [Zazdroszczę, ja niestety nie mam możliwości sprawdzania bloga w czasie zajęć. Brak internetu boli. Tak bardzo. Smutność, ale cieszę się, ze ty masz ku temu możliwość :)]

    - Coś ostrego zepsułoby delikatny smak mięsa. Sos grzybowo serowy byłby super. Śmietana, kostka serowa i pieczarki. I trochę przepraw, co ty na to - zaproponował chłopak. To był jeden z nielicznych sosów, które robił i które mu wychodziły.
    - Od czego jest internet? - uśmiechnął się.
    ­­Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  147. Cóż, pływanie było jego drugą naturą, więc robił to prawie idealnie. Idealnie robią to zawodnicy olimpijscy, ot co.
    Podpłynął do niego i uśmiechnął się do niego.
    - Tam jest jacuzzi. Nawet jest wolne - poinformował go, rozglądając się po całym pomieszczeniu. - Możemy też iść na zjeżdżalnie, wybieraj.
    Skoro Jason wybrał miejsce, to Lukas miał prawo zadecydować o konkretnym miejscu tutaj. Jasonowi było wszystko jedno, byle był spokój i zabawa.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  148. - Zmarźlak. - powiedział znów siadając sobie spokojnie obok chlopaka.- Czyli dach odpada. Bo mi zmarzniesz. - stwierdził wzdychając ciężko.
    - Teraz znów by się przydała herbata co? I gorąca kąpiel? - zaśmiał się spoglądając na Lukasa. - Chodźmy do mnie, nie ma już chyba Danny'ego, to mnie nie wywali. - podrapał się po głowie wstając i podając rękę chłopakowi, by pomóc mu wstac.

    OdpowiedzUsuń
  149. [Ja? No co ty, nie podejrzewaj mnie o tak dobre pomysły!]

    Jason uśmiechnął się i podpłynął do brzegu (pod wodą przez inne tory). Podciągnął się na nim bez problemu i wyszedł z wody. Rozejrzał się jeszcze dookoła, czy nie ma nikogo znajomego, czy nie ma jakiś przystojniaków, a potem razem z Lukasem ruszyli w stronę schodów na zjeżdżalnię.
    - Jak mi się porwą gatki, to mnie będziesz osłaniał albo przyniesiesz mi bokserki z szafki - poinformował go, nim zniknął w tym czymś takim tym i zjechał na dół.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  150. [Ale nie lubię bawić się w trójkąciki ;)]

    No tak, coś w tym niby było, ale chyba nie był na tyle odważny... Prędzej zasłoniłby się taką deską do pływania, na której kładziesz się i płyniesz, machając nogami. Ale i tak lepsza byłaby pomoc Lukasa, nie ma to tamto, bez porównania.
    - Ał... - zaczął, ale niestety, jego twarz wylądowała w wodzie. Szybko się z niej wydostał i spojrzał na Luke'a. - No wiesz co? Żeby tak ludzi napadać w basenie z wodą? Mogłem zginąć... - zaczął udawać histerię.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  151. [Zazdro. Tak bardzo zazdro. ]

    - Nic się nie dzieje. Na szczęście, bo ja nie mam pojęcia. Nie jestem za dobry w kuchennych rzeczach, ale postaram ci się godnie pomóc - uśmiechnął sie wesoło.
    Wykonywał polecenia chłopaka, bo przecież nie chciał czegoś pomylić. Mieliby wtedy więcej problemów, a tego nie chcieli.
    ­­Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  152. [Też tak kiedyś mówiłam! Ale moja anglistka mi to wybiła z głowy - jak się człowiek przełamie przed mówieniem w obcym języku to jest już z górki :) Pięć lat temu miałam tylko łamany angielski w arsenale, teraz jest zupełnie inaczej]

    Brwi Cecila powędrowały w górę, a chłopak na moment zamilkł w zaskoczeniu.
    - Z-zaprosić gdzieś? Ale jak to? - zapytał i zamrugał nieco szybciej. Trudno mu było pojąć ideę odwdzięczania się za przysługę w jakiś sposób, jako że był przyzwyczajony do robienia absolutnie wszystkiego kompletnie bezinteresownie.

    Cecil

    OdpowiedzUsuń
  153. - Spokojnie, wemiemy kąpiel i pójdziemy na dach. - powiedział radośnie puszczając mu oczko. - Ja? Źle? Niby gdzie? Ja się czuję dobrze, ciepło, nawet nie drże! - powiedział pewnym głosem i obrócił się dookoła. - Pełen życia z uśmiechem na twarzy! - zaśmiał się pod nosem wchodząc już po pięciu minutch do pokoju.
    - Danny! Jesttes? - krzyknął, jednak kiedy nikt nie odpowiedział, wszedł spokojnie do pokoju przeciągając się. - To, kto pierwszy? Ty czy ja? - zapytał wyciągając ręcznik i podrzucając mu. - Ty. - wytknął jezyk odpowiadając sobie samemu.

    OdpowiedzUsuń
  154. Uśmiechnął się na jego radosny okrzyk po czym wstawił wodę siadając na swoim łóżku i przykrywając się cały kołdrą.
    - No dobra.. .trochę zmarzłem, masz racje. - mruknął do siebie cicho i przymknął oczy opierając się o ścianę. Jednak tym razem nie zaśnie. Wsłuchiwał się w szum wody pod prysznicem. Jakoś ten dźwięk go uspokajał.

    OdpowiedzUsuń
  155. - Nie, skądże. Dodaje jeszcze więcej ciepła! Żeby móc się przytulić na dachu i żeby było ci cieplej wrazie czego. - wytknął język wychodząc spod koca po czym zabrał czysty ręcznik i wszedł do łazienki. - Jak coś, możesz się położyć i chwilę zdrzemnąć. - krzyknął z pomieszczenia rozbierając się i wchodząc pod gorący strumień. Ah błoga chwila, Tatsu kochał to uczucie. Miał nadzieję, że Lukas nie zaśnie. A nawet jeśli, to przecież dach nie zając, nie ucieknie, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  156. Po pół godzinie Tatsuya szybko wyszedł, wysuszył i ubrał się. Kiedy wrócił do pokoju zastał śpiącego Lukasa. Wyglądał tak rozkosznie. Brunet usiadł lekko na brzegu łózku wyciągając telefon i robiąc mu zdjęcie.
    - Wyglądasz uroczo. - uśmiechnął się szczerze chowając telefon po czym ułożył dłoń na głowie chłopaka delikatnie ją głaszcząc. - Że też jeszcze nikogo nie masz. - szepnął z uśmiechem. - Nie będę cię budził, śpij spokojnie. - znów szepnął pochylając się i całując chłopaka w czoło. Sam usiadł na podłodze opierając się o brzeg łóżka i sięgnął książkę zaczynając czytać.

    OdpowiedzUsuń
  157. Uśmiechnął się zaraz odwracając w jego kierunku.
    - Hm, słodko spałeś, po co miałem Cię budzić? - zapytał wstając i nalewając do kubka zwykłej hebraty z cytryną. -Chcesz? Zdążyłem zrobić i wypić. - zaśmiał się podając mu kubek. - Jeśli chcesz możesz jeszcze spać, mi to tam nie przeszkadza. - przeciagnął sie ubierając na siebie sweter bo robiło mu się już zimno. Co się dziwić? Nadal miał całe mokre włosy. Tatsu zaraz kichnął pociągając nosem.
    - Ojć.. - zaśmiał się cicho.

    OdpowiedzUsuń
  158. - Okej, chcesz mnie już opuścić. Jeśli chcesz, to idź. Nie chcę Cię zatrzymywać. - powiedział cicho okrywając się szczelniej kocem. Spuścił wzrok. Nie lubił kiedy tak ludzie mówili.
    - Na dach i tak pójdę. Pewnie jeszcze dziś. WIecznie jestem chory więc to mi nie przeszkadza - szepnął tylko cicho już nie zwracając uwagi na chłopaka. Zaczął kontynuować czytanie książki.

    OdpowiedzUsuń
  159. Tatsu po wyjściu Lukasa nie wiele się zastanawiając położył się na lózku, przykrywając kołdrą i zasypiając.
    Obudził się dopiero po jakichś czterech godzinach. Przeciągnął się ziewając.
    - Czas się ruszyyć! I porobić zdjęcia! - zdecydował ubierając ciepły sweter. Schował do torby koc, dwa termosy z gorącą herbatą i aparat po czym nałożył szalik i czapke.
    Na dach po cichu wszedł po jakichś dziesięciu minutach. Rozejrzał się sprawdzając czy nikogo nie ma. Mógłby wtedy spokojnie porobić zdjęcia z góry. Ku jego zaskoczeniu zauważyl Lukasa wpatrującego się w unoszącą się pare. Uśmiechnął sie na sam widok wyciągając aparat i ukradkiem robiąc mu zdjecie. Po chwili jednak podszedł do niego siadając obok.
    - I co? Mówiłem, że niesamowity widok. Nie kłamałam. - uśmiechnął sie ciepło w stronę chłopaka pokazując mu zdjęcie. - Wyglądasz dobrze na tle tych wszystkich światełek. - stwierdził z uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  160. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  161. - Wyglądasz jak koc? - uniósł brew do góry patrząc na niego. Wcale nie wyglądał jak koc, wyglądał.. ładnie, przystojnie.. Tatsuya nie mógł pojąć, że tak opisał siebie na zdjęciu Lukas. Westchnął przeciągle wlewając sobie trochę herbaty. Ogrzał dłonie i spojrzał przed siebie.
    - Bez herbaty się nie obejdzie. - zaśmiał się pod nosem przytakując.
    - Ten widok jest najpiękniejszy.. A jeśli byłbyś wcześniej to najlepiej siedzieć na środku. Nagle po jednej minucie zpalając się to kolejne części miasta. Lampy, świąeczne ozdoby. Magia. - powiedział z uśmiechem. Kochał to miejsce, ten widok. Mógłby tu zostać jeszcze długo i długo.

    OdpowiedzUsuń
  162. [A, no tak. Jakoś tak bez słówek nie idzie się języka nauczyć. Ja sobie pomagam aplikacją w telefonie, taką z flashcardami. Jak się wystarczająco wiele razy przebrnie przez słówka, to się w końcu opatrzą i się idzie nauczyć.]

    - Ale poważnie? Ojej... - Cecil uśmiechnął się nieśmiało, spuszczając wzrok, a na jego policzki wypłynął lekki rumieniec. - Nikt mnie jeszcze nigdy tak nie zaprosił nigdzie, więc trochę się zmieszałem, przepraszam - powiedział zupełnie szczerze. - I właściwie... bo nigdy nie byłem w filharmonii, a zawsze chciałem pójść... Ale jeśli nie chcesz, to nie, może to miejsce jest trochę takie drętwe, czy coś...?

    Cecil

    OdpowiedzUsuń
  163. - Hej, spokojnie, nic mi nie jest - powiedział, śmiejąc się cicho. - Mnie tak łatwo nie utopisz, wychowałem się przy oceanie, nie było dnia, w którym bym nie pływał. No już, nie przejmuj się, nic mi się nie stało - powiedział, a potem klpenął go lekko w ramię. - To co, druga runda? Tym razem ty pierwszy.

    [wymyślmy im coś ciekawego. tylko nie wiem, co xd]

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  164. - To dobrze - zaśmiał się rudzielec. On by potrafił przy odrobinie nieuwagi, a musiał dość uważać na kondycję swoich kończyn, przede wszystkim dłoni. Musiały być w dość dobrym stanie.
    Nie protestował, że wydawane są mu polecenia. Spokojnie je wykonywał, bo to Lukas był głównym kucharzem, on tu domyślnie był do pomocy i starał się, jak najlepiej wykonać to zadanie. Co prawda to było zaskakujące, Vinnie nie spodziewał się, że Lukas ma aż takie zapędy dyktatorskie. Trochę mu to nie pasowało do jego osoby.
    - Ze zwabieniem nie będzie problemu. Wystarczy, że poproszę go, aby się tu pojawił. Przybiegnie - zaśmiał się rudzielec, po czym wyciągnął telefon i włączył wi-fi. Trzeba coś wygooglować.
    ­­Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  165. A co on tam wiedział... Może Jay się zemści, a może nie... W każdym bądź razie zjechał zaraz po nim. Na szczęście nie wylądowali jeden na drugim.
    - Dobra, rób, co chcesz, ja idę do jacuzzi - poinformował go i podreptał wesoło do wolnej wanny. Gorąco, ale przyjemnie.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  166. Pokręcił głową z uśmiechem.
    - Nie przejmuj się, wszystko wporządku. Po prostu nagle chciałeś pójśc.. I tak jakoś poczułem się samotny i troszkę odrzucony.. - powiedział jednak z uśmiechem na twarzy. Czasem tak miał , nie umiał tego kontrolować.
    - Nie przejmuj się tym naprawdę. - żeby się czymkolwiek zająć , złapał znów za aparat robiąc kilka zdjęć. - Ah.. kocham robić zdjęcia. Jestem jeszcze amatorem, ale spójrz, dobrze wyszły? - zapytał podając mu aparat.

    Tatsu

    OdpowiedzUsuń
  167. - Wybacz, narazie jesteś jedyną osobą, której nie nudzi moje towarzystwo. To dobrze, dobrze czuję się przy Tobie. - powiedział z radosnym uśmiechem na twarzy.
    - Hm, no nie wiem czy dasz radę. - zastanowił się przez chwilę spoglądając w górę na gwiazdy - Rozumiesz, robie za dobre zdjecia. - wytknął język śmiejąc się pod nosem. - Żartuje, a serio to świetny pomysł, naprawdę. - przyznał kładąc się na kocu.

    OdpowiedzUsuń
  168. [Najwidoczniej...]

    Jasonowi to nie przeszkadzało, mógł tak siedzieć w ciepłej wodzie póki nie zacznie mu to jakoś bardzo przeszkadzać. Oparł głowę i brzeg tej wspaniałej wanny i zamknął oczy. Cudownie, wprost genialnie...
    Otworzył jedno oko i uniosł głowę, by na niego spojrzeć.
    - Lenię - przytaknął. - To umiem najlepiej.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  169. - Ja? A tam... szkoda gadać. Nie mam żadnych talentów artystycznych, piszę sobie do poduszki, ale nikomu nie pokazuję bo to jest beznadziejne - odruchowo poklepał poduszkę w której krył swoje tajne zapiski, historie z piekła rodem dziejące się na terenie ów kampusu z jego znajomymi w rolach głównych. - No i robię za błazna w szkole co nie? - dodał wesoło. - No wiesz... bawię się radiem po prostu - przyznał szczerze. - W sumie to jestem nudziarzem - zakończył wzdychając ciężko nad swoim losem. Tak, nie miał się czym pochwalić.

    OdpowiedzUsuń
  170. Jeśli Jason miałby być zwierzątkiem, to na pewno bardzo zaborczym i walczącym o swoje. Zdecydowanie.
    - Tak, my jesteśmy razem - uśmiechnął się. Cóż. Coś takiego mogło lekko zszokować szatyna, ale niech zna prawdę. tak będzie o wiele lepiej niż jeśli żyłby w nieświadomości.
    - Jeśli go poproszę, to się zjawi, zapewniam.
    ­­Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  171. - Dziękuję - uśmiechnąl się. Nie wymagał nic specjalnego. Choć tyle, że chłopak to zaakceptował . Zdziwienie w tej sytuacji było dość normalne.
    - Nie ma mowy - zaprotestował. Tak się nie będą bawić. Przygotowali to razem, więc zjedzą razem, bez żadnych dziwnych komplikacji. - Drogi szefie kuchni, jemy wszyscy razem - zakomunikował.
    ­­Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  172. - Lukas, to miłe, ale czułbym się niezręcznie, gdybyś tak po prostu sobie poszedł. Powinniśmy zjeść razem, ponieważ oboje się nad tym napracowaliśmy - powiedział, kładąc mu dłoń na ramieniu. To nie będzie tak, że z Jasonem będą robić jakieś lovey-dovey przy nim. Oni potrafili się zachowywać normalnie. A przy okazji rudzielec bardzo by chciał więcej czasu spędzić z szatynem. I lepiej go poznać.
    Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  173. Jason uśmiechnął się. Obniżył się jeszcze bardziej aż do nosa, bo jakoś oddychać trzeba było. Było tutaj tak wygodnie, ciepło i miło... Jeszcze Vinnie by mu się tutaj przydał.
    Otworzył oczy i spojrzał na Lukasa.
    - A ja wiem? - uniósł brew, nieco zdziwiony jego pytaniem. - Nie wiem, jak to się robi, ja po prostu taki jestem. Otwarty, pewniejszy siebie, zadziorny. Nie wiem - wzruszył ramionami.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  174. [Również wpadam się przywitać. Masz rację, ani panowie są podobni i mogłoby być nudno, ale gdyby coś ciekawego wpadło ci do głowy, to pisz. :) }
    Ivan

    OdpowiedzUsuń
  175. Tatsu spojrzał tylko w niebo.
    - A spójrz w górę. - poinstruował z uśmiechem. - Czujesz tą głębię? Że tam jest tak wiele rzeczy.. Coś co nie damy rady odkryć. Umrzemy nie wiedząc co tam jest i zastanwiając się nad tym. - zaśmiał się spoglądając zraz na chłopaka.
    - Chcesz spróbować? Wybacz, będziesz tworzyć rysunki o wiele lepsze niż moje zdjęcia. Jestem naprawdę dopiero pocztującym, nie mam lustrzanki, którą bym mógł robić zdjęcia. Niestety. - westchnął gdy nagle poczuł że coś dotknęło jego policzka. Tatsu spojrzał w górę.
    - Śnieg!- krzyknął radośnie siadając i wyciągając dłoń by białe płatki opadały na jego dłoń. Patrzył ze szczerym uśmiechem na płatki śniegu,

    Tatsu

    OdpowiedzUsuń
  176. - Okej, okej, zróbmy coś z naszym początkującym talentem. - zaśmiał się kiwając głową na potwierdzenie swoich słów. Zaraz jednak wyciagnał z torby czapkę zakładając ją na głowę chłopaka. - Bo mi zmarzniesz, a do tego nie chcemy dopuścić. - uśmiechnął się i sam założył kaptur. Chociaż wolałby mieć białe włosy od śniegu, no nic. Nie mógł pozwolić sobie na przeziebienie.
    - Jak spadnie i się utrzyma, to będziesz moim modelem, któremu będe robił zdjęcia. Tak jak ja byłem modele do rysowania. - wytknął mu język. - Aw, teraz byś miał ładne zdjęcie, no nie, powstrzymam się. - zaśmiał się pod nosem spoglądając w niebo i zaraz przymykając oczy.A co tam, niech śnieg opada na jego twarz, kochał to uczucie.

    Tatsu

    OdpowiedzUsuń
  177. Zatkał zaraz uszy nie chcąc słyszeć ostatniego zdania wypowiedzianego przez chłopaka i zamknał oczy. Po jakimś czasie spojrzał na chłopaka już mając ręce na kolanach.
    - Skończyłeś? Znalazłem idealnego modela. - zaraz wskazał palcem na chłopaka jednak zaraz ukucnął całując go w policzek. - A zwłaszcza z rumieńcami wystarczająco ci ładnie. - powiedział pewny siebie i zrobił mu zdjęcie.
    - Sam zobacz. - uśmiechnał się pokazując mu przed chwilą zrobione zdjęcie. Naprawde to zdjęcie dobrze wyglądało.

    Tatsu

    OdpowiedzUsuń
  178. - Bo potrafię sam je ocenić - stwierdził spokojnie, siadając mocniej na łóżku i opierając się plecami o ścianę. Nigdy jakoś nie miał zbyt wysokiej samooceny a jego pewność siebie wynikała głównie z pozerstwa. On sam już nie wiedział co ma zrobić żeby się tego pozbyć.
    Wzruszył ramionami słysząc słowa Lukasa.
    - Heh niby tak - przyznał wzdychając cicho. - Ale... to nie do końca tak - dodał zaraz. - przecież może i bawię szkołę robiąc głupie dowcipy ale... jakoś nie czuję, żeby to było coś wyjątkowego.

    OdpowiedzUsuń
  179. - Lukas, to jak chcesz. Ja bym chciał, żebyś został. Sądzę, że Jay nie będzie mieć nic przeciwko - uśmiechnął się. To co mówił chłopak było bardzo miłe.
    - Rozumiem, spokojnie - położył mu dłoń na ramieniu. - To jak robimy? - uśmiechnął się. Zarz wszystko poustalają i będzie w porządku.
    ­­Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  180. - No co? Nie chcesz śpiewać na karaoke... omija cię cała zabawa i tak dalej - wzruszył ramionami. - Tańczyć też nie tańczysz. Może najpierw zacznij z małą grupą, w małej grupie, w której się znacie, jest łatwiej się otworzyć i zacząć odzywać - powiedział niczym jakiś wielki znawca od relacji i związków między ludźmi.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  181. Jason sie na tym nie znal, po prostu proponował. Byli od siebie zupełnie różni i Jay miał w sobie to cos, co przyciągało innych, uśmiechał się i nie bał się kontaktów z innymi ludźmi. A ci, którzy jego zdaniem nie byli warci jego uwagi, po prostu omijał. Nie sądził, że z Lukasem pójdzie łatwo, ale... nigdy nic nie wiadomo, ludzie potrafią zaskakiwać.
    - No już, jak pójdziemy na imprezę, to pójdziesz z nami i zabronię ci brać książki ze sobą, co? Ja wiem, że je uwielbiasz i uciekasz w ich świat, ale ludzkie towarzystwo też ci się przyda.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  182. - Te czerwone plamy na policzkach akurat dodają Ci uroku. - powiedział zaraz po nim unosząc brew. - Coś jeszcze? Jakieś komentarze? - zapytał wytykając mu język jednak zaraz spojrzał gdzieś w bok.
    - Cóż, nigdy nie robiłem sobie zdjęć, ani nikt nie robił mi ich. Zazwyczaj cały czas jestem po drugiej stronie obiektywu. - uśmiechnął się odkładajac aparat.

    OdpowiedzUsuń
  183. - Nie ma problemu - skinął głową. Skoro taka była wola Lukasa, to ją zaakceptuje. Nie chciał, aby chłopak czuł się niezręcznie,a skoro uważa, że tak będzie lepiej, to niech i tak będzie. Na siłę przecież nikt go nie zmusi, aby jadł z nimi. To byłoby niemiłe.
    - Mi pasuje, co mam robić, szefie? - uśmiechnął się.
    Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  184. - Pamiątka? To już wole mieć z kimś zdjęcie niż sam. - powiedział tylko i bez namysłu zabrał mu aparat siadając obok.
    - Uśmiechnij się! - poinstruował a w momencie zrobienia zdjęcia, ucałował chłopaka w policzek. Zaraz sprawdził jak jego dzieło wyszło.
    - Uroczeeeeee! - ucieszył się jak małe dziecko pokazując Lukasowi zdjęcie. - Zobacz! Uśmiechasz się ładnie. - przyznał z kiwnięciem głowy.

    OdpowiedzUsuń
  185. - Radosny chochlik.? - roześmiał się podając mu aparat. Lepiej ująć nie mogłeś. - pokręcił głową śmiejąc się. - No dobrze, zrób mi zdjęcie, dam się. - powiedział z uśmiechem po czym usiadł przed nim. Złożył palce w "peace" i wyszczerzył do niego swoje biały kły. A co tam, przecież to są szczęśliwe wspomnienia. Powinien być uśmiechnięty.

    OdpowiedzUsuń
  186. - Chochlik? - zamrugał kilkakrotnie kręcąc głową. - Jesli pasuje to do mnie i jeśli chcesz, to czemu nie. - powiedział tylko cicho wzruszając ramionami.
    Spojrzał zaraz w niebo za chłopakiem zamyślając się.
    - Nie tylko zimą, ale w każdej porze roku tutaj zawsze jest pięknie. Czy to deszcz, czy śnieg czy słońce. Zawsze. Zawsze ma to miejsce urok. Ten kraobraz miasta. - uśmiechnął sie delikatnie, prawie niezauważalnie.

    OdpowiedzUsuń
  187. - Za pół roku? Nie nie.. Nie ma mowy.. Dopiero Cię poznałem dobrze... Nie może być.. Nie pozwolę Ci... -Nie zostawiaj mnie!- krzyknął ze łzami w oczach jednak zaraz sciszył głos. - Ahm.. Przepraszam.. Złe wspomnienia.. Wybacz.. - zmieszał się patrząc gdzieś w bok. - Przepraszam.. - szepnął jeszcze raz wstając i przeczesując włosy. Głupi Tatsu. Czemuś się tak uniósł. Nie przypominaj sobie tamtych wspomnień głupi!

    OdpowiedzUsuń
  188. - To nic.. Naprawdę.. - powiedział dopiero po dłuższej chwili kiedy uspokoił się w ramionach chłopaka. - Przepraszam, to sie wiecej nie powtorzy. - wyszeptał i uśmiechnął się ciepło. - Naprawdę to nic. - odsunął się lekko od niego i spojrzał zaraz a miasto. - Rozlałeś całą herbatę.. Jak Ty teraz zajdziesz źródło ciepła? - zapytał starając sie jakkolwiek zmienić temat Nie chciał o tym mówić. Nie często miał takie ataki paniki.

    OdpowiedzUsuń
  189. - Ja Tobie dam to ciepło. - powiedział cicho pewny siebie podchodząc do niego od tyłu, siadajac i obejmując go w pasie. Ułożył głowę na jego plecach przymykając oczy i biorąc głęboki wdech. Zawsze go to uspokajało, ktoś do kogo mógł się przytulić. To na niego działało uspokajająco.
    - Proszę.. Daj mi chwilę tak posiedzieć.. - wyszeptał dopiero rozumiejąc że może być to dla Lukasa niezręczne.

    OdpowiedzUsuń
  190. - Lukas... Dopiero Cie poznałem.. Zaprzyjaźniłem się.. Czuję się dobrze w Twoim towarzystwie.. A czuje że za pół roku znikniesz.. I już Cię nie będzie. Zapomnisz o mnie, a kiedy przypadkiem się spotkamy, nawet mnie nie rozpoznasz.. - szeptał cicho wciąż mając zamknięte oczy. - Za bardzo się przywiązuję do ludzi. Za szybko.. Zdecydowanie za szybko. A poem każdy człowiek wkłada kolejny nóż w serce. - uśmiechnął się na to.
    - Gomen.. - powiedział w swoim języku. - Nieważne już. Jesteś taki ciepły. Dziękuję. - powiedział cicho unosząc głowę i całując go w kark, bo nie dosięgnał policzka.

    OdpowiedzUsuń
  191. - Twoje włosy ładnie pachną . -wyszeptał uśmiechając sie ciepło. - O przyjacielu się nie zapomina? Uwierz mi, zapomina się, od tak.. - zaśmiał się odsuwając i zaraz chowając rzeczy. - Chodź do mnie, bo już naprawdę zimno. I tym razem nie sądź że się nudzę Twoim towarzystwem. - wytknał mu język wstając i podając rękę. - Chodź bo zamarzneee - zamiał się cicho patrząc na niego. Uniknal tematu, miał taką nadzieje. Ale też miał nadzieje że Lukas zrozumiał, że według Tatsu, chłopak jest jego przyjacielem.

    OdpowiedzUsuń
  192. - Tak jest, kapitanie - zaśmiał się i zasalutował, po czym wziął tarkę i zabrał się za wypełnienie zadania. Chciał to zrobić jak najlepiej, aby nie przeszkodzić Lukasowi w dalszym gotowaniu.
    Kiedy załatwił sprawę z marchewkami, wziął ostry nóż i zaczął kroić orzechy. Trochę mu to nie wychodziło, bo wstrętne mu uciekały, ale dał radę bez destrukcji pomieszczenia.
    - Nie musisz się o to martwić, naprawdę - uspokoił go rudzielec. - Nie mamy zamiaru wyrzucać się z pokoju.
    To było bardzo miłe ze strony Lukasa, ale naprawdę nie trzeba było, aby się do czegoś takiego zmuszał.
    ­­Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  193. [Bo to jeszcze kwestia niesłabnącej motywacji jest :) Łatwiej przepłynąć 25 m dziennie niż 10 km na raz. Ale fakt, brak czasu jest poważną przeszkodą :/ Jestem typem człowieka, który najchętniej robiłby wszystko, tylko że doby nie da się niestety rozciąnąć (smutek)]

    Cecil poczuł, jak z jego serca znika ciężar, gdy Lukas powiedział, że również nie był nigdy w filharmonii. Chłopak nie mógł pozbyć się uczucia, że w kwestii kultury i obycia jest daleko za swoimi rówieśnikami. Był trochę dzikim dzieckiem, było też mnóstwo kompletnie zwyczajnych miejsc, w których nigdy nie był. Centrum handlowe, metro, basen - to wszystko były kompletnie zwyczajne miejsca, które Cecil oglądał z otwartymi ustami. Może jednak nie wychodził na aż tak niecywilizowanego.
    - To świetnie! Nie mogę się doczekać - powiedział rozpromieniony.

    [W sumie to możemy właściwie przeskoczyć do filharmonii :D ]

    Cecil

    OdpowiedzUsuń
  194. - Pewnie jest teraz u kogoś innego. No, mówił, że do kogoś tam idzie. - wzruszył ramionami zbierając swoje rzeczy. Wszedł do ciepłego pomieszczenia przeciągając się.
    - Jednak najlepsze jest ciepełko! - powiedział z uśmiechem śmiejąc się. Wszedł po dłuższej chwili do pokoju , zapalając światło i kładąc gdzieś rzeczy. - To co? Herbatę jakąś dobrą, ciepłą? - zapytał uśmiechając się do chłopaka. - Mam te z kawiarni. - wytknął język.

    OdpowiedzUsuń
  195. To wcale nie było śmieszne! To był dramat, jaki chłopak przeżywał. Jednak nie mógł się poddać. Przyjął to zadanie i miał zamiar je w pełni zrealizować. O tak.
    - Dziękuję, rozważę to - uśmiechnął się. - Jest tez mój pokój, więc na spokojnie - powiedział, podając pokrojone orzechy. Wreszcie.
    Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  196. Nataniel nie rozumiał co było takiego trudnego w pytaniu jakie zadał, że chłopak musiał aż tyle się zastanawiać nad odpowiedzią.
    - Ładne imię. Co tak siedzisz tutaj sam ? - Nat zapytał

    OdpowiedzUsuń
  197. - No wiem, bo ja je wyczaiłem. - wyszczerzył się do niego po czym wstawił wodę na herbatę. - Jaką? Tą co wybrałeś wcześniej czy może chcesz spróbować jakąś inną? Uwierz mi, wszystkie są najlepsze. - pokiwał głową wyciągając dwa kubki. Za chwile złapał kołdrę okrywając ramiona chłopaka. - Żebyś się nie rozchorował. Ja zaraz przyjdę pod kołderkę. - przyznał, żeby się Lukas nie martwił. - A no i przepraszam jeszcze raz za wcześniej.

    OdpowiedzUsuń
  198. Zaparzył zaraz herbatę podchodząc do niego i podając mu kubek. Przekazując mu gorący napój ucałował go w kącik ust.
    - Nie pamięta? Ja zapomnę? Nie licz na to. - szepnął siadając obok chłopaka i biorąc swój kubek.
    - A teraz zgadnij jaki smak herbaty. Taka mała zagadka dla Lukasa. - wytknął język.

    OdpowiedzUsuń