Vinnie(Vincent) Amaranth
| lat 18 | 175 cm wzrostu | pokój 23 | młodszy braciszek | zagorzały chemik | kaligrafia | sztuka muzyczka | kapitan drużyny siatkarskiej | okazyjnie wiceprzewodniczący szkoły |
| lat 18 | 175 cm wzrostu | pokój 23 | młodszy braciszek | zagorzały chemik | kaligrafia | sztuka muzyczka | kapitan drużyny siatkarskiej | okazyjnie wiceprzewodniczący szkoły |
Vinnie lubi swoje imię, ale bardziej przepada za zdrobnieniem, którym pewnego razu nazwał go brat. Tak mu się spodobało, że prawie nikt nie zwraca się do niego teraz pełnym imieniem.
Chłopak nosi okulary, chociaż nie musi, bo jego wada jest niewielka. Rudzielec pragnie je zakładać, ponieważ uważa, że wygląda w nich uroczo. Vinnie potrzebuje też trochę uwagi, ponieważ lubi być otoczony ludźmi. Można porównać go do królika. Jest w stanie umrzeć z samotności. Vinnie w ogóle lubi ludzi. A w szczególności, kiedy są to przystojni mężczyźni i najlepiej jeśli przy okazji chcą go dotykać. Za tym rudzielec wręcz przepada. Jest jeszcze lepiej, kiedy ma do czynienia z kimś o skłonnościach sadystycznych, bo sam uważa się za masochistę. Jednak nie szasta tą informacją na prawo i lewo. Vinnie potrzebuje też miłości i ciepła. Nie lubi spać sam, zwykle wkrada się do łóżka brata. Tam jest przyjemniej, bo zawsze może się wtulić w Doriana. Ogólnie chłopak należy do osób, które potrafią zatruć innym życie swoją obecnością. Nie żeby Vinnie był jakoś specjalnie irytujący. Czasami po prostu jest go za dużo.
Rudzielec lubi sport i ćwiczenia. Nałogowo gra w siatkówkę. Nawet kontuzje mu nie przeszkadzają. Te niestety zdarzają się dość często. Bycie libero usłane różami nie jest. Vinnie jednak się ty nie zraża. Stara się być coraz lepszy.Cieszy go, kiedy jego ciężka praca nie idzie na marne i widać jej rezultaty.
Ogólnie Vincent jest bardzo pozytywnie nastawiony do życia. Jego go wszędzie pełno. Pragnie się wszystkiego dowiedzieć. Nie lubi tajemnic, ale jak przyjdzie co do czego, to potrafi je dotrzymywać. Jest przeciwieństwem swojego opanowanego i lekko zdystansowanego brata. Można też na nim polegać. To nie jest radosny idiota, który nie wie nic o życiu.
Kp może się zmieniać.
Witam razem z moim uroczym chłoptasiem. Jesteśmy chętni na wątki.
Witam razem z moim uroczym chłoptasiem. Jesteśmy chętni na wątki.
Miasto wieczorem jest dużo przyjemniejsze niż za dnia. Nikt nie zwraca uwagi na to, co robisz, jaką masz profesję, ile kawy wypijasz i czy z pewnością masz pełny wzwód. W ciemności możesz być kim chcesz. Ruar rzadko kiedy daje kogoś innego, ale w tym momencie jest sobą szczególnie, ponad wszelką miarę. Przekracza próg klubu, w którym bywa na tyle często ostatnimi czasy, że zostaje przywitany przez ochroniarza po imieniu, po czym udaje się do baru, by zamienić kilka słów z mężczyzną pracującym za ladą oraz kupić sobie dobre, amerykańskie piwo.
OdpowiedzUsuńRuar
[Oczywiście, że wątek! Mówiłam, że będę chciała, bo Vinnie jest osobą, z którą Jaybird uwielbia przebywać :D Sympatyczny, wszędzie go pełno, entuzjastyczny x3 To jest to, co lubimy najbardziej :D
OdpowiedzUsuńDobra, robimy z nich dzieci z podstawówki i wycinają jakiś żart czy coś innego? :)]
Jay
Siada na wysokim barowym stołku i powoli sączy swoje piwo, rozglądając się niespiesznie dookoła w poszukiwaniu kogoś, kto mógłby go zainteresować. Póki co nie udaje mu się namierzyć nikogo, co odrobinę rozczarowuje. Przy takim natężeniu mężczyzn powinien bez problemu znaleźć jakiegoś młodego, chętnego chłopaczka, który nawet nie wiedziałby w co dokładnie się pakuje.
OdpowiedzUsuńSpogląda w dół, słysząc obcy głos i uśmiecha się pod nosem, opierając łokciami o blat.
- Jak mógłbym odmówić? - pyta chrapliwym, wibrującym barytonem.
- Zdradzę Ci pewien sekret - mówi cicho, pochylając się nad jego uchem. - Nie ma tutaj nikogo ciekawego.
OdpowiedzUsuńPotem prostuje się, wypija kilka łyków piwa i zauważa z drugiej strony faceta, którego widział tu wcześniej. Wygląda na jakieś czterdzieści lat, jest ogolony na zero i wygląda jakby wydał wszystkie pieniądze na narkotyki. Wzdycha cicho, kiedy ten łapie go za kark.
- Może byś tak postawił mi piwo? - pyta, lubieżnie oblizując wargi. Zbyt obscenicznie jak na gust Ruara.
- Jestem z kimś - odpowiada, posyłając spojrzenie w stronę młodego chłopaka z drugiej strony. Zdaje sobie sprawę, że gdyby nie to drobne kłamstwo, musiałby odganiać go od siebie przez pół wieczoru.
- Tak jak mówiłem, nikogo ciekawego - rzuca znudzony.
- Ja nadal uważam, że to niezbyt dobry pomysł - powiedział Jason, przyglądając się lekko uchylonym drzwiom od sali. Cała grupa zajęciowa plus on i Vinnie siedzieli już w klasie. Czekali na nauczycielkę. Na szczycie drzwi znajdowało się wiadro z wodą. Niezwyczajną wodą, bo wodą toaletową. Nie, to nie był perfum. Wiadro opierało się o ścianę i lekko dygotało. Cóż, nie miało to stabilnego podłoża. - Co, jeśli spadnie na nas? - zerknął na zegarek w telefonie. Trochę się bał, bo nie chciał oberwać z wiaderka i skończyć w mokrych ciuchach.
OdpowiedzUsuńPołożył dłoń na jego ramieniu i cofnął się, tym samym zmuszając kolegę do tego samego.
- Idzie - poinformował go, słysząc kroki i uśmiechnął się wrednie.
Jay
[Wiesz, że jeśli rozleje mu kawę to już może pożegnać się z życiem na zajęciach? Kawa to świętość dla Iwo ;) Jednak jeśli chcesz tak ryzykować to możemy coś takiego zrobić xD]
OdpowiedzUsuńUczniowie wstrzymali oddech razem z Jay'em. Ok, za chwilę nie będą mieli ju,z życia n tym przedmiocie, a ta kobieta postara się o wydalenie ich ze szkoły. Cudownie!
OdpowiedzUsuńZrobił jeszcze jeden krok w tył. Im dalej, tym lepiej.
I w końcu stało się. Krzyk kobiety było słychać w całej szkole. Jason nie potrafił się powstrzymać i zaczął się śmiać. Nawet wtedy, kiedy kobieta spojrzała na nich morderczym wzrokiem, a potem zaczęła coś mówić. Kiedy jednak zrobiła krok w ich stronę, Jason już jej tak nie ignorował.
- Chodź! - to, że chwycił go za rękę, pociągnął do wyjścia, a potem pobiegł przed siebie, było reakcją bezwarunkową. Walczył przecież o życie, prawda? Kto wie, co się mogło stać, gdyby ta ich złapała? Byli za młodzi, aby ryzykować własnym życiem.
Jay
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOd tego jaki będzie dla wszystkich przez cały dzień, zależała pierwsza godzina. Jeśli zapalił papierosa i wypił kawę to była szansa, że wszyscy przeżyją. Niestety, dziś nie wyszło...był już tak blisko klasy, widział już ustawionych przed salą uczniów i wtedy nastąpiło zderzenie. Iwo patrzył jak kawa ląduje na ziemi, zacisnął usta w wąską kreskę wyraźnie juz rozdrażniony. Spojrzał na chłopaka, który od razu zaczął go przepraszać. Chociaż dzieciak wiedział co go może czekać, za to co właśnie zrobił.
OdpowiedzUsuń- Jak łazisz do cholery?! - wycedził dopiero teraz, tak tak, był jak bomba o opóźnionym zapłonie.- Zabicie cię było by zbyt proste... uprzykrzę ci życie w inny sposób - stwierdził z krzywym, wrogim uśmieszkiem.- Teraz spieprzaj do sali, póki pamiętam, ze nie mogę używać przemocy względem uczniów - burknął.
Wpuścił klasę do sali i wszedł też. Postawił pusty kubek na biurku.
Oczywiście na wstępie padło, że ktoś pójdzie do odpowiedzi...nikt chyba nie miał wątpliwości na kogo padnie dziś.
- Vincent, powiesz dziś coś co ma szansę wybronić cię przed oceną negatywną? - zapytał siedząc na swoim miejscu, za biurkiem.
Wziął od chłopaka zeszyt i przekartkował, spojrzał na ostatnią lekcję jaką miał zapisaną w zeszycie. Zastanowił się, miał już zestaw pytań, którymi zniszczyłby chłopaka i mógłby z czystym sercem postawić mu jedną jedynkę za odpowiedź, drugą za to, że nie wyniósł nic z lekcji, a trzecią...dla kaprysu, powód poważny by wymyślił. Jednak uzmysłowił sobie, że jeśli zgnębi chłopaka to pewna osoba zgnębi jego za kilka godzin.
OdpowiedzUsuńMiał być w końcu miły...milszy dla uczniów. Miał im pomagać w zbieraniu wiedzy, a nie niszczyć psychicznie.
Zawahał się.
- Dobra, streść szczegółowo temat, który ostatnio przerabialiśmy na lekcji - mruknął. Jeśli Vincent na to nei odpowie to będzie dno już całkowicie.
Iwo położył zeszyt na krawędzi biurka przy Vinnie'm i starał się powstrzymać chęć zemsty za rozlaną kawę.
Wpadł więc do tego schowka, nie mając nic do powiedzenia. O mało nie zrzucił mioteł na ziemię, szybko je przytrzymując. Jeszcze brakowało im tego, żeby zrobić hałas, żeby zwabić tu tę nauczycielkę. Nie było tu jakiś super warunków, ale lepsze to niż uciekanie dalej po całej szkole, aczkolwiek Jay uważał, że ona i tak zrezygnowała z pogoni i od razu poszła do dyrektora. Cóż, było warto i nikt mu nie powie, że jest inaczej.
OdpowiedzUsuńPrzestał się śmiać, kiedy Vinnie nie mógł otworzyć drzwi Uniósł brew wyżej. No chyba nie.
- Daj, ja spróbuję - zaproponował, mając nadzieję, że może on sobie jakoś poradzi... Ale niestety, drzwi ani drgnęły. Jason uderzył w niego ramieniem, a potem kopnął w okolice klamki. To też nic nie dało. No, spoko, fajnie jest, taka impreza. - Czekamy aż ktoś przyjdzie i otworzy, czy dzwonimy po kogoś? Ale trwają lekcje, a nasza grupa pewnie jest zamknięta i raczej nie przyjdą szybko z pomocą - dodał, wzdychając. Zapalił więc światło i rozejrzał się po ciasnym pomieszczeniu.
Jay
Unosi delikatnie brwi do góry, po czym uśmiecha się zadziornie, bo to przecież całkiem interesująca propozycja. Szczególnie, że chłopak jest młody, pewny siebie i całkiem dobrze wyglądający. Równie dobrze mógłby być uczniem w jego szkole, a takich przecież sobie nie odpuści od tak...
OdpowiedzUsuń- Rozwiń tę myśl - mruczy zadowolony pod nosem, zapalając papierosa, którego od jakiegoś czasu trzymał w dłoni, bawiąc się nim jak szczeniak.
Ruar
Jego śmiałość to bardzo dobry znak, wróży przyjemną przyszłość. Wyjmuje z kieszeni portfel z niego kilka dolarów, po czym dopija piwo i zbiera się z miejsca, nie informując chłopaka o tym, że ma iść za nim. To oczywiste. Generalnie plan uwzględniał powrót taksówką i zabranie motocyklu następnego dnia, ale skoro ma w sobie ledwie pół pinty, rozwiązanie nasuwa się samo. Podaje chłopakowi kask, samemu pozwalając sobie na jazdę w trochę mniej ostrożny sposób.
OdpowiedzUsuń- Żebyś się czasem nie przeziębił - rzuca zgryźliwie, wsiadając za kierownicę.
Kiedy chłopak mówił, Iwo go nie słuchał. W myślach analizował na czym lepiej wyjdzie; wystawić jedynkę i słuchać pretensji czy dać dobrą ocenę i mieć dobry dzień.
OdpowiedzUsuńTak go to pochłonęło, że z lekkim opóźnieniem pojął, że chłopak zamilkł chyba już wyczerpując temat.
Bawił sie długopisem, zastanawiając się co jest ważniejsze jego złość czy to jak mu sie oberwie.
- Dobra, masz pięć i wisisz mi mocną, dobrą kawę - burknął. Wpisał mu ocenę w zeszyt by się pocieszył i zaraz też do dziennika.
- Czyli tak, jak podejrzewałem - westchnął. Zerknął na podłogę. Jakby chcieli usiąść, to chyba jeden na drugim, przy dobrych wiatrach. Jason był wysoki, miał długie nogi, więc prędzej te odpadłyby mu ze zdrętwienia. I więcej by to przyniosło bólu niż wygody. Cholera.
OdpowiedzUsuńNo, to teraz jeszcze jego przestrzeń osobista została nadszarpana. Nie wspominając o cholernym dystansie intymnym. Powinni zachować grzeczną nieuwagę, ale... przecież znali się dość dobrze, byli kolegami.
Westchnął.
- Chcesz zagrać w "co widzę"? - zapytał, ironicznie - czy może się pomacać?
Jay
Chłopak sie cieszył, a Iwo nie podzielał jego radości. Wiedział, że straci niedługo opinie dręczyciela jeśli tak dalej pójdzie. Nei chciał by gówniarze zapomnieli gdzie ich miejsce. Musiał być tym złym.
OdpowiedzUsuńPoprowadził lekcję normalnie, chociaż czepiał się Vincenta, widać było, że pomimo dobrej oceny to i tak nie zamierza być dobrym nauczycielem.
By odreagować na koniec zajęć zrobił, krótką kartkówę z czterech ostatnich lekcji. Napawał się jękiem niezadowolenia jaki rozszedł się po klasie. Chciało mu się śmiać, ale ukrył to za jedynie krzywym uśmieszkiem.
Uśmiechnął się pod nosem. No co miał odmawiać koledze w potrzebie, hm? Właśnie, nie można być wrednym, trzeba być miłym i uczynnym, pomagać sobie w potrzebie...
OdpowiedzUsuńPrzesunął dłońmi po jego plecach w dół, aż dotarł do pośladków, które ścisnął. Nie czekał jednak długo, kiedy zdecydował się wsunąć dłonie pod jego spodnie. Chyba obaj wiedzieli, czego od siebie chcą w związku z zaistniałą sytuacją. I raczej żaden z nich się tym nie krępował.
Jay
Jedzie szybko, nieostrożnie, prawie zawsze ignorując znaki informujące o maksymalnej prędkości albo światła, które w większości przypadków zmieniają się na czerwone, dokładnie w momencie, w którym ma zamiar przejechać. Tym sposobem znajdują się pod mieszkaniem Ruara dużo wcześniej niz mogliby się tego spodziewać. Parkuje motocykl, po czym zsiada, bierze od niego kask i trzymając go pod pachą wciska guzik przywołujący windę.
OdpowiedzUsuńNo jasne, że mu się podobało. Był nastolatkiem, w którym buzowały hormony. Gej z innym gejem w ciasnym pomieszczeniu, sami? Ha, to jasne, że wykorzystają sytuację.
OdpowiedzUsuńRozpiął mu spodnie, patrząc mu w oczy, a potem zsunął je z jego pośladków. Uśmiechnął się do niego zadziornie. Ten pomysł z wiadrem z wodą to był dobry pomysł, Jason już nie żałował, nie miał czego.
- Podoba, bardzo się podoba - zamruczał mu seksownie na ucho, które potem lekko ugryzł. Wyprostował się, aby przesunąć palcem po jego ustach. Po chwili zanurzył go w jego ustach.
Jay
Kiedy chłopak po dzwonku wrócił z kawą, nieco zdziwił Iwo, bo tak szybko przyleciał znów. Upił łyk kawy i niestety, daleko jej było do tego co zostało zmarnowane i rozlało się po podłodze.
OdpowiedzUsuń- Przygotujesz na następną lekcję wypracowanie na trzy strony, temat sam sobie wybierz...ale im ciekawszy tym może szybciej ci odpuszczę i zapomnę to co zrobiłeś - odezwał sie zanim chłopak opuścił salę.
Iwo rozsiadł się wygodniej na krześle i pochłonął gorący napój.
- To dobrze - uśmiechnął się na jego słowa. Och, chciał się dłużej pobawić, ale nie mieli za bardzo czasu. Z tego wszystkiego zostało im niecałe pół godziny do dzwonka. Jednakże Jay chciał wykorzystać ten czas. - Spokojnie, niegrzeczny ty - odwrócił go do siebie tyłem i zmusił, żeby się pochylił, opierając dłońmi o półki. Do spodni w kolanach dołączyły i bokserki. Jason rozchylił jego uda, a potem wsunął w niego nawilżony palec i zaczął nim poruszać. Uniósł kącik ust ku górze; był wspaniale ciasny. Już nie mógł się doczekać, aż go weźmie, a to miało nastąpić już niedługo. Najpierw chciał zobaczyć jego reakcję na tę pieszczotę.
OdpowiedzUsuńJay
Wkrótce zaczął poruszać szybciej jednym palcem, a potem dwoma. Pochylił sie nad nim i pocałował go w kark, który za chwilę ugryzł. Na dłuższą chwilę (czyli do rana) zostanie mu ten ślad i Jason był z siebie zadowolony.
OdpowiedzUsuńWolną dłonią sięgnął do przodu jego bioder, objął jego męskość palcami i zaczął nią poruszać. Chłopak chciał więcej, zupełnie jak Jason, który po jakimś czasie zsunął z siebie spodnie wraz z bielizną. Teraz zaczął ocierać się o miejsce między jego pośladkami. Zagryzł dolną wargę, a potem wszedł w niego gwałtownie i od razu zaczął poruszać szybko biodrami.
Jay
[No to chodź na wątek ♥]
OdpowiedzUsuńLasse
[Kombinuj, lubię kombinacje innych ;>]
OdpowiedzUsuńLasse
Położył dłonie na jego biodrach, aby mieć większa kontrolę nad ruchami bioder. Poruszał nimi szybko i mocno. Rudzielec był słodki i uroczy, więc nic dziwnego, że doprowadził Jasona do takiego stanu. Ale widocznie i z Jay'em nie było najgorzej, skoro Vinnie był taki chętny. Zaden nie narzekał i obu się to podobało.
OdpowiedzUsuńKlepnął go w pośladek, a potem zacisnął na nim palce. W tym czasie ponownie sięgnął do jego męskości i znów zaczął ją stymulować.
- Musimy zacząć częściej odwalać takie numery, Vinnie - szepnął mu na ucho, nadając miękki i słodki akcent na jego imię.
Później przesunął się ustami na jego szyję i tak również zostawił ślad swoich zębów.
Jay
Uwielbiał gryźć, zostawiać po sobie widoczne lub mniej widoczne ślady. Wsunął palce w jego włosy i pociągnął za nie, zmuszając go, aby odchylił głowę w tył, a potem nieco w bok, aby Jay mógł go w końcu pocałować. Na chwilę zaprzestał ruchów biodrami, rozkoszując się byciem w nim. Podobało mu się, że Vinnie chce mocniej, że poprosił go o to. Świetnie, on też tego chciał. Chwycił mocniej jego biodra i pośladki, a potem wyprostował się i mocniej zaczął uderzać o jego krok.
OdpowiedzUsuńNie trwało długo, kiedy doszedł. Na chwilę zesztywniał, rozkoszując się oblewającą się po jego ciele przyjemnością.
Jay
Przytakuje tylko na tę wiadomość, po czym wsiada do windy i wciska numer jedenasty. W międzyczasie rozpina skórzaną kurtkę, zdejmuje ją i przewiesza przez ramię. Wysiada, otwiera drzwi do mieszkania i wpuszcza do niego chłopaka. Mieszkanie jest przestronne, urządzone nowocześnie, ale nie przesadnie. Górują odcienie zgniłej zieleni i szarości, wymieszane z grafitem. Zero zdjęć, zero pamiątek, zero sentymentalności.
OdpowiedzUsuń- Rozgość się – rzuca do niego, odkładając kask na jedno z krzeseł, a kurtkę wieszając do szafy. Skopuje z nóg buty, po czym otwiera lodówkę i wyjmuje z niej butelkę wody, z której upija kilka łyków i pozostawia ją na blacie.
Ruar
[Dziękuję za powitanie. Jeśli potrafisz zaskoczyć, to jestem ciekawa :) ]
OdpowiedzUsuńLukas
Luk zwykle zajmował miejsce pod oknem, żeby móc się zająć obserwowaniem świata po drugiej stronie szyby. Jednak tym razem, kiedy wszedł do klasy, jego miejsce było zajęte. Usiadł więc pod ścianą. Nie należał do osób, które by walczyły o coś takiego jak krzesło.
OdpowiedzUsuńZajął się sobą. Wyjął rzeczy, zeszyt, ołówek, który często zastępował mu długopis... i zanim się zorientował, już odpłynął we własne myśli. Bezwiednie zaczął mazać po kartce, pojawiały się kolejne linie według wyuczonych praw...
Nagle ktoś wrzasnął mu do ucha. Może nie wrzasnął, ale niczego nie spodziewający się Luk właśnie tak to odebrał. Drgnął gwałtownie i spojrzał przestraszony na chłopaka. Szybko się jednak opanował i wbił wzrok w kartkę, na której faktycznie coś zaczęło powstawać.
- Em.. nie wiem... myślałem o zimowej pogodzie... - powiedział zmieszany.
Lukas
Kiedy Jason miał nad kimś dominować, to to właśnie robił. Na różne sposoby, ale zazwyczaj traktował swoich kochanków tak, jak on sam chciałby, żeby go traktowano, podczas gdy to on byłby dominowanym. Cieszył się, że dogadał się z Vinnie'm, jeśli chodzi o ten temat.
OdpowiedzUsuńWyszedł z niego dopiero po chwili. Chciał więcej, ale za chwilę miał rozbrzmieć dzwonek na przerwę. Za chwilę przyleci tu brat jego przyjaciela i ich uwolni.
Zapiął spodnie, wyjmując z ich kieszeni chusteczkę. Podał mu ją, żeby mógł się wytrzeć. Cóż, tylko na tyle było go na razie stać.
- Musimy częściej robić kawały nauczycielom - skomentował krótko, uśmiechając się kącikiem ust. - A jeśli chcesz to powtórzyć szybciej, zapraszam do pokoju 29 - poczochrał mu włosy.
Jay
William siedział na przerwie przy ścianie i czytał notatki gdy nagle ktoś zamknął mu zeszyt wkurzony zobaczy rudego chlopaka
OdpowiedzUsuń- Każdemu przeszkadzasz w nauce jak mi ?? -widać było ze chłopakowi się wkurzył wstał wspojzal chłopakowi w oczy i odszedł od niego , miał nadzieję że więcej mu nie przeszkodzi .
Przychodząc na zajęcia do tej konkretnej klasy, bądźmy szczerzy...nie pamięta o Vinnie'm, przez te dwa dni miał lepsze zajęcia niż pielęgnowanie w sobie nienawiści do dzieciaka, który rozlał mu kawę.
OdpowiedzUsuńSiedzi w sali zanim gówniarze wchodzą, więc kiedy Vincent podchodzi i kładzie mu na biurku wypracowanie, przez parę sekund patrzy na niego nie rozumiejąc o co chodzi. Dopiero po chwili do jego znużonego umysłu dociera co i jak.
- Niech będzie, a teraz obwieść klasie, że piszą mały sprawdzianik - mruknął z krzywym uśmiechem.
Gdy rozbrzmiewa dzwonek, wyciąga z szuflady sprawdziany.
Rozdaje je szybko i informuje, że od tych prac będzie dużo zależało. Tak naprawdę kłamie, chce jedynie sprawdzić jak stres podziała na tą bandę.
Wraca na swoje miejsce i w czasie gdy ci piszą, on czyta wypracowanie, które dostał.
[Jestem za obydwoma pomysłami xD czyli taki senpai co czasem nie najlepiej radzi? xD]
OdpowiedzUsuńNatsu
Słyszy jego imię i ma pewność, że go nie zapamięta. Ma problem, żeby przywitać się z paniami z sekretariatu po imieniu, a co dopiero gdy w grę wchodzi przygodny seks i jednorazowe spotkanie? Na dobrą sprawę mógłby uważać, że to John Doe, różnicy więcej by nie było, skoro podczas seksu nie ma zwyczaju wymawiania imion swoich kochanków.
OdpowiedzUsuń- Świetnie - rzuca bez szczególnego zaangażowania, po czym zdejmuje z siebie opinający klatkę piersiową podkoszulek. Czarny materiał ginie pod stołem, a on drapie się po umięśnionym torsie, przeciągając się niczym rosły niedźwiedź. - Więc, jak masz zamiar to zmienić? - pyta, kładąc nacisk na dwa ostatnie słowa, specjalnie odnosząc się do jego słów, wypowiedzianych jeszcze w klubie.
Ruar
Wiele rzeczy jest ciekawszych niż to, co dzieje się w klasie. Nawet wycieczka we własne myśli jest ciekawsza...
OdpowiedzUsuńNie bał się Vinniego, ale zwyczajnie go zaskoczył. Właściwie wszystko mogło go zaskoczyć, kiedy jego umysł odgradzał się od rzeczywistości.
- Em.. pejzaż to chyba za dużo powiedziane. Bardziej. Obrazek - pokręcił głową. Głupio to zabrzmiało. - Obrazek taki... jak w literaturze. Subiektywny. Mój - próbował wyjaśnić. Westchnął w końcu i się poddał. - Nie ważne.
Odłożył ołówek na bok i spojrzał na kartkę. Nie skończy go. Wrzuci do teczki i zapomni. Obrócił kartę i wsunął pod zeszyt. Wyjął kolejną.
Lukas
Omówili to w idealnym momencie, ponieważ po chwili woźny otworzył drzwi i był zdziwiony widokiem, jaki zastał. Jason uśmiechnął się przepraszająco. Powiedział mu, że to oni zrobili ten niemiły żart tamtej nauczycielce, a potem szybko odszedł na swoje lekcje.
OdpowiedzUsuńPrzez cały dzień myślał o tej zabawie w schowku. Cóż… Było całkiem przyjemnie, jak na pół godziny. Co, jeśli mieliby do dyspozycji całą noc?
Wrócił do swojego pokoju i walnął się na łóżko. Zastanawiał się, czy Vinnie do niego przyjdzie. Może chce się pobawić i odczekać kilka dni? Miał nadzieję, że nie, ponieważ jay nie przepadał za takimi zabawami. Nie odzywał się przez dwa-trzy dni? To nie, na razie, do zobaczenia po drugiej stronie (tyle o ile). Nie narzucał się, nie narzekał.
Zrobił zadania domowe i odpalił jakiś serial. Za chwilę musiał zejść na kolację. Może tam go spotka.
Jay
Zerknął na chłopaka. Wyglądało na to, że nie zamierza sobie iść. I do tego te dziwne zachwyty... Luk czuł się tym nieco skrępowany, ale nie dał poznać po sobie tego odczucia.
OdpowiedzUsuńA Vinnie się uśmiechał. Był taki beztroski...
- Jak będę się nudził na lekcji - odpowiedział. - Ale masz uważać, bo w innym przypadku będzie dowód, że nie słuchałeś - zauważył żartobliwie. Zatemperował ołówek i usiadł tak, żeby oprzeć się o ścianę, ale nadal widzieć wszystko z przodu sali. Zaczął się przyglądać chłopakowi uważnie. W końcu Luk rzadko miewał modeli i nie był pewien czy rysunek mu wyjdzie.
- Nie obiecuje, że nie będzie to karykatura - przyznał. Nie zamierzał tracić okazji do narysowania człowieka. Powoli zaczął szkicować... najpierw proporcje, potem kształty... kiedyś dojdzie do szczegółów i cieni.
Lukas
Lekcja się kończy, wszyscy zostawiają sprawdziany i uciekają z sali. Cartera wręcz to bawi, zwłaszcza, że już wie iż ma z nimi zastępstwo za dwie godziny. Trochę ich jeszcze podręczy, albo może nie.
OdpowiedzUsuń- Znośne, niezły temat...prawie mnie poruszył - odparł sucho, spoglądając na chłopaka.- Powiem ci więcej na kolejnej lekcji, mamy dziś zastępstwo, więc czeka was jeszcze jedna godzina - odparł.
Przemęczył te parę godzn, które miał z innymi klasami. Na szczęście dla klasy Vincenta, przed nimi miał zajęcia z ostatnim rocznikiem. Z nimi żył na przyjacielskich relacjach, atmosfera byął jakby byli sobie równi. Tylko ta jedna klasa mogła zwracać sie do niego bez tego durnego per pan.
Gdy po dzwonku do sali wlali się uczniowie, Iwo siedział na blacie biurka i w ręku trzymał już sprawdzone testy.
- Pewnei nie będę pierwszym, który powie wam, ze jesteście beznadziejni...tego sprawdzianu nie zaliczył nikt - mruknął, unosząc nieco kartki.- Lecz podziękujcie koledze, że wybawił was z kłopotów - spojrzał bezpośrednio na Vinnie'go.- Dlatego zapomnę o tej porażce i za dwa tygodnie napiszecie to samo, dokładnie to samo - powiedział. Przedarł testy na pół i wyrzucił do śmietnika.
- Nie będę już was dziś gnębił, róbcie co chcecie, ale nie roznieście mi klasy - dodał. Wziął wypracowanie Vincenta i podszedł do ławki w której ten siedział.- Mam chęć zmusić cię do napisania czegoś jeszcze, piszesz sensownie i ciekawie - położył na ławce chłopaka, wypracowanie.
Zsunął słuchawki z uszu, kiedy chłopak wszedł do pomieszczenia i wyszczerzył się do niego, oddając buziaka i obejmując go mocno. Jakoś tak Vinnie zawsze wszystkich przytulał. Był taki pozytywny, że jego nastrój udzielał się i chłopakowi.
OdpowiedzUsuń- Co tam dla mnie masz? - zainteresował się podłączając pendrive'a do komputera i otwierając odpowiedni folder. - No, no - cmoknął. - Jak zwykle się postarałeś - wyszczerzył się ponownie, patrząc na chłopaka ze śmiechem błądzącym mu po ustach. - Skąd wytrzasnąłeś nagranie dyrcia spod prysznica? - zamrugał kilkakrotnie. - Mój mistrz!
Lukasa naprawdę zdziwiło to, że chłopak się ucieszył. W końcu Luk nie był jakimś znanym artystom, czy chociażby doświadczonym rysownikiem... A jednak Viennie wyglądał tak radośnie, aż sam musiał się uśmiechnąć.
OdpowiedzUsuń- Ale wiesz, że to oznacza, że nie możesz się wiercić? - powiedział nieco rozbawiony. Na chwilę przerwał rysowanie. Wiedział, że chłopak na niego spojrzy, a to zaburzy układ ramion i szyi, który zaczął już szkicować. - I patrz na tablicę. Postaram się rysować szybko - dodał spokojnie. Spokój ten wynikał jednak z faktu, że Luk powili już przenosił się myślami do kresek, cieni.. Często mu się zdarzało, że jak rysował, to świat znikał z jego świadomości.
- I daj mi znać, jakby nauczyciel coś chciał - poprosił poważnie, póki jeszcze kontaktował z rzeczywistością.
Lukas
Po kolacji wrócił do pokoju. Ziewnął, przeciągnął się i już z powrotem leżał sobie na łóżku i oglądał dalej najnowszy serial, jaki wypatrzył. No, bohater jeden był seksowny, był gejem, to Jason oglądał, nie? Fabuła też była ciekawa, więc rarytas.
OdpowiedzUsuń- Prosz - zawołał, unosząc się na łokciach. Uśmiechnął się, widząc w drzwiach Vinnie'ego. - Zdecydowałeś się przyjść, świetnie - powiedział wesoło, klepiąc miejsce obok siebie na łóżku.
Skorzystał z okazji i przyjrzał mu się w końcu uważnie. Rano w schowku nie bardzo jak miał, a w sumie był zainteresowany jego sylwetką, postawą ciała... Nigdy na to nie zwrócił uwagi, ponieważ nigdy nie interesował się Vinnie'm w ten sposób. A tu proszę, uroczy, słodki chłopczyk, który sam do niego przyszedł po więcej. Jak mógł go wyrzucić?
Jay
Natsu uniósł lekko brew. Bardzo chciał poznać tę jego słodką tajemnicę. Postanowił zachować ów nagranie na lepsze jutro. Jakiś apel szkolny może... tak... na dużym ekranie, pan dyrektor. Oblizał lekko wargi, po czym zapodał pierwszy z kawałków Vinniego.
OdpowiedzUsuń- Oj no powiedz... zdradź mi tę swoją tajemnicę - poprosił go siadając na stole i dźgając go lekko w bok, ruszając zabawnie brwiami. - No nie bądź taki... - klepnął go żartobliwie w tyłek. Miał już nawet lekkie wypieki, bo wyobraźnia właśnie działała mu na pełnych obrotach.
Natsu
- Dzięki - odpowiedział z prawdziwą wdzięcznością w głosie. Nadal się uśmiechał. Było mu miło, że ktoś tak bardzo docenia jego rysunki i tak naprawdę, że w ogóle komuś się one podobają.
OdpowiedzUsuńCo chwilę na dłuższy moment odrywał wzrok do Vinniego, żeby narysować kilka linii. Ciągle porównywał rysunek z modelem. Ostrożnie pogrubiał kontury. Przyglądał się chłopakowi uważnie. Nim się obejrzał, lekcja rozwinęła się na dobre.
Zaczął od sylwetki, potem przeszedł do twarzy... I uznał, że zacięta mina Vinniego po prostu tu nie pasuje. Nachylił się do niego i szepnął.
- Uśmiechnij się trochę... - miał nadzieję, że nikt nie wraca na nich uwagi. Wrócił do swojej wygodnej pozycji bokiem i rysował dalej. Układ brody, nosa, uszu, ust..i wreszcie oczy. W pewnej chwili miał ochotę dorysować tam gwiazdki. Jak inaczej wyrazić tę wesołość Vinniego? Ten z obrazka miał zbyt puste spojrzenie. Lukas nerwowo przygryzł wargi. Ostrożnie starł oczy i dłuższą chwilę przyglądał się chłopakowi. A potem ostrożnie i w skupienie ponownie narysował oczy. Tym razem było znacznie lepiej. Potem poprawił inne szczegóły, które nieco rozmazały od gumki i poprawiał linie... pościerał, co niepotrzebne, dodał kilka składek na ubraniu, żeby wyglądało jakby Vinnie właśnie miał się poruszyć.
Nim się obejrzał lekcja się skończyła, a Lukas nawet nie wiedział o czym była. Za to podsunął skończony szkic Vinniemu.
- Coś takiego wyszło... to oczywiście nie obraz, ale wiesz.. to za mało czasu, żeby zrobić coś idealnego... a ze mnie nie jest geniusz ołówka - sam nie wiedział, kiedy zaczął się usprawiedliwiać na wszelki wypadek... a co jeśli rysunek się nie spodoba?
Lukas
Ojoj, przytulasy. Mru. Tego mu brakowało. Objął go zatem i wsunął nos w jego włosy. No, już niedługo znowu za nie pociągnie, a kark znowu pogryzie. Bo mógł, bo chciał; zrobi to.
OdpowiedzUsuń- How to get away with murder - odpowiedział, głaszcząc go pod koszulką. Nie było to jednak nic nachalnego; ot, powoli, koniuszkami palców gładził jego skórę. - Ten tu - pokazał na wysokiego bruneta z zarostem - najlepsza postać w serialu, ale scenarzyści trochę mnie wkurzyli - westchnął. Wsunął nos w jego włosy za jego uchem.
Jay
- Jak było? - zapytał zanim ugryzł się w język. No dobrze, może i każdy miał jakieś tam swoje sekrety ale przecież z Vinniego czasami był taki pluszak, że nawet najgorsze przestępstwo było mu puszczane płazem. Szczęściarz, nie ma co. Natsu mu tego czasami zazdrościł, ale nigdy w życiu by się do tego nie przyznał. Roześmiał się serdecznie, kiedy ten zaczął go łaskotać i śmiał się rozpaczliwie długo, aż zaczęło brakować mu tchu.
OdpowiedzUsuń- Dość! Proszę o wybaczenie! Ułaskaw mnie, zrobię wszystko! - krzyknął cały czas się śmiejąc i klepiąc go po rączkach.
Natsu
- Myślę, że przeżyłeś upojną noc z dyrektorkiem... rozpieszczał cię i był na górze a twój tyłeczek nadal boli odrobinę, dlatego klapsy ci nie chodzą - puścił do niego oczko śmiejąc się jeszcze trochę, po czym nabrał kilka głębokich oddechów. - Wszyściuteńko - zapewnił go wesoło. - co tylko będziesz chciał - dodał spokojnie. - Niech cię poniesie wyobraźnia.
OdpowiedzUsuńNatsu
Wiedział, że takie siedzenie będzie męczące dla ruchliwego Vincenta, ale przecież sam tego chciał. Poza tym Luk naprawdę się starał. Sam fakt, że udało mu się skończyć rysunek był na to najlepszym dowodem.
OdpowiedzUsuńPo prawdzie Lukas szeptał nie dlatego, że był kochany, ale dlatego, że siedzieli na lekcji, ale kto zwracałby uwagę na szczegóły?
- Pewnie. Jest woje - wzruszył ramionami i spojrzał na notatki. - Dzięki.. nie jesteś mi nic winien, serio... te notatki... oszczędzą mi masę roboty - uśmiechnął się przyjaźnie. - Ale w sumie możemy po prostu iść coś zjeść - zaproponował. Trochę zgłodniał. A przede wszystkim chciał się trochę rozruszać, ponieważ siedzenie całą lekcję w jednej pozycji nie miał dobrego wpływu na kręgosłup chłopaka.
Z pewnością, gdyby Vinnie go pocałował, Lukas padłby na zawał. Albo po prostu padłby. Zwyczajnie... Luk nie był taki otwarty i uczuciowy. Wręcz przeciwnie. Uczuciowo upośledzony.
Lukas
— Łapówka nie pomoże ci przejść do następnej klasy — mruknął opryskliwie, mierząc pogardliwym spojrzeniem puszkę szczerzącą się do niego jak debilka, krzyczącą „otwórz mnie, a nie pożałujesz”.
OdpowiedzUsuńWarknął pod nosem, niczym dzikie zwierzę, marszcząc czoło.
— Kiwi, naprawdę? — Uniósł z pozornym rozbawieniem brew, mając nieprzyzwoitą ochotę zapalić, albo z nawiązką odpłacić się tym nagłym zainteresowaniem ze strony szczeniaka, który, obserwując go niczym niezrażony, najwyraźniej czegoś od niego oczekiwał. — Poszukaj szczęścia gdzie indziej, kur… do cholery. — Mimo że „kurwa” była bardziej adekwatne do jego nieumiejętności trzymania nerwów w ryzach, ale nie pasowało do reali szkolnych i jego próby zduszanie własnego "ja" w zarodku.
Lasse
[ Może jakieś zadanie z chemii w parach? Tylko to teraz przychodzi mi do głowy]
OdpowiedzUsuńAnsel
William poddał się bo wiedział, że chłopak się od niego nie odczepi a nie chce być dla niego nie miłym ponieważ wygląda on uroczo.
OdpowiedzUsuń- Właśnie czytałem ciekawą książkę a ty mały mi przeszkodziłeś - dopowiedzial William
-A tak w ogóle jak masz na imie bo jestem tu nowy i słabo rozpoznaje jeszcze uczniów.
[Możemy nawet zacząć od pierdół, braciszku <3]
OdpowiedzUsuńDorian
Viennie był naprawdę dzielny i należał mu się ten obrazek. Poza tym Lukas nie miał zwyczaju zbierać i kolekcjonować swoich prac. Te najlepsze odkładał do teczki, a reszta... walała się po pokoju, książkach i zeszytach.
OdpowiedzUsuńZmieszał się, kiedy nagle znalazł się w objęciach chłopaka. Zupełnie się tego nie spodziewał. Może dlatego na jego twarzy pojawił się nieśmiały rumieniec.
- Serio, to nic wielkiego - wymamrotał.
Na szczęście mogli już iść. Luk szybko wrzucił swoje rzeczy do torby i wstał.
- Idziemy? - zapytał i uśmiechnął się przyjaźnie. Dziwnie jednak trzymał się na dystans od chłopaka. Przełamanie jego... ograniczeń może być trudne.
Lukas
Jak to nie? Pierwotne instynkty i te sprawy. Zresztą, mógł się o tym przekonać dzisiaj rano w schowku. Nikt nie wmówi Jasonowi, że zaczęli się do siebie dobierać powoli, po nie wiadomo jak długim czasie znajomości, silnej znajomości.
OdpowiedzUsuń- Oni są studentami prawa i jedna z ich profesorek założyła grupę, która jej pomaga, jednocześnie sami się uczą do zwodu no i ten mój ulubiony bohater nie potrafi nic zdobyć tak o, tylko wszystko przez łóżko - westchnął. - Pokazali go od takiej strony. Ale przynajmniej jest wrednym dupkiem, nadrabia tym - zaśmiał się, głaszcząc go po ramieniu. - Tęskniłeś za mną przez ten cały dzień?
Jay
[To tak właśnie ma być mniejszą czcionką - ale rozumiem, iż komuś mogło to się nie spodobać ^^ Tak, wątek! Vinnie jest taki ciepły i wesoły - w sam raz na rozruszanie króla kotów z jego letargu. Skoro nie mają jakiegoś powiązania, to można standardowo obstawiać, iż na siebie wpadną c: No, bo poprzedni to Rory sobie odpuścił - mam nadzieję tutaj trochę zostać. c:]
OdpowiedzUsuńGabriel
Zadanie w parach? Przez chwile Ansel rozmyślał jak bardzo mu się nie chce tego robić ale ostatecznie doszedł do wniosku, że skoro to będzie zadanie w parach to będzie połowa rzeczy mniej do zrobienia, a to już inna bajka, a poza tym będzie mógł sobie z kimś miło spędzić czas, nie?
OdpowiedzUsuń-Vinnie- Szybko znalazł się przy chłopaku -Ty i ja rudzielcu mamy randkę z chemią, reflektujesz?- Zapytał ze swoim czarującym uśmiechem na twarzy
Nie wiedział czy chłopak się zgodzi, ale pokładał w nim jakieś tam nadzieje. Rudzielec był naprawdę dobry z chemii, a do tego nie jest brzydki, więc praca będzie jedynie przyjemnością. Klasa nie zna Ansela z tej bardziej agresywnej i samolubnej strony, a dlaczego? Francuz nie pozwala, by jego życie prywatnie zbytnio mieszało się z życiem publicznym.
-Miło cię poznać Vinnie - Uśmiechnął się do chłopaka
OdpowiedzUsuń- A czy notatki nie mogą być ciekawą książką ? - zastanowił się przez chwile i schował notatnik do torby a zamiast tego wyjął cukierki - chcesz jednego - spytał się z uśmiechem
William zauważył,że Vinnie nie jest złym chłopakiem wręcz przeciwnie jest słodkim dzieciakiem z którym chyba będzie mu się bardzo dobrze dogadywało.
- No to co tam powiesz ciekawego ?
-hhmm długo bym musiał się nad tym zastanawiać
OdpowiedzUsuńspojrzał się na chłopaka z lekkim uśmiechem i usiadł na ławce pogłębiając się w swoich myślach jednak to nie trwało długo gdy usłyszał dzwonek na lekcje
- no cóż ja zmykam na lekcje możemy się spotkać i pogadać gdy skończą się zajęcia co o tym myślisz
Chodź chłopak krótko rozmawiał z Vinnim czół potrzebę spotkania się z nim jeszcze raz by zobaczyć jego słodką twarzyczkę
[Ach, w takim wypadku to przepraszam. Nie wiedziałam, że będzie aż tak problematyczne do znalezienia. ;A; Myślę, iż dam radę zostać ^^]
OdpowiedzUsuńJak zwykle starał się raczej przemknąć niepostrzeżenie, próbując przy tym nie zwracać na nic uwagi. Ot, kolejny zwykły dzień w szkole. Oczywiście cały jego świat wywrócił się na podłogę. No, może nie świat co parę książek i dziennik. Podczas upadania zamknął oczy, aby otworzyć je i dostrzec te roześmiane oczy. Swoimi zielonymi tęczówkami uważnie mu się przyglądał z delikatnym uśmiechem, nawet wtedy gdy z niego wstał. Miło było nawet wpaść na taką osobę. Gdy już wstał przy pomocy ucznia, poczochrał go po głowie. Podziękował cicho, starając się za bardzo nie wytrącać innych z ich rytmów codziennego życia. Pozbierał książki jak i dziennik z podłogi. Cały czas uśmiechał się delikatnie, jakby nie mógł uśmiechnąć się szerzej albo nie robić tego w cale.
- Naprawdę nic się nie stało. Trochę się zagapiłem. Jak zwykle. - jego głos posiadał melodyjny akcent, co zdradzało iż zapewne nie pochodził z okolicy. Delikatnie skinął mu głową, nie bardzo właściwie wiedząc co teraz zrobić. Zazwyczaj nie rozmawiał zbyt wiele.
Gabriel
-Super!- Zareagował żywo na zgodę-Wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć rudzielcu ty mój-Mówiąc te słowa poczochrał go po włosach
OdpowiedzUsuńCzyli wszystko jest już załatwione i nie trzeba będzie się zabawiać w szukanie sobie kogoś do pary… Choć powiedzmy sobie szczerze kto nie chciałby być z kimś takim w drużynie, co? Oczywiście jakby to była szkoła koedukacyjna to zainteresowanie byłoby o wiele, wiele większe, ale co poradzić, prawda? Wystarczy dobrze poszukać, a tu też się znajdzie parę osób, które tracą głos, gdy Ansel tylko coś od nich chce. Dokładnie tak! Chłopak doskonale zdaje sobie sprawę z tego jak wygląda i co lepsze wykorzystuje to, ale teraz wracając.
Po tym jak przyjaciel z ławki Vinnie został gdzieś oddelegowany Ansel mógł zając miejsce koło chłopaka i przygotować się do współpracy
-Mam nadzieje, że pozwoli nam to dokończyć poza lekcją-Mruknął niezadowolony- Widziałeś ile tego jest!?-Powiedział nieco głośniej niż zamierzał
Podparł głowę na ręce i spojrzał na swojego partnera
-Dlaczego my tak rzadko ze sobą rozmawiamy, co?
[Na taki wątek powiem wielkie tak :D]
OdpowiedzUsuńDanny
Czyżby Vinnie to taki pluszaczek? Przytula się do wszystkich i wszyscy powinni go przytulać? Jakoś to pasował do rudzielca. Ten wesoły uśmiech i radosne zachowanie. Miś przytulasek.
OdpowiedzUsuńLukas nie zamierzał się sprzeczać o wartość rysunku. Poza tym... był głodny.
- Co zjemy? Gdzie? - zapytał chłopaka, kiedy wyszli z sali. Udawał, że wcale nie spłonął rumieńcami kilka chwil temu.
Zastanawiał się, co jest nie tak z Vinniem. Skąd ten optymizm....?
Lukas
Przewrócił oczami. Czy tylko on wkradał się do kuchni, żebrał o jedzenie, a potem znikał gdzieś w jakimś przyjemnym miejscu z pysznościami?
OdpowiedzUsuń- Może - odpowiedział. Nie zamierzał kusić Vincenta do złego i bez powodu zdradzać swój sposób na dodatkowe żarcie.
- Co lubisz? - zapytał wreszcie. Obawiał się, że między nimi zapadnie za chwilę niezręczna cisza, z którą Luk sobie nie poradzi.
Faktycznie Vincent mówił więcej, chociaż Lukas miał wrażenie, że przez cały dzień nie wypowiada tylu słów, co w trakcie rozmowy z Vinnie'm.
OdpowiedzUsuń- Włoska kuchnia.. wszystko, co ma w sobie warzywa. Sushi. Sosy... Ryż i ryż - powiedział po namyśle. To dziwne, ale Luk na serio uwielbiał ryż. Mógł siedzieć z miską ryżu i jeść go zupełnie bez niczego. Albo z curry i majonezem... nie ma to jak zdrowe odżywianie.
- Ale zjadłbym frytki zapiekane z pieczarkami, kurczakiem, serem i w przyprawach - dodał. Na jego twarzy pojawił się błogi stan, kiedy prawie poczuł zapach i smak wymarzonej potrawy. Co prawda nie miał co na nią liczyć, ale... pamięć sama podsuwała mu te smakowite obrazy...
Lukas
Zwrot per "profesor" go drażni. Prycha pod nosem, formując z ust przekleństwo, które w ostateczności nie pada.
OdpowiedzUsuń— Czy ja ci wyglądam na dobrą wróżkę? — pyta, zapadając się w fotelu i wyciągając z kieszeni paczkę papierosów, łapie jednego w palce i wkłada go sobie machinalnie do ust, wzdychając ciężko. — Lekcje się skończyły — przypomina, zaciskając na nim zęby, by stłamsić wzbierającą się złość.
Nie pamięta imion uczniów i nie chce pamiętać. Przymyka oczy, starając się ignorować obecność drugiej osoby, bo, pomimo niechęci do świata, towarzystwo innych jest potrzebne po to, by mógł poprawnie funkcjonować.
— Podejdź — rozkazuje i zaciąga się papierosem, wbrew temu, że obiecał ograniczyć kontakty międzyludzkie do zbędnego minimum.
Lasse
William nie mógł się skupić na lekcjach cały czas myślał o rudzielcu, gdy zadzwonił dzwonek szybko wybiegł z klasy do stołówki by pogadać z chłopakiem gdy już tam dotarł zauważył go siedzącego w gronie znajomych za bardzo nie chciał im przeszkadzać w rozmawiania wiec podszedł do kucharki wziął swój obiad i usiadł do pustego stolika
OdpowiedzUsuńTrening siatkówki był istnym piekłem i chyba wszyscy w tym momencie zgodziliby się z opinia Daniela. Zarówno trener jak i kapitan dali wszystkim w kość. Danny nigdy nie przepadał za sportem, jednak siatkówka była tego jedynym wyjątkiem. Naprawdę ją lubił i cóż... Powoli zastanawiał się czy czasami nie powinien zmienić swojej opinii. Z drugiej strony, był z siebie dumny, że zdołał wytrzymać tak dużo i nie paść plackiem.
OdpowiedzUsuńSpocony, zmęczony i klejący się, z zaparowanymi okularami od ciepła swojego ciała rozsznurowywał właśnie swoje buty kiedy odezwał się do niego kapitan. Rzucił mu krótkie spojrzenie, po czym uśmiechnął się lekko i zrzucił buty ze stóp. Tak, teraz było o wiele lepiej.
- Cóż. Każda część ciała mnie boli, ale tak. Było całkiem... fajnie. - odpowiedział w końcu, ściągając z nóg skarpetki.
Danny
Luk... roześmiał się. Marudzenie chłopaka było na swój sposób urocze.
OdpowiedzUsuń- Teraz wiesz, jak ja cierpię. Gdyby mi udostępnili kuchnię, sam bym ugotował - westchnął ciężko. Na to właściwie nie było szans. Kucharki skrzętnie broniły swojego terytorium, chociaż Lukas już niejednokrotnie próbował podbić ten teraz. Nawet raz był blisko - kiedy zwrócił kucharkom uwagę, jakie przyprawy warto by dodać do jakiegoś sosu. A że mu nie wierzyły, zdecydował się im to udowodnić i zwyczajnie nie zdołały go zatrzymać, a Luk już dobrał się do garnka i puszek z przyprawami.
Niestety łaska trwała krótko. Potem pozwalały mu podjadać, oceniać smak... ale nigdy samemu gotować.
- Jak to musiałoby pachnieć... - westchnął rozmarzony. Spojrzał na Vinniego i uśmiechnął się szeroko.
Aww, jak słodko.
OdpowiedzUsuńJason przytulił go do siebie i pogłaskał po karku. Mru. Lubił takie sytuacje. Było ciepło, miło, Vinnie się przytulał i był słodki, i kochany, i w ogóle. No, tak właśnie opisywał uczucia i takie tam Jason. Hej, był dobry z fizyki, a nie z uczuć, ale na przykład kąpieli ze świecami by nie pogardził (jeżeli nic w ich zasięgu nie miało tendencji do podpalenia).
- Uroczo - uśmiechnął się do niego lekko. - Może chcesz coś obejrzeć? Podobno thriller "Zanim zasnę" jest dobry.
Jay
-A czy ja mówię, że to jest trudne?- Zapytał marszcząc brwi-Po prostu jest tego tyle, że-Westchnął ciężko
OdpowiedzUsuńCzy Ansel rozumiał chemie? Można powiedzieć, że tak… Ale tylko, gdy uważał na lekcji, bo jeżeli sobie odpuścił to może się potknąć na najprostszych rzeczach i narobić sobie w ten sposób Jakiegoś tam wstydu przed klasą. Na całe szczęście teraz jest na tym etapie gdzie mniej więcej uważa i można z nim porozmawiać o tym co było na lekcji, więc nie będzie znowu taki całkiem nie przydatny w robieniu tych zadań.
-To brzmi obiecująco-Zaśmiał się krótko
Widział, że chłopak zastanowił się nad jego ostatnim pytaniem co sprawiło, że Ansel postanowił dać mu od siebie wielkiego plusa za takie coś. Na tego typu pytaniami powinno się choć chwile pomyśleć, prawda?
-Cieszę, że wykazujesz takie chęci-Uśmiechnął się-Moglibyśmy kiedyś wyjść gdzieś do klubu, kina czy gdziekolwiek
Może Ansel nie zdawał sobie z tego sprawy, ale dla niektórych mogło to wyglądać jakby właśnie w tej chwili umawiał się na… randkę? W sumie nawet jakby robił to z taką świadomością i tak pewnie, by się tym nie przejmował, bo i niby po co?
-Dobrze wyglądam?- Zapytał chwile wcześniej zakładając okulary, które zostały skradzione rudzielcowi
To jest właśnie praca z Anselem, mogliby robić zadania, ale hej! Przecież mogą sobie porozmawiać.
[Znam ten ból~]
OdpowiedzUsuńZawsze uważał, iż raczej nie rzuca się w oczy. Przecież nie posiadał żadnych tatuaży czy też kolczyków. O jakiś ekstrawaganckich rzeczach nie wspomniawszy nawet. Spojrzał w te wesołe oczy które w jakiś sposób dodały mu otuchy. Miła odmiana. Widząc uśmiech na jego twarzy, pomimo wszystko nie uśmiechał się szerzej. Nie żeby nie miał na to ochoty. Spojrzał na książki słysząc propozycję pomocy. Wyciągnął do niego rękę z co najmniej połową książek. Gdy chłopak ją od niego przejął ruszył dalej w kierunku biblioteki.
- Zazwyczaj chodzę do tego cichego sanktuarium sam. Ale zazwyczaj też nie wpadam na uczniów. - uśmiechnął się szerzej kącikiem ust. Naprawdę miła odmiana, móc porozmawiać z osobą o takim usposobieniu co ten chłopak. Zreflektował się i powiódł swoimi zielonymi tęczówkami na ucznia.
- Och, me maniery. Gabriel Sarrazin, nauczyciel hiszpańskiego. Nie kojarzę cię z moich lekcji, więc wolę się przedstawić.
Gabriel
Praca w samorzadzie byla zazwyczaj pracochlonna i meczaca, szczegolnie, gdy bylo sie przewodniczacym. Poczucie obowiazku, ktore na nim ciazylo, tym bardziej pogarszalo sytuacje. Raz za razem przesiadywal do pozna, najpierw nad sprawami szkoly, a potem, z rozpedu, odrabial w gabinecie zadanie. Przez to czesto zjawial sie w pokoju pozno, dopiero wtedy znow widzac sie z bratem. To bylo dziwne uczucie po latach dziecinstwa, gdy spedzali ze soba caly czas. Teraz, na ostatnim roku, czasami docierala do niego zimna mysl, ze prawie sie do tego przyzwyczail. Ze widuje go tylko na niektorych lekcjach, rano i wieczorami. Czasem nawet nie podczas obiadow, sniadan czy kolacji, bo te zdarzalo mu sie opuszczac, gdy nie mial na nic ochoty - zostawal wtedy przy kawie, zaparzonej w swoim przewodniczowskim gabinecie, i papierosie. To wystarczajaco zabijalo pozorny glod, a przy tym nie potrafilo wywolac wyrzutow sumienia na zle odzywianie.
OdpowiedzUsuńTego dnia, majac za soba jeszcze zajecia z pianina, znow wrocil pozno, odpuszczajac sobie kolacje. Otworzyl z westchnieniem drzwi, zamykajac je za soba powoli.
- Wrocilem - rzucil w eter pokoju, ruszajac ku swojemu biurku, by odlozyc tam swoja torbe i teczke, a potem opasc na lozko, chociaz na moment.
Wili był zszokowany, że chłopak zostawił swoich przyjaciół dla niego i sie dosiadł
OdpowiedzUsuń-Nie obraża się na ciebie, że tak ich zostawiles dla mnie ?
Zaczął się cichutko śmiać i z uśmiechem spojrzał na rudego - a jak powiem, że tak to co zrobisz ??a poza tym smacznego ? Co robisz po zajęciach ?
William chciał się czegoś dowiedzieć o rudowlosym chłopaku ponieważ widział w nim naprawdę dobra osobę i chciał z nim spędzać dużo czasu
Efekt był, zdecydowanie. A najbardziej to w mięśniach, które wręcz krzyczały z bólu. Nie, Danny wcale się nie skarżył...
OdpowiedzUsuń- Masaż? Kuszące. - mruknął z lekkim uśmiechem. Widać było w nim jednak niepewność, jakby nie mógł zdecydować czy może się rozluźnić, czy jednak nie. Przyjął jego pomoc i wyprostował się. Zaraz przetarł kawałkiem koszulki zaparowane okulary, po czym ściągnął z siebie właśnie tą część ubrania.
- Dzięki, miło mi. Nie grałem przez ostatni rok, dwa. Dlatego z kondycją trochę siadam.
Danny
Dawno nie gotował i komentarz o kuchence padł mu na duszę jak iskra na stos wysuszonych liści. Szybko jednak odrzucił od siebie tę myśl. Dawno nie gotował i w sumie nawet mu tego brakowało.
OdpowiedzUsuńPotrząsnął głową.
- Daj spokój... lepiej nie odpływać w takie myśli, bo jeszcze dostaniemy owsiankę - zażartował. Nadal nie mógł wyrzucić z głowy natrętnych myśli.
Lukas
[Ooooo to widzę że masz już pomysł, to wieesz, możesz zacząć, nawet nie pogardzę :D]
OdpowiedzUsuń-Tobie? Zawsze i o każdej porze-Wyszczerzył się
OdpowiedzUsuńDoskonale znał Vincenta nawet jeżeli nie rozmawiali ze sobą wiele razy, to często obserwował go w klasie, dlaczego? Cóż można powiedzieć, że jakiś czas temu rudzielec był kolejnym celem Francuza, ale… Cóż coś nie wyszło i po drodze po prostu zrezygnował. Do tej pory sam nie wie dlaczego. W końcu rudzielec nie jest niczego sobie, a poza tym jest bardzo otwarty, więc łatwo byłoby go przekabacić.
-Mmmm jak tak mówisz to czuje się jak jakieś smakowite danie-Zaśmiał się-Ale oczywiście jesteśmy umówieni. Coś wymyślę, by weekend był niezapomniany
Czy teraz widzi w nim potencjalny cel? Jak tak z nim rozmawia to chyba coraz bardziej chce wrócić do swojego planu, ale to również, by oznaczało koniec z rozmowami na lekcji i ogólnie. W końcu wszystko i tak skończy się tak samo. Jeżeli pojawi się inny chłopak godny uwagi to będą musieli się rozstać bez wyjaśnienia.
- Nie, nigdzie nie łaź - mruknął pod nosem. Zarzucił na nich kocyk, bo tak. Bo mógł. Zresztą, jak leżał w łóżku, to lubił być okryty. Jakoś tak wygodniej było, cieplej, wygodniej. Teraz jeszcze miał przy sobie Vinnie'ego, to pewnie zaraz pozasypiają z tego ciepła, ale to nic, Jason nie miałby nic przeciwko. Spodobała mu się ta sytuacja i dziwaczna relacja, która ich łączyła.
OdpowiedzUsuńPoszukał szybko filmu, który po chwili zaczął lecieć, pokazując napisy początkowe.
Jay
Nataniel szedł korytarzem, gdy nagle uświadomił sobie że trochę ostatnio o nim ucichło, więc postanowił coś nabroić. Idąc dalej zauważył niskiego, rudego chłopaka w okularach. Nic do niego nie miał ale musiał jakoś znaleźć się w centrum uwagi. Nie wiele myśląc podszedł do chłopaka popchnął go mocno na ścianę i zaczął całować. Pocałunek wcale nie był delikatny ani romantyczny, był brutalny i pozbawiony jakichkolwiek uczuć. Odsunął się od swojej ofiary, rozejrzał się czy inni to widzieli. Rzucił krótkim tekstem: - Nieźle całujesz- i odszedł jak by nigdy nic.
OdpowiedzUsuń[Tak widziałam, po prostu pomyślałam że na takie rzeczy odpisuje się w odpowiedziach do komentarza, jednak teraz już wiem i będę to robiła poprawnie ;)]
Nataniel
- Serio mówisz? - zdziwił się. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi, był niemal pewien że chłopak żartuje. No cóż, najwidoczniej się pomylił.
OdpowiedzUsuńNie grał w siatkówkę w okularach, bo faktycznie było to dość niebezpieczne. Niestety nie miał ze sobą żadnych soczewek, więc był na wpół ślepy kiedy grali. Na szczęście miał całkiem niezły refleks, więc uniknął żenujących sytuacji. Okulary jednak założył od razu kiedy tylko skończyła się gra. O wiele lepiej widzieć twarz swojej drużyny w HD.
- Skoro tak uważasz. Byłem raczej średni.
Danny
- Jeżeli mogę - Uśmiechnął się do rudowłosego - to co chcesz robić po zajęciach ? Może coś obejrzymy ?
OdpowiedzUsuńPo zjedzeniu obiadu chłopacy pogadali jeszcze chwilę
- To o której się widzimy ?
No co mógł poradzić na to, że lubił spać? No co? Ostatniej nocy współlokator wyrzucił go z pokoju, bo musiał się uczyć.. Jakby mu Tatsu przeszkadzał.. Przecież tylko grał na gitarze! To nic wielkiego przecież! Całą noc brunet przesiedział na parapecie. Chciał zasnąć, jednak głośna muzyka z ostatniego pokoju nie dała mu tej przyjemności, dlatego teraz cały dzień musi przecież nadrobić prawda? Po zajęciach usiadł sobie spokojnie układając plecak i zeszyt i jakby nigdy nic przysnął sobie. Niestety... trwało to chwilę, bo ktoś bezczelnie go obudził. Tatsu leniwie otworzył oczy spoglądając na chłopaka.
OdpowiedzUsuń- Cooooo - jęknął rozglądając się. - Toć nie można spać? - zapytał po czym zaraz ziewnał zasłaniając usta dłonią.
- To nie jest straszne przecież... no dobra, może trochę w tym psychiatryku, no ale - pogłaskał go po głowie, a potem pocałował go leciutko, jakby chciał skupić jego uwagę na czymś znacznie przyjemniejszym. - Jak się będziesz bał - zaczął mruczeć z ustami przy jego uchu - to możesz spać dzisiaj ze mną - zaproponował mu, uśmiechając się ciepło. - W sumie... po to tu przyszedłeś, prawda?
OdpowiedzUsuńCzuł jego lekkie dreszcze i nie było to od temperatury. Jasne, film do komedii nie należał. Dobrze, że wziął kocyk i go objął. teraz przynajmniej mieli przyjemny klimat. I przede wszystkim było ciepło. Podobało mu się to bardzo.
Jay
- Myślę, że przeżyłeś upojną noc z dyrektorkiem... rozpieszczał cię i był na górze a twój tyłeczek nadal boli odrobinę, dlatego klapsy ci nie chodzą - puścił do niego oczko śmiejąc się jeszcze trochę z jego miny, po czym nabrał kilka głębokich oddechów. - Wszyściuteńko - zapewnił go wesoło. W końcu niczego nie tracił tą niemoralną propozycją. - Co tylko będziesz chciał - dodał spokojnie. - Niech cię poniesie wyobraźnia.
OdpowiedzUsuńNatsu
-Myślisz?- Zapytał zaintrygowany-Chcesz spróbować?- Wyszczerzył się
OdpowiedzUsuńKlamka zapadła! Tak, tak! Vincent sam wpakował się w te tarapaty tak podpuszczając Ansela takimi słówkami. Francuz już nie patrzył na to, że są w jednej klasie, że nie będą ze sobą najpewniej rozmawiać po tym wszystkim. On po prostu musi go mieć i tyle, nie ważne jakie będą konsekwencje. Taka jest właśnie natura Ansela.
-Ja już się postaram byś nigdy nie zapomniał-Uśmiechnął się dość dwuznacznie-Masz tutaj brata, prawda? Czekaj jak ten chłopak miał…- Zamknął oczy próbując sobie przypomnieć-Dorian! Tak?
Starszego z braci widywał zdecydowanie rzadziej i chyba mniej za nim przepadał, a dlaczego? Cóż tego nie wie. Jasnym jest jednak, że Dorian jest jedną z osób, które umieją się jako tako w tej szkole posługiwać się francuskim, a co za tym idzie? Wdać się w konwersacje.
Ehhh czasami chłopak tęskni za mówieniem w swoim ojczystym języku. Na samym początku naprawdę trudno mu było się przestawić! Gdy tylko się zdenerwował zaczynał gadać po francusku. Teraz na całe szczęście się to uspokoiło i tylko klnie w tym pięknym języku
-Pozdrów go
Ansel
Oczywiście, że cieszyłby się, gdyby udało się zorganizować kuchenkę! Ale póki co nie miał takich możliwości i musiał się zadowolić tym, co miał.
OdpowiedzUsuńParsknął cicho.
- Trawę też możesz potraktować jako jedzenie, ale to nie oznacza, że będzie smaczna - odpowiedział i uśmiechnął się mimowolnie. - I zapach... jedzenie powinno ładnie pachnąć - dodał z przekonaniem.
Lukas
Odpowiedział uściskiem, nawet zdobywając się na lekki uśmiech. Vinnie należał do tych nielicznych osób, które były w stanie wywołać na jego twarzy coś więcej, niż grymas irytacji czy zmęczenia głupotą rozmówcy.
OdpowiedzUsuń- Bywało gorzej - odparł optymistycznie, czochrając go lekko po głowie. - Latam z tymi cholernymi formularzami jakby komukolwiek się opłacało, i jakoś nigdy nie chcą się zebrać tak, żeby wszyscy zainteresowani byli w jednym miejscu - westchnął. Chciało mu się palić, cholernie, ale próbował się powstrzymywać, bo w końcu wypalił jednego tuż przed wyjściem z gabinetu.
Dorian
Zamrugał kilkakrotnie przetrawiając jego słowa raz za razem, a potem jeszcze raz. Przekrzywił nieco głowę, zerkając na zegarek. Nie zapowiadało się, by lekcja miała skończyć się w niedługim czasie. Oblizał lekko wargi, przenosząc wzrok na Vincenta i uśmiechnął się lekko, podsuwając mu krzesło i zmuszając delikatnie by na nie opadł.
OdpowiedzUsuń- Lepiej żebyś rozsiadł się wygodnie - zapewnił go ze śmiechem, powoli rozpinając guziki swej koszuli i rzucając ją na bok. Nigdy jeszcze nie robił striptizu, ale zawsze musiał być ten pierwszy raz, co nie? Nic mu nie szkodziło na odrobinę zabawy wraz z nutką adrenaliny. Znów oblizał wargi, rozpinając powoli spodnie i opuszczając je równie szybko na sam dół. Przy okazji pokręcił nieco bioderkami i kucnął tuż przed nim by chwilę bawić się jego paskiem od spodni. Nic nie powiedział tylko odrzucił go na bok, pozbywając się również swoich bokserek. Dopiero wtedy usiadł mu na kolanach, tak jak sobie Vinnie tego zażyczył.
- Mhm... pikantne zachcianki masz, Vinnie - szepnął mu do ucha, przygryzając je zaraz.
Natsu
Miło zaskoczony, uśmiechnął się na jego słowa. Oczywiście, każdy lubił komplementy i Danny nie był wyjątkiem. Lubił być w czymś dobry, najlepszy... i skoro kapitan jego drużyny uważa że coś jeszcze z niego będzie, to był z siebie dumny.
OdpowiedzUsuń- Dzięki. - powiedział, posyłając mu prawdziwy, szczery uśmiech który w jego wykonaniu nie widziano zbyt często.
Dan zaraz także pozbył się reszty swojego ubrania, schował okulary i poszedł w ślady kapitana.
- Zawsze jesteś dla wszystkich taki miły? Czy tylko dla tych nowych?
Danny
-Okey przyjdę do ciebie po zajęciach z filmem - uśmiechnął się i poszedł na swoje zajęcia, w pewien sposób nie mógł się doczekać oglądania z rudowlosym był zdziwiony, że tak szybko chlopak zdobył jego zaufanie, a u Williama jest z tym ciężko ponieważ on nie ufa nikomu zawsze mógł polegać tylko na sobie i dla tego był najlepszym w tym co robił
OdpowiedzUsuńChłopak wszedł do pokoju Vinniego zdjął buty i się rozgoscil
- wybrałem horror ale mam też komedie teraz od ciebie zależy co będziemy oglądali- wiliemu zaburczalo w brzuchu zaczął się cicho śmiać -i jeść dodał z uśmiechem
- Czemu? Nie mam się gdzie podziać. Daniel musi się pouczyć, to ja muszę wyjśc. - zaśmiał się pod nosem zaraz spoglądając na niego . - A gdzie mam spać? Możesz mnie zaprowadzić do siebie do będę miał ciepełko i kogoś do kogo będę mógł się przytulić. Skorzystamy na tym oboje. - zaproponował śmiejąc się pod nosem.
OdpowiedzUsuńGdy Nat zaczął się już oddalać usłyszał za sobą krzyk, który, jak sądził, należał do rudzielca. Właśnie w tej chwili Toru uświadomił sobie jakim jest idiotą bo nie przemyślał tego co zrobił, rudzielec na pewno będzie chciał wiedzieć dlaczego jakiś obcy którego widzi pierwszy raz na oczy tak po prostu podszedł i wbił się w jego usta. Natanielowi nie chciało się niczego wyjaśniać, jednak zatrzymał się bo pomyślał że chłopak powinien chociaż poznać jego imię.
OdpowiedzUsuńW pewnym sensie Danny przywykł juz do tego że zazwyczaj był w czymś najlepszy. W końcu niesamowicie dobrze się uczył, uzależnił się od rywalizacji. I dlatego też chciał być dobry w siatkówkę - i właśnie mu to kapitan potwierdził.
OdpowiedzUsuń- Poznałeś mnie kilka dni temu. Skąd pewność, że w wolnym czasie nie porywam dzieci i składam je w ofierze szatanowi? - mruknął z rozbawieniem, jednak po chwili się bardzo zdziwił i już po chwili, cholernie zawstydził.
- D-dzięki. - powiedział, nienaturalnie cicho. Ten dotyk zdecydowanie go peszył. - Ty też. W sensie... no. Przystojny jesteś.
Danny
- Zdefiniuj porządne - odparł, nie potrafiąc sobie przypomnieć, czy coś takiego istniało i się liczyło. - Byłem na obiedzie - dodał po chwili, przypominając sobie o tym. Musiał jeść niewiele i w pośpiechu, że wymagało to od niego jakiejś koncentracji, by to skojarzyć. Miał ważniejsze rzeczy na głowie, na sam koniec odsuwając swoje życie emocjonalne. O ile w ogóle można było powiedzieć, że jakieś miał.
OdpowiedzUsuń- Nie pomagasz w ograniczaniu - uśmiechnął się delikatnie, ale złamał się, wyciągając papierosa z pudełka i odpalając go zapałką. Zaciągnął się. - Pytanie, czy ja w ogóle chcę ograniczać. Jak ci dzień minął?
Dorian
Komentarze Vinniego przyprawiały chłopaka od delikatny odcień purpury, wpełzający mu zdradziecko na policzki i choć bardzo starał się go powstrzymać to nie potrafił. Gwałtownie wciągnął powietrze, gdy Vinnie dotknął jego przyrodzenie. Serce nieco mu przyspieszyło. Nie był w stanie dłużej spoglądać mu w oczy, toteż przeniósł się ustami na jego szyję, by obsypać ją lawiną pocałunków. Uśmiechnął się krzywo pod nosem robiąc mu malinkę w miejscu bardzo widocznym.
OdpowiedzUsuń- Czy ja wiem... a może to twoja niemoralna propozycja mnie tak podnieciła? - zaproponował od niechcenia. - Ta nietypowa miejscówka... i fakt że każdy może nas tu przyłapać - odetchnął nieco mocniej, wsuwając dłonie pod jego koszulkę i masując nimi jego brzuch oraz klatkę piersiową.
- Danny... co drugą noc spedzam poza pokojem... - mruknął cicho wzdychając jednak zaraz obrócił się w stronę chłopaka i ucałował czule jego policzek. - Hm, przygarniesz kropka? - zapytał jeszcze chcąc się upewnić i leniwie wstał uśmiechając się szczerze. - To prowadź.
OdpowiedzUsuń[ Przepraszam, szczerze to mam problemy z tym ale spróbuję pisać lepiej ]
OdpowiedzUsuń-Od zawsze byłem głodomorem - roześmiał się.
Gdy chłopak poszedł szukać czegoś do jedzenia William włączył film i zniecierpliwiony czekał na rudowłosego.
Zawiódł się troche gdy chłopak usiadł od niego dalej niż myślał.
- Mogę usiąść bliżej ciebie ? -zapytał się nieśmiało blondyn- Bo trochę mi zimno- dodał szybko.
- Nie trzeba, muszę to ogarnąć sam, bo potem sobie z niczym nie poradzę. Ale dzięki za propozycję - odpowiedział spokojnie, nie chcąc przyznawać przed samym sobą, że wtedy byłby pewnie w stanie zignorować to jedzenie, tym bardziej zwracając uwagę na swoje problemy z tym. Ale to był tylko sposób ucieczki nie od obowiązków, a od siebie samego.
OdpowiedzUsuń- Nie jestem taki pewien, czy to jeszcze przyjemność - mruknął pod nosem, zaciągając się, a potem zerknął na brata. Myślał, że nie zauważy?
- Okej. Co się stało? - spytał, wstając, by stanąć przy oknie, uchylając je i opierając się plecami o ścianę.
Dorian
[Omo ._. Czego jeszcze zapomniałam dopisać? ._. chce jak najlepiej wszystko czytam a potem zapominam o mnóstwie rzeczy ._.]
OdpowiedzUsuń-Pokój 31, pokój szatana - zaśmiał się pod nosem kiwając głową. Kiedy doszli do pokoju Vinniego, brunet od razu położył się na łóżku przymykając oczy. Jednak czegoś mu brakowało. Czegoś istotnego. Tatsuya otworzył leniwie oczy i wyciagnął rękę ku chłopakowi. - Chooodź do nieee. - wymamrotał i zacmokał.
- To nie od tego - mówi tylko cicho, ale nie rozwija tematu. Nie chce. Boi się. Nie umie nazwać uczuć, kotłujących się w nim. A potem słyszy jego pytanie i zdobywa się na krzywy uśmiech, zaciągając się kolejny raz papierosem, a potem strącając popiół do popielniczki, stojącej na parapecie.
OdpowiedzUsuń- Chciałbym wiedzieć. Przepraszam, Vin - podnosi nagle wzrok, sam zaskoczony swoim podejściem. - Zatracam się w tej robocie jak powalony, ale coraz bardziej myślę, że to tylko wymówka. Tylko jeszcze nie wiem, od czego - na jego twarz wpełza gorzki uśmiech. Mało komu potrafi pokazać taki wachlarz emocji, jak bratu.
Dorian
[ Dziękuje :) ]
OdpowiedzUsuń- Okey może być pizza. Ty zamawiasz, ja płace, nie chcę słyszeć sprzeciwu- uśmiechnął się do chłopaka po czym przytulił się do nie go.
- Jesteś bardzo słodki, aż mam ochotę cię zjeść - i wtulił się jeszcze bardziej. William myślał nawet o pocałowaniu rudowłosego, jednak zrezygnował z tego, bo nie chciał stracić osoby z którą tak dobrze się dogaduje,
Jason wyłączył film, kiedy zaczęły lecieć napisy końcowe. Zdecydowanie lubił takie spokojne, ciepłe wieczory, kiedy nigdzie nie musiał iść, kiedy nic nie musiał robić. Mógł leżeć i po prostu leniuchować. O tak, to było jego hobby.
OdpowiedzUsuń- No już - poinformował go i pocałował lekko w usta. - Więc... - przesunął dłonią po boku jego ciała. - Brałeś dziś prysznic, czy chcesz się tam wybrać ze mną? - teraz pogłaskał go po głowie. Najważniejsze, żeby odciągał jego myśli od tego thrilleru, który przed chwilą obejrzeli.
Jay
Lukas spojrzał na Vinniego... jakoś przyjaźniej. Sam fakt, że ktoś docenia zapach potraw, sprawiał, że rósł w oczach Luka.
OdpowiedzUsuń- Ano... ale sałatę jesz – zauważył rozbawiony. Doszli do stołówki. Nie było tam zbyt wiele osób o tej porze. Właściwie.. jakiś chłopak siedział z książkami w kącie. Kto mu pozwolił na naukę w tym miejscu? Z resztą jego sprawa.
- To teraz idź, walcz o jedzenie – szepnął konspiracyjnie i lekko popchnął kolegę w stronę kuchni.
Lukas
Powinien coś wyczuć podczas, gdy chłopak powiedział ostatnie zdanie? Chyba powinien, prawda? W każdym razie tego nie zrobił co było dla niego dość naturalne. Nigdy nie lubił się zagłębiać w życie prywatne swoich ofiar, więc najzwyczajniej w świecie pomijał niektóre rzeczy. Nawet jeżeli one bardzo rzucały się w oczy
OdpowiedzUsuń-Też chciałbym mieć brata-Westchnął ciężko- Zazdroszczę ci-Powiedział stosunkowo poważnie-Ale muszę z czystym sumieniem przyznać, że jesteś lepszym z braci
Praktycznie nie znał Doriana, nawet nie udało mu się z nim porozmawiać, ale słyszał o nim kilka rzeczy. W sumie to dowiadywał się o nich mimowolnie. Była to część zdobywania kolejnej ofiary, która chodziła do klasy z ów chłopakiem.
-W ogóle wiesz, że mi przydzielono nowego współlokatora?- Zagadnął- Nie wiedziałem, że ktoś może mi tak działać na nerwy-Warknął
Teraz nadszedł czas, by się trochę pożalić na swój los. Naprawdę musiał się komuś wyżalić z tego co dzieje się za zamkniętymi drzwiami pokoju
- Więc lubisz psychopatów? - mruknął, uśmiechając się zupełnie mimowolnie. Cóż, takiej odpowiedzi to się po nim nie spodziewał. Teraz jednak co innego zaprzątało mu głowę. Ta bliskość Vincenta była strasznie rozpraszająca. Otworzył usta by mu odpowiedzieć, jednak zawahał się. Przecież w każdej chwili może tu wejść ktoś z drużyny.
OdpowiedzUsuń- Ale... - zaczął, dłoń układając na jego dłoni. - Czy naprawdę uważasz, że jeśli ktoś tu wejdzie to nie będzie miał nic przeciwko?
Danny
[Mało wolnego czasu a do tego "Skajrim" - mam nadzieję, iż zrozumiesz ^^]
OdpowiedzUsuńTen rudowłosy chłopak przypominał mu taką ciepły i radosny promyczek słońca, którego ostatnimi czasy jest coraz mniej. Słysząc podziękowanie uśmiechnął się nawet trochę szerzej by po chwili powrócić do swojego normalnego uśmiechu.
- Prawdą jest, iż każdy może tam wejść. - aż miało się ochotę pogłaskać go po głowie gdy widział jego uśmiech. Trochę osłody na coraz chłodniejsze dni. Skinął delikatnie głową.
- Nie uczęszcza na moje lekcje znowu jakiś tabun uczniów w innym wypadku na pewno bym Cię rozpoznał. - skłonił się z gracją - Miło mi Cię poznać Vincent. - wyprostował się i spojrzał na chwilę swoimi zielonymi tęczówkami na chłopaka. Po chwili zreflektował się i ruszył dalej w kierunku biblioteki. Przymknął delikatnie oczy rozmyślając nad czymś.
- Masz brata, nieprawdaż? Przewodniczącego o ile dobrze kojarzę. - delikatnie przejechał wolną dłonią po swoich włosach. Cóż... chyba tak nazywał się przewodniczący o ile dobrze zapamiętał. Tak, to zdecydowanie to nazwisko. Gdy usłyszał je za pierwszym razem, od razu skojarzył mu się z singlem Nightwish.
Gabriel
[Podpowiedz mi czego brakuje w karcie postaci._. Omo... nie wszystko? myślałam że już tak ._.]
OdpowiedzUsuń- Szataaan. Jeszcze go dobrze nie znasz, spokojnie. - zaśmiał się pod nosem. No dobrze, może przesadzał, bo został wywalony z pokoju narazie dwa razy.. Ale tak brutalnie! Dobrze ze przynajmniej wyniósł poduszke i kołdre. - Poza tym jest dobrym człowiekiem, ale jeśli chodzi o naukę to ... wychodzi szatan. - pokiwał głową i spojrzał na chłopaka. - Choodź do mnieee. - jęknął - Chcę się do kogoś przytuulić.
- Jestem Nataniel Toru, uczeń IV roku. Miło mi poznać. - powiedział kłaniając się delikatnie Nat. Nie wiedział co za bardzo ma dodać więc sam zadał pytanie : - A ty jak się nazywasz? Z chęcią poznam imię chłopaka który tak świetnie całuje.- na jego twarzy pojawił się dziwny uśmieszek. Miał cichą nadzieje że chłopak nie będzie dalej o nic wypytywał, jednak wiedział że jest to prawie niemożliwe.
OdpowiedzUsuńNataniel
Natsu oparł czoło o jego ramię, kiedy odczuwana przyjemność go nieco przerosła. Musiał się mocno wstrzymywać, żeby nie krzyczeć, a przecież miał świadomość, że wciąż są w radiowęźle. Miejscu publicznym jakby nie patrzeć.
OdpowiedzUsuńSpojrzał mu prosto w oczy i uśmiechnął się lekko.
- Nie musisz się wstrzymywać - zaczął poruszać biodrami drażniąc tym samym lekkie wypuklenie na spodniach chłopaka. Wpił się ustami w jego wargi, całując go mocno i namiętnie. Rękoma drażnił jego sutki.
Natsu
Chłopak lekko się zarumienil po czym wtulił się jeszcze bardziej w rudowłosego. Lecz po pół godzinie zachciało mu się strasznie spać, prawie by zasnął gdyby nie podanie do drzwi.
OdpowiedzUsuń- Szybko dotarła - powiedzial głodny Wili - kupiłeś aż taką wielką pizze czy my to wszystko zjemy - zdziwił się - no to smacznego
- A trawa morska? - zaczepiał go dalej Johnson. Chłopak śmiesznie upierał się przy swoim.
OdpowiedzUsuń- Jeśli to nie problem, to załatw i mi coś... a ja walnę swoje rzeczy gdzieś na boku - zaproponował. Sprawa była na tyle pilna, że Luk zauważył, że butelka z atramentem wysuwa mu się z kieszeni torby... lepiej, żeby nie wypadła i się nie stłukła.
Lukas na pewno by go nie powstrzymywał, gdyby Vincent zdecydował się spędzić czas z kimś innym. Luk był przyzwyczajony do siedzenia w samotności i jakoś specjalnie mu to nie przeszkadzało.
Lukas
Jego poczucie humoru zazwyczaj odpychało ludzi, a teraz było wręcz przeciwnie. Całkiem miła odmiana, to musiał mu przyznać. Nie, Danny się nie wstydzić. W ogóle. Ani trochę nie...! No dobra, wstydził się jak cholera. Mimo, że nie był wstydliwą osobą. Vinnie był po prostu tak bardzo pewny siebie, że go peszył. Nie, żeby było to coś złego. Bo było to całkiem pociągające.
OdpowiedzUsuń- Dobrze wiedzieć. - zaśmiał się cicho, nerwowo. Zupełnie zapomniał już o ciepłej wodzie, która spływała po ich ciałach. Przesunął palcami po jego dłoni, uśmiechając się delikatnie pod nosem.
- No dobra.
Danny
Lukas parsknął rozbawiony. Nikt nie powinien posądzać go o znęcanie się nad kimkolwiek. W końcu.. on robił to z sympatii, a po części dlatego, że czasami zapominał jak się rozmawia z normalnymi ludźmi.
OdpowiedzUsuńKiedy jednak zobaczył pyszności, rozpromienił się i spojrzał z wdzięcznością na kolegę.
- Em.. na pewno za jedzeniem - odpowiedział wesoło.
Lukas
Jedzenie pizzy trwało bez końca. Wili zastanawiał się ile będą ją jeszcze jeść- możemy ją zostawić na później bo jestem już tak pełny, że wybuchnę - roześmiał się patrząc na ubrudzonego rudzielca który miał sos wszędzie- wyglądasz bardzo śmiesznie z tym sosem- po czym blondyn wziął chusteczki i zaczął wycierać Vinniego
OdpowiedzUsuńStał sztywno, zupełnie nienaturalnie. Był skrępowany, ale z drugiej strony, cieszył się. Dawno nie miał podobnej sytuacji i cholera, jakoś samo tak wyszło. Dłonie Vincenta były przyjemne, wywoływały u niego dreszcze, a miejsca które dotykał wydawały mu się niesamowicie ciepłe. Oparł się o zimną ścianę, nie mając zbyt wielkiego wyjścia. Całkowicie mu się poddał.
OdpowiedzUsuńZ jego ust wyrwało się westchnięcie, które zaraz zdusił w sobie. Nie chciał dać mu tej satysfakcji, chociaż z drugiej strony... jego podniecenie było raczej oczywiste.
- Jest... nieźle. - westchnął, nieco drżącym głosem.
Danny
Tymczasem Dorian sięga po kolejnego papierosa, bojąc się, że jeśli tego nie zrobi, to zacznie się naprawdę zastanawiać nad swoimi uczuciami, nad tym, jaki się staje. Bo wie, że Vinnie ma rację, czuje to doskonale. Ale zamiast tego, na jego ustach również pojawia się gorzki uśmiech, chociaż boli. Boli go wszystko, obezwładniając od wielu stron, gdy uświadamia się, że pali za sobą wszystkie mosty. Że traci nawet brata, chociaż uważał go za swój ostatni ratunek.
OdpowiedzUsuń- Masz rację. Sam siebie nie znam... I boję się to zmienić - mówi, zaciągając się, zupełnie zaskoczony własną szczerością. Mówi słowa, których wstydził się przed samym sobą, zupełnie niespodziewanie. Zaciąga się papierosem, a obezwładniający, nerwowy ucisk w żołądku tylko się powiększa. Z westchnieniem zjeżdża plecami po ścianie, przysiadając na ziemi i zasłaniając oczy dłonią. - Boję się, braciszku. Nie umiem tego nazwać - dodaje cicho.
Dorian
Lukas starał się... mówić. Jak widać nie wychodziło mu to zbyt dobrze. Może ostatnio za bardzo odsunął się od ludzi? Chyba tak.
OdpowiedzUsuńUśmiechnął się, a potem lekko zmieszał.
- Za jedzonko dziękuję... ale nie wybiegaj za daleko - wymusił wesołość i uśmiechnął się... ale jakoś nie pełnie. Szybko zajął się swoim talerzem.
Zupełnie nie wiedział jak rozmawiać z kimś tak wesołym jak Vinnie.
Lukas
Daniel czuł się dobrze, jednak mimo wszystko nie mógł odpuścić swoim wyobrażeniu, że tak może nie powinno być. Co będzie później, jak będą się traktować? W tej chwili chodziło o przyjemność, ale co później? Danny już kilka razy doświadczył traktowania jak zużyta zabawka. Mimo, że przecież praktycznie Vinniego nie znał, to się wahał.
OdpowiedzUsuńJednak w końcu postanowił odpuścić. Przestał o tym myśleć, bo przecież miał przed sobą przystojnego, nagiego chłopaka. I w tej chwili zahamowania nie były wskazane.
Jęknął cichutko, zaskakując tym dźwiękiem samego siebie. Vinnie działał na niego niesamowicie pobudzająco.
- Vinnie. - westchnął cicho i zaraz odwrócił się przodem do niego. Dłonią przesunął po jego szyi, po czym pocałował go, już z o wiele większą pewnością niż wcześniej.
Danny
Z każdym, kolejnym dniem coraz bardziej nie znosi tego miejsca i świadomość tego cholernie mu wszystko utrudnia. Jednak mimo wszystko stara się nie popadać w paranoję i oddaje się w całości swoim lekcjom, a każdą wolną chwilę zazwyczaj spędza w sali do zajęć. Stara się do nikogo zbytnio nie zbliżać, ponieważ tak jest wygodniej i bezpieczniej.
OdpowiedzUsuńKiedy zostaje zaczepiony przez jednego z uczniów, na jego poważnej zwykle twarzy przez moment maluje się wyraźne zaskoczenie. Znika z chwilą, gdy rozpoznaje w rudzielcu brata Doriana, z którym spędza więcej czasu.
- W czym rzecz? - pyta, bo chce konkretów, by ocenić, czy rzeczywiście jest w stanie pomóc.
Louis Tyler
Dla Williama wieczór mógł się nie kończyć. Gdy chłopcy dokończyli film i pizze zaczeli rozmawiać na różne tematy, było widać że mogą przegadać ze sobą całą noc, jednak po Vinniem było widać straszne zmęczenie dla tego blondyn zaczął się szykować do wyjścia - dziękuje za wspólny wieczór- uśmiechnął sie i pocałował chłopaka w policzek- śpij dobrze
OdpowiedzUsuńLukas pokręcił głowa. Vennie mógł sobie zgadywać, na które pytanie była to odpowiedź. Powoli przeżuł kęs, który wziął do buzi. Tyle czasu wystarczyło, żeby choć trochę się pozbierał w sobie i zauważył zaniepokojenie na twarzy towarzysza.
OdpowiedzUsuń- Dobre - stwierdził i wymusił u siebie uśmiech wdzięczności. Znowu na chwilę zapadła cisza.
- Emm.. skoro już wiesz... jak wyglądają moje bazgroły, to może powiesz czymś się interesujesz? - zapytał. To dziwne, ale w sumie rzadko mieli okazję ze sobą porozmawiać, a Luk nigdy nie zajmował się historiami swoich kolegów.
Lukas
Kiwnął ze zrozumieniem głową i uśmiechnął się lekko.
OdpowiedzUsuń- Libero.. czyli taki ktoś, kto ratuje nieogarniętą drużynę? - spróbował wrócić na wcześniejszy pogodny ton. Zmiana tematu mogła mu w tym pomóc. - I kapitan? - zdziwił się. - Jakoś nie widzę cię w roli... wrzeszczącego na zawodników tyrana - przyznał. - Chyba, że stosujesz tylko metody motywacyjne. Marchewka bez kijka - spodziewał się tym razem dłużej odpowiedzi ze strony Vincenta, dlatego zbił widelec w jedzonko...
Lukas
[Prywatna szkoła, więc muszą być... najlepiej osobno xD super wypasione wanny i prysznic gdzieś tam z boku taki większy, ale nie za bardzo xd]
OdpowiedzUsuńUśmiechnął się pod nosem. Wstał i złapał go za łapki, żeby podciągnąć. Zaczął go rozbierać. Najpierw koszulka, potem buty, skarpetki, spodnie. Zostawił go jedynie w samych bokserkach i ze sobą zrobił dokładnie to samo. Zaprowadził go do łazienki.
- Wybierasz prysznic czy wannę? Wanna - odpowiedział sam sobie. Miał ochotę dzisiaj poleżeć w gorącej wodzie. W dodatku miał z kim, to już w ogóle będzie relaks.
Zaczął napuszczać gorącej wody i wlewać jakiś płyn. Piana, bitches.
Jay
Słucha pytań, które sam sobie już wielokrotnie zadawał, i nawet nie próbuje na nie odpowiadać, wiedząc, że po prostu nie potrafi. O ile to byłoby łatwiejsze, gdyby sam siebie rozumiał. Gdyby sam siebie nie uważał za okropnego. A uważa, coraz bardziej, i coraz bardziej unika patrzenia w lustro. Vinnie jest inny od niego, ma inną aurę, i patrzenie na niego przynosi ulgę. Ale nie wtedy, gdy słowami trafia w sedno.
OdpowiedzUsuńNie potrafi od razu odpowiedzieć na uścisk.
- Siebie samego, Vinnie. Masz rację w tym, co mówisz, ale to nie jest najgorsze - odpowiada ze słabo skrywanym żalem, wyciągając rękę, by móc go objąć, a jednocześnie zaciąga się, puszczając dym gdzieś do góry. Odchyla głowę. - Kurwa, Vinnie, ja się zakochałem. I to mnie zabija coraz bardziej, każdego, cholernego dnia, bo to nie może być odwzajemnione - serce wykonuje niebezpieczny obrót na te słowa, nerwowy uścisk w żołądku nabiera coraz większych wymiarów. Boli, wszystko boli, w ten zdumiewający sposób, w który potrafi boleć tęsknota. Nie wierzy sam sobie, że powiedział to na głos.
Dorian
Vincent, chyba już słyszał gdzieś o tym chłopaka, zresztą nie ważne. No i co Nataniel miał mu teraz odpowiedzieć, nie miał za dużo czasu na wymyślenie czegoś, więc powiedział to co pierwsze mu przyszło do głowy:
OdpowiedzUsuń-Wiesz szedłem tak sobie korytarzem i nagle zobaczyłem ciebie, to była miłość od pierwszego wejrzenia. Nie mogłem się powstrzymać. Może w ramach przeprosin przyjdziesz do mnie dzisiaj na piwo. - podszedł bliżej do Vincenta - Poznamy się trochę bliżej - dopowiedział już ciszej.
Nataniel
[Zapomniałam dodać. Bardzo przepraszam, że tak rzadko odpisuje ale niestety mam bardzo ograniczony dostęp do bloga. Mam nadzieje że wybaczysz mi to :).]
Usuń[Przepraszam, już poprawiam :) ]
OdpowiedzUsuńWili wstał strasznie zmęczony. Najchętniej nie szedł by na zajęcia jednak się przemógł
gdyż dzisiaj była chemia. Idąc korytarzem, zauważył rudowłosego więc podszedł do niego
- Hej, wyspałeś się dobrze- zapytał się troskliwie
Cóż, o tym Daniel nie mógł wiedzieć. Znał go przecież naprawdę krótko i nie wiedział, czego może się po nim spodziewać. Co prawda nic nie zostało wypowiedziane na głos, jednak Danny doskonale wiedział