niedziela, 23 listopada 2014

[KP] Wraz z dy­mem z pa­piero­sa wy­puszcza­nym z Twoich ust, z Two­jej głowy uno­si się ty­siąc myśli równie szarych jak on.



Iwo Carter
dwadzieścia siedem lat ؏ nauczyciel biologi i angielskiego ؏  znienawidzony nauczyciel
papieros w kąciku ust, prawie zawsze ؏ kolczyki w uchu i jeden w języku ؏ tatuaże na ręce i plecach
Jedyną istotą stałą w jego życiu jest mały, szary kundelek Marlboro.
 
Nigdy nie miał zostać nauczycielem, od zawsze wiedział, że nie jest zdolny, by iść w ślady matki, która parała się tym masochistycznym zawodem. Był pewny, że się do tego nie nadaje pod żadnym względem, nie jest kimś, kto powinien zasilić ciało pedagogiczne jakiejkolwiek szkoły. Kiedy tak naprawdę coś poszło w jego planach nie tak? Nie umie na to odpowiedzieć samemu sobie, więc i wam nie udzieli odpowiedzi. Istotnym jest jednak to , że w tym samym czasie zrobił sobie dwa kierunki, by uczyć dwóch różnych przedmiotów. Bo, jeśli już być masochistą to podwójnym, by się nie nudzić. Rok czasu gnębi już pierwszoklasistów oraz drugoklasistów, drażni nauczycieli i unika dyrektora jak ognia, choć mimo wszystko zbyt często zmuszony jest pojawiać się w jego gabinecie, bo dzieciaki się skarżą, że dręczy i męczy, że przeżyć się na lekcji nie da. Toleruje tylko ostatnie roczniki, z nimi żyje w całkowitej zgodzie, wręcz w przyjacielskich stosunkach. Wyrzuca z siebie sarkastyczne słowa, wulgarne stwierdzenia, kiedy nie może wypalić porannego papierosa, poprzedzonego mocną kawą. Spróbuj go zdominować, a nie przeżyjesz kolejnych minut bądź godzin. Nikomu nie pozwala zdobyć władzy nad sobą, chyba, że jesteś Nim. Zbyt pewny siebie, zbyt wygadany, nigdy nie gryzie się w język, który jest naprawdę cięty. Utrzymuje, że nie posiada ulubionego ucznia, ani na nikogo się nie uwziął. Ile w tym prawdy, tylko uczniowie wiedzą.

Z czasem nastąpią zmiany,
teraz taki dręczyciel.
Wszelkie wątki przyjmuję
powiązania nietypowe, niemoralne tak
zwyczajne, grzeczne też mogą być.

35 komentarzy:

  1. [Kochany nauczyciel. Już mi się podoba. Oczywiście, że chcę z nim wątek. Nawet bardzo dziwny wątek. Vinnie to polubi.
    Można by zacząć od tego, że Vincent rano wpadnie na psofka śpiesząc się na zajęcia i mu kawkę rozleje. Drama i inne. Co ty na to? :)]

    Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  2. [Jason nie lubi biologii, nie uważa na niej, gra na telefonie i generalnie zajmuje się innymi rzeczami... Bardzo źle?
    Angielski za to uwielbia i chętnie wchodzi w dyskusje. Nie zawsze ma rację, ale potrafi się do tego przyznać :D
    Podoba mi się Iwo ;)]

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  3. [Jeśli Vinnie zostanie za to ukarany, to będzie super xD Jego to jara. ]

    Pośpiech jest złą rzeczą. Vincent przekonał się o tym doskonale. Biegł, aby zdążyć na angielski przed nauczycielem. Udałoby mu się, gdyby nie drobny fakt, że na profesora wpadł. To jeszcze dałoby się znieść, zwykłe przeprosiny załatwiłyby sprawę. Jednak nie było tak pięknie. Rudzielec potrącił jego kubek i kawusia wylała się na podłogę. Cóż... W tej sytuacji to Vinnie jest już martwy.
    - Najmocniej przepraszam, zadość uczynię, tylko proszę mnie nie zabijać, profesorze - powiedział, pochylając głowę. Cholera, a chciał mieć z nim pozytywne kontakty. Teraz już nie będzie na co liczyć.

    Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  4. [Hm, Jason nie lubi dodatkowych zajęć z przedmiotów, których nie lubi, więc stawiałby opór... Aczkolwiek nie chce sobie robić większych problemów, więc musiałby przychodzić na te korki... ;)]

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mogło być gorzej. Teraz jego angielski będzie bardzo nieprzyjemny. Trzeba będzie jakoś odpokutować. I to jak najszybciej.
    - Przepraszam - powiedział jeszcze raz, chociaż wiedział, że za wiele jego słowa nie zdziałają. Nie zastąpią utraconej kawy. Vinnie posłusznie wykonał polecenie nauczyciela, ale wiedział, że nie obejdzie się bez porządnej kary.
    To, że został zapytany, nie zdziwiło go. Nawet się tego spodziewał.
    - Postaram się, panie profesorze - powiedział spokojnie, wstając i podchodząc do jego biurka ze swoim zeszytem. Równie dobrze mógłby mu zrobić przyjemność i dostać jedynkę, ale to mogłoby nauczyciela jeszcze bardziej zdenerwować, bo mało, że rozlał mu kawę, to jeszcze pokazał, że nic nie umie. Rudzielec musi dać z siebie wszystko. Poprawił lekko swoje okulary i czekał na pytania.

    OdpowiedzUsuń
  6. [Co takiego można sobie darować, hm? :D
    To jak, ma przychodzić na dodatkowe zajęcia za karę czy też nie? XD]

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  7. [Może tak jakiś wątek z dyrektorem szkoły?]/Ruar

    OdpowiedzUsuń
  8. [Świetnie, Jason bardzo się ucieszy, jeśli ktoś w końcu dogłębnie i dokładnie wytłumaczy, o co chodzi.]

    Kto pamięta, kiedy Jason mówił, że świetnie napisze egzamin z biologii, hm? No to zapomnijcie. Jay stwierdził, że to nie jego broszka, że nie i nie ma mowy i jak mógł być tak głupi, że to kiedyś powiedział. Był debilem. Dlatego dzisiaj olewał ten przedmiot. Robił zadania i tak dalej, uczył się do sprawdzianów, ale nie zawsze mu szło tak jak chciał. I to dzisiaj doprowadził go do siedzenia w pustej sali w łikendowy dzień, kiedy powinien oglądać nowe odcinki seriali. Tymczasem przyszedł tu z podręcznikiem i zeszytem. Zapowiadało się przenudne popołudnie.
    - Dzień dobry, panie profesorze - przywitał się grzecznie i tak dalej, kultura musi być zawsze. - Długo nam to zajmie? Chciałbym zrobić dzisiaj jeszcze kilka rzeczy...

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  9. ­­Vincent spokojnie czekał na pytanie. Postanowił dać z siebie wszystko, chociaż dobrze wiedział, że i tak najprawdopodobniej dostanie jedynkę. Trudno. Zasłużył sobie na złość nauczyciela. Będzie musiał mu na przerwie polecieć i zrobić jakąś dobrą kawę.
    - Dobrze - pokiwał głową, po czym zaczął opowiadać wszystko, co wiedział o inwersji w języku angielskim. Starał się, aby jego odpowiedź byłą dość wyczerpująca. Kiedy skończył, w klasie na chwilę zapadła cisza. Vinnie czekał na ocenę.

    OdpowiedzUsuń
  10. [W sumie to pasuje. Szczególnie, że Ruar raczej nie da się w łóżku zdominować w żaden sposób. A to, żeby się znali wcześniej jest pół na pół możliwe, bo on spędził ostatnie trzy lata za granicą. Mogą znać się jednak sprzed tego okresu. Zacznę zaraz. Masz jakiś konkretny pomysł na początek?]/Ruar

    OdpowiedzUsuń
  11. - Bardzo dziękuję, panie profesorze - powiedział, posyłając mu promienny uśmiech. - Obiecuję przynieść bardzo dobrą kawę! - dodał, zanim wrócił do ławki. A to ci dopiero. takiego obrotu spraw to on się nie spodziewał. To było bardzo miłe. Vinnie miał kolejny powód, by lubić tego specyficznego nauczyciela.

    OdpowiedzUsuń
  12. Prychnął pod nosem. No tak, on też wolałby siedzieć teraz gdzie indziej, a nie uczyć się znienawidzonej biologii. Bo on mógł uprawiać biologię, a nie się jej uczyć. If you know, what i mean.
    Niestety, tak dobrze nie było i trzeba było robić w życiu rzeczy, za którymi się nie przepadało albo których nie chciało się robić.
    Usiadł na przeciwko niego i położył swoje rzeczy na stole.
    - Jak to czego? Genetyki - mruknął. No bo po co mu to do szczęścia. I tak nie będzie miał dzieci, i tak nie będzie się w to bawił, i tak nie będzie mu to potrzebne. A może...? Cholera, trzeba się zainteresować swoim przyszłym miejsce, pracy, nie ma lekko.
    - No bo tu kwiat taki, tu jakieś iksy, nieiksy i no - znowu mruknął, przeczesując palcami włosy. Był na to za głupi.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  13. Słyszy, że Carter robi problemy i ma serdecznie dość słuchania na temat jego przewinień. Zatrudniając go liczył, że będzie miał po swojej stronie jednego starego znajomego, który przynajmniej dojrzy jak bardzo nie chce mieć nic do czynienia ze swoją nową pracą. Okazuje się jednak, że sam mu jej dokłada.
    Przeciera twarz wewnętrzną częścią dłoni i wychodzi z gabinetu. Skończył na dzisiaj i spokojnie mógłby udać się do domu, gdyby nie właśnie drobne zadarcie z Carterem. Jak na złość, widzi go na korytarzu, co zmusza go do interwencji. Nie zmienia to faktu, że wciąż ma przed oczami historie sprzed paru lat, kiedy to obaj, dużo młodsi, mogli użerać się ze sobą non stop.
    Łapie go za kołnierz koszuli i pociąga w tył do pustego korytarza, przyciskając do ściany. Krzyżuje ręce na piersi, jedną z dłoni przeczesując krótką brodę i patrzy na mężczyznę z zadziornym uśmiechem.
    - Ty stary draniu, co Ty robisz tym dzieciakom, że ciągle muszę tego wysłuchiwać? - pyta, kręcąc z niedowierzaniem głową. - To robi się naprawdę nudne.
    /Ruar

    OdpowiedzUsuń
  14. Tak właśnie podejrzewał, że spędzą tu długo czasu. A mógł powiedzieć, że nie wie czegoś, co tak naprawdę wie. Wtedy zajęłoby im to jakieś dziesięć minut i każdy mógłby iść w swoją stronę. Ale nie, musiał się przyznać.
    Westchnął. Dobra, może przynajmniej się czegoś nauczy. Marne szanse, ale byle na dwa. Więcej mu z tego nie potrzeba. Skupiał się podczas tych zajęć, w końcu im szybciej coś zrozumie, tym szybciej się rozejdą.
    Uśmiechnął się kącikiem ust. Rozmnażanie. Wolał tę czynność przed samym zapłodnieniem. Inne związane z tą czynnością.
    - Tak, tak rozmnażanie, mhm, seks i te sprawy, jasne, że rozumiem, panie profesorze - spojrzał mu w oczy i uśmiechnął się. W sumie, nigdy nie zwrócił na niego uwagi, ale pan od wspaniałej i cudownej biologii był nawet przystojny.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  15. ­­Vincentowi to w ogóle nie przeszkadzało. Ważne, że pan Iwo umiał ich dobrze uczyć. Inne rzeczy dało się znieść, A wbrew wszelkim pozorom pan Carter był ciekawą osobą.
    Na przerwie Vinnie szybko popędził, aby zdobyć kawę. Jak dobrze, że miał klucze do pokoju samorządu. Tam udało mu się zmajstrować kawę. Nie będzie taka dobra, jak ta, którą niósł profesor, ale na pewno o wiele lepsza niż ta z automatu. Rudzielec powoli poszedł do klasy, aby nie rozlać napoju. Udało mu się.
    - Proszę, panie profesorze - powiedział, stawiając kubek na jego biurku.

    Vinnie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Cóż... To powoli podchodziło pod znęcanie się. Jednak, ważne było to, że Vincent ciągle żył. Po czymś takim mógł przecież już dawno być martwy.
    - Dobrze - posłusznie pokiwał głową. Miał tylko cichą nadzieję, że na kolejnej lekcji nie będzie znowu kartkówki. I to z jego powodu. Wtedy klasa by go znienawidziła już totalnie, a tego chłopak nie chciał. Pragnął mieć pozytywne relacje z innymi.

    Na napisanie wypracowana Vinnie miał dwa dni. Jakoś mu się udało Zmontować przyzwoitą, jego zdaniem, pracę na temat możliwych do otrzymania w Toronto kaw. Liczył, że ten temat spodoba się nauczycielowi. I odpuści trochę jego klasie. To byłoby miłe.
    - Proszę, to moje wypracowanie - powiedział, kładąc na biurku nauczyciela ładnie napisany tekst.

    Vinnie.

    OdpowiedzUsuń
  17. To było wysoce niestosowne, tak rozmawiać i tak patrzeć na swojego nauczyciela, prawda? Oczywiście, że tak. Ale Jay nie potrafił się powstrzymać, kiedy przegryzł dolną wargę.
    - Mogę panu pokazać... - przebiegł paluszkami po brzegu blatu stołu. Mhm, miał teraz zdecydowanie za dużo brudnych myśli, które - tematycznie - były biologiczne. Więc w sumie... korki to korki, prawda? Biologia jest biologią. - Co pan na to, panie profesorze? - zamruczał cicho, dając akcent na dwa ostatnie słowa. Zdecydowanie lubił się tak do nich zwracać, mając gdzieś, co sobie o nim pomyślą. Jaybird lubił sugerować, rzucać aluzje. Wszystkie zawsze tyczyły się jednego i tego samego tematu.
    Spojrzał na mężczyznę na przeciwko siebie, nagle przeciągając się jak rozleniwiony kot.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  18. Okej, dostał zielone światło i na pewno nie zamierzał marnować tej okazji. Zerknął w stronę drzwi, a potem zdjął z siebie koszulkę. Prosta czynność, która sprawiła, że Jason był już półnagi. Zsunął się z krzesła pod stół, przeszedł pod nim, pojawiając się nagle pod panem Carterem. Uśmiechnął się do niego niewinnie, a potem rozpiął mu spodnie, od razu suwając je lekko w dół. Dotknął palcem jego męskości przez bokserki, uśmiechając się do siebie. Cóż, był hedonistą, uwielbiał przyjemność, a przyjemność profesora jest jego przyjemnością.
    Przesunął palcem wzdłuż, a potem dotknął go przez materiał bielizny. Usadowił się wygodniej na podłodze, robiąc mokry ślad na obcej bieliźnie. Nie patrzył w górę; czekał na reakcję w postaci dźwięków, wydobywających się z ust mężczyzny.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  19. Wzdycha ciężko, jakby był załamany postawą Cartera, ale w końcu czuje znudzenie udawaniem, że faktycznie widzi coś złego w jego postępowaniu, dlatego jego twarz rozświetla sugestywny, seksowny uśmiech, który obaj znają jeszcze z czasów jego poprzedniego pobytu w Toronto. Poklepuje mężczyznę po ramieniu, po czym rozgląda się dookoła, co by upewnić się, że żaden nieproszony widz nie będzie zamieszany, po czym przybliża swoje usta do ucha Iwo.
    - Co Ty na to, żebym ukarał Cię własnoręcznie? – szepce wibrującym, chrapliwym barytonem.
    Ruar

    OdpowiedzUsuń
  20. Czuje jego palce na swoim karku, ale nie poddaje się im. Opiera dlonie na ścianie po obu stronach jego głowy i ma na ustach ten lobuzerski, lekceważący uśmiech. Przybliza się do niego niebezpiecznie, gorącym oddechem drażniąc płatek cudzego ucha gorącym oddechem. Śmieje się nisko, gardłowo, pom szepce głosem rozwiniętym właśnie z tego śmiechu.
    - To co zrobię z pewnością przypadnie Ci do gustu, co nie zmienia faktu, że dostrzeżesz w tym rodzaj upodlenia. Już ja o to zadbam.
    Ruar

    OdpowiedzUsuń
  21. [Też mi pytanie, ależ oczywiście :D]
    Lasse

    OdpowiedzUsuń
  22. Jason po krótkiej chwili wyprostował się, aby ze spokojem zsunąć z niego bokserki w takim stopniu, aby umożliwiało to dalsze poczynania. Chłopak ponownie pochylił się nad nim i przesunął językiem po jego męskości z dołu do góry. Robił to powoli, lekko tylko dotykając go językiem. Nigdzie mu się nie spieszyło, mieli przecież czas.Zrobił tak kilka razy, a później zanurzył w swoich ustach jedynie sam czubek jego męskości. Palcami jednej dłoni objął go poniżej i zaczął powoli nią poruszać. Wolną zaś rękę uniósł kawałek jego koszuli, aby na podbrzuszu zacząć kręcić palcem małe kółeczka.
    Cieszył się, ponieważ już od jakiegoś czasu miał w głowie taką wizję; siedzieć pod biurkiem i robić dobrze nauczycielowi. Yup, był bardzo złym chłopcem.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  23. Jasne, że zrozumiał, o co chodzi. Chciał zająć się tym w taki sposób nieco później, ale skoro komuś tu się spieszyło, to Jason nie zamierzał niczego odwlekać. Zresztą, pan nauczyciel wyraźnie dał mu do zrozumienia, czego chce.
    Skupił się zatem na swoim zadaniu, mocniej zaciskając usta. Poruszał głową dość szybko, jednocześnie pieszcząc go językiem. Chciał mu sprawić przyjemność. Nie liczył na zapamiętanie tego, właściwie lepiej by było, gdyby zapomniał, ale... liczyło się teraz i ta chwila, więc Jason starał się najlepiej jak mógł.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  24. Jeśli miało mu to poprawić oceny... nie odmówi, aczkolwiek... cóż, nie zamierzał o tym myśleć, ponieważ nawet mu to do głowy nie przyszło.
    Na chwilę oderwał się od niego i pieścił go samą ręką. Uśmiechnął się do siebie, widząc rozmiar, jaki trzymał w dłoni. Czując, jak powoli bokserki zaczynają mu się robić za ciasne, wrócił do pieszczenia go ustami i językiem. Obaj nie chcieli się ograniczać z intensywnością tych pieszczot. Dla Jasona nawet lepiej.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  25. W pewnym sensie próby pozostania stroną dominującą w przypadku Cartera są całkiem pociągające. Takie też były na samym początku, kiedy żaden nie był gotów ulec. Mimo to, w tej jednej relacji udało im się osiągnąć pewien kompromis. Ruar nie może powiedzieć tego na pewno, ale podejrzewa, że w życiu tego mężczyzny nie ma wielu kochanków, którym pozwalałby się posiąść. To mile łechta jego ego i sprawia, że jeszcze bardziej chce mu pokazać jak przyjemna może być uległość, gdy jest się we władaniu Crawforda.
    Nie komentuje jego zakazu upodlenia, bo obaj dobrze wiedząc, że koniec końców to on zadecyduje jak będzie. Stawianie oporu zazwyczaj działa na niego pobudzająco, budzi w nim naturę stricte sadystyczną.
    Bez zastanowienia pozwala swojemu kolanu unieść się do góry i naprzeć na przyrodzenie Cartera ukryte w spodniach. Uśmiecha się tajemniczo, w sposób zawadiacki i niebezpieczny jednocześnie. Ma go w pułapce, z której tylko on może go wypuścić, jeśli oczywiście okaże tyle dobrej woli.
    - Jakie to ma znaczenie, skoro ten gorący dyrektor zaraz cię przerżnie? - pyta, końcówką języka przesuwając leniwie wzdłuż jego szczęki.
    Ruar

    OdpowiedzUsuń
  26. Vincent ma ochotę przeklinać wszystko, na czym świat stoi. Chyba stał się kozłem ofiarnym. Ma wielka ochotę jakoś odpyskować nauczycielowi, bo trochę za bardzo się znęca za tę kawusię. Jeszcze pal sześć, gdyby tylko na nim, ale nieee.
    Kiedy Vinnie ogłosił złą nowinę, klasa jęknęła i zgromiła go nieprzyjemnym spojrzeniem. Taaa... Wsparcie ze strony ludzi na poziomie ekspert. Cóż... Trzeba będzie to znieść i poczekać na lepsze czasy.
    Rudzielec trochę się stresował, bo jak inaczej. To miało być coś ważnego. Chciał dać z siebie wszystko, ale pewnie i tak zrobił trochę głupich błędów. Trudno.
    Vincent poczekał, aż wszyscy opuszczą klasę i podszedł do nauczyciela.
    - Jak moje wypracowanie, panie profesorze? - zapytał spokojnie. Miał ochotę od razu mu wygarnąć, że nie podoba mu się takie znęcanie, ale przecież chciał żyć. Czasami trzeba było spróbować zachowywać się jak jednostka dorosła.

    Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  27. - Dobrze, panie profesorze - skinął głową. Cóż... Miał ochotę westchnął z dezaprobatą na to zastępstwo, ale zachował spokój. Nie było tak źle. Nie da się temu nauczycielowi zgnębić psychicznie.
    Vincent poinformował klasę, z kim będą mieć zastępstwo. Nie wszyscy byli z tej informacji zadowoleni, ale co poradzić.

    Vincent był zaskoczony, nie spodziewał się czegoś takiego usłyszeć. Nigdy w swoim życiu. Zamrugał kilka razy. Nie rozumiał. Posłał nieme pytanie nauczycielowi.
    Uszczypnął się. Zabolało. To nie był sen. To naprawdę nie był sen.
    Napisali to fatalnie, ale mogli powtórzyć idealnie to samo. Jednak życie jest piękne. A ten nauczyciel ma serce. Naprawdę ma serce. Na przedarcie testów, klasa głośno zawiwatowała.
    - Bardzo dziękuję, panie profesorze - powiedział, starając się jakoś ukryć zaskoczenie, ale w ogóle mu to nie wyszło. O zgrozo. Został pochwalony. Po chwili uśmiechnął się do pana Iwo. - Mogę napisać coś po dobroci - zaśmiał się. - Profesor może mi podrzucić jakiś temat - dodał.

    ­­Vinnie

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie miał za bardzo innej drogi wyjścia; rozsunął szerzej nogi, co spowodowało, że nacisk, jakie wywierały na niego spodnie, stał się większy. Westchnął z przyjemnością, ale nic z tym nie zrobił. Miał inny plan, aczkolwiek nadal zajmował się seksem oralnym. Chciał go doprowadzić do szczytu i to właśnie robił. Skupiał się na tym i nie szło mu najgorzej, tak sądził, ponieważ pan profesor jeszcze go od siebie nie odepchnął i nadal tu siedział. To znaczyło, że jest mu dobrze i Jay był z siebie zadowolony.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  29. Lasse nie spodziewa się zastać kogokolwiek w pokoju nauczycielskim, ba, wręcz przeciwnie, idzie tam z zamiarem rozkoszowania się nienaturalną, ale pełną kojących właściwości ciszą. Szerpie energicznym ruchem za klamkę i otwiera drzwi z impetem, wchodząc do środka. Czuje obecność drugiej osoby, ale z jego ust nie pada żadne powitanie. Poznaje ten zapach, wyobraża sobie ten niepowtarzalny smak, czując jak zalewa go fala przyjemnego ciepła. Zerka na niego ukradkiem i unosi kącik ust ku górze, bez słowa zabierając mu sprzed nosa kubek z kawą. Upija z niego zbawczego łyka, oblizując przy tym spierzchnięte wargi.
    — Fuj — demonstruje swoje oburzenie w postaci rozbicia kubka o ścianę; czarna zawartość rozbryzguje się na ścianie, tworząc awangardowy obrazek, ale Lasse zwykł nie dbać o szczegóły. Łapie w palce krawat mężczyzny i przyciąga go do siebie, zaciskając zęby na jego wargach w geście brutalnego pocałunku. — Nie wiem jak możesz pić to gówno — mamrocze mu wprost w nie, zaciskając pięć drżących od złości palców na smukłej szyi, które drga pod ich opuszkami delikatnie.
    Chce go tu i teraz, na stole, na ścianie, na krześle. Chce zapoznać się z konstrukcją jego ciała, z każdym mięśniem, pomrukiem i jękiem. Pozostawić na jego ciele krwawe ślady swojej obecności, zbadać językiem każdą krzywiznę. Każdy akt sprzeciwu go nakręca. Iwo działa na niego jak alergen złości i Lasse bez oporów pozwala, by pragnienie nad nim dominowało, Iwo jest doskonałym materiałem na jego prywatną, małą obsesje.
    — Rozkrocz przede mną swoje zgrabne nóżki, przystojniaku — rozkazuje, choć wie, że nie pójdzie tak łatwo.
    Lasse

    OdpowiedzUsuń
  30. No, zadowolony uśmiechnął się, a potem otarł kąciki ust. Był szczęśliwy, zadanie spełnione, cel osiągnięty, nauczyciel też wyglądał w porządku.
    Uniósł się i przeszedł z powrotem na drugą stronę stołu. Założył na siebie koszulkę i zaczął składać swoje książki i zeszyt. Nie chciał więcej. Właściwie musiał już iść. Miał jeszcze kilka rzeczy do załatwienia... I nie chciał się tak po prostu mu oddawać. Yup, Jason był dziwny i trudno było za nim nadążyć, ale niestety, ten typ tak ma.
    - Cieszę się, że się podobało - puścił mu oczko i uśmiechnął się do niego. Schował przedmioty do plecaka i ruszył w stronę wyjścia. - Miłego dnia, panie profesorze. Widzimy się na zajęciach.

    Jay

    OdpowiedzUsuń
  31. Lasse wykrzywiła w usta coś na kształt uśmiechu. Podoba mu się to, cholernie mu się podoba. Złość igrająca z oczami, nienawiść pochłaniającego jego twarz, pobudzona do życia furia wymierzona wprost niego.
    Oh, chce zatonąć w tym szale, doświadczyć go na własnej skórze, rozkochać go w sobie, do czerwoności, do ostatniego tchnienia. Kochać się z nim, doprowadzać do utraty nieprzytomności.
    — Pieprzenie gówniarzy to żadne wyzwania — mruczy z rozbawieniem szalejącym w głosie. Iwo stanowi wyzwanie, mimo iż Lasse jest przekonany, że jego dominacja nad nim to tylko kwestia czasu. Zwycięstwo w tej materii to jedyny cel, do którego teraz dąży.
    — Iwo, Iwo, Iwo — szepce jego imię jak mantrę, zdziwiony, że je zapamiętał. To świadczy tylko o jednym, nie ma zamiaru go puścić, zapomnieć, wymazać z pamięci. — Daj się przelecieć — zachęca, kolejny raz atakuje jego usta, wzmacnia uścisk na jego gardle, bardziej ograniczając jego przestrzeń osobistą.
    Iwo prowokuje samym swoimi oddechem i mordem w oczach. Lasse go chce i ma zamiar dostać.
    Lasse

    OdpowiedzUsuń
  32. Z ust Lasse pada oschły, wyprany z radości, ochrypły śmiech, gdy miękka skóra Iwo znika spod wpływów jego palców. Cmoka na ustach, obnażając zęby w szyderczym uśmiechu. Nie szuka już sposobu, by zakłócić przestrzeń osobistą pomiędzy nimi, pozwala mu na ten dystans, nieumiejętnie dawkując swoje pragnienie, choć jego zapach szumie mu w uszach, doprowadzając do niezrozumiałych zawrotów głowy.
    — Rzucasz mi wyzwanie? — Unosi sugestywnie brew, choć ma nieprzyzwoitą ochotę wepchnąć mu swojego penisa między wargi tu i teraz, bez żadnych gier wstępnych, zabaw w kota i myszkę, brutalnie i z pośpiechem, wbić w gardło, zakrwawiać migdały, potraktować jak dziwkę, która jest w stanie znieść wszystkie upokorzenia. I robić to znów, i znów, aż uczucie szału, którym go obdarzył zblednieje, by w końcu całkowicie wyparować, jak ten pieprzony, ulotny papierosowy dym.
    — Przyjmuję je.
    Iwo, kochanie, właśnie podpisałeś pakt z diabłem.

    OdpowiedzUsuń
  33. Lasse’a nie obchodzi to, że pustka panująca w pokoju się wypełnia, do jego uszy nie dochodzą ani rozmowy, ani żadne inne dźwięki świadczące o tym, że nie są już sami pośród własnego szaleństwa, wręcz przeciwnie, nadal ma wrażenie, że w pomieszczeniu jest tylko on i Iwo, zupełnie jakby stanowili część innej rzeczywistości, jakby od reszty świata oddziałała ich gruba bariera ze szkła.
    Atmosfera panująca pomiędzy nimi jest gęsta, przepełniona wszystkim co negatywne, nieskrywaną wrogością, a może nawet nienawiścią. Tak, Iwo, nienawidź mnie bardziej i bardziej, mamrocze w myślach, łapiąc kontakt wzrokowy z pochłoniętymi przez wściekłości oczami. Uśmiecha się sardonicznie, dając mu wyraźnym gestem do zrozumienia, że to nie koniec, że to zaledwie początek.
    Nim Iwo zdąża uciec jak płonna dziewica z miejsca zbrodni, Sachez zaciska rękę na jego nadgarstku i syczy przez zaciśnięte zęby, nie mogąc hamować złości, która, dochodząc do gardła, igra z barytonem:
    — Zacznie — obiecuje wprost w jego ucho, na ułamek sekundy zaciskając zęby na jego płatku i, jak gdyby nic, puszcza go wolno, narzucając na ramię torbę. Ale to już nie ma znaczenia. Iwo uciekł spod kulonym ogonem, rozniecając w nim nowe pokłady pożądania.

    OdpowiedzUsuń
  34. Lasse potrzebuje złości i furii, by egzystować. Iwo spełnia te warunki, dając mu to wszystko z nawiązką. Uzależniona się od tego wszystkiego, nie może pozbyć się wrażenie, że jest mu potrzebny szczeniakowi do tego, by nienawidził, bardziej i bardziej, roznieca w nim te uczucie z satysfakcją, przypatruje się z bezgłośnym westchnieniem ich pożodze, chcą ją pieści, całować i pieprzyć.
    Nie ma zamiaru dać mu chwili ani na wytchnienie, ani (a może przede wszystkim) na obmyśleniu strategii jak się go pozbyć, dlatego bez chwili zawahania otwiera energicznie drzwi pracowni językowej i oblizuje opuszkiem języka wargi na widok seksownego nauczyciela. Zamyślonego Iwo można porównać z męską wersją bogini seksapilu.
    — Porada czysto-zawodowa nie wchodzi w grę? — pyta, wykrzywiając usta w szyderczym uśmiechu, gdy konfrontuje się ze zmrożonymi przez złości oczami biologa. Zamyka za sobą starannie drzwi i zbliża się nie pośpiesznie w stronę obiektu swojego pożądania.

    OdpowiedzUsuń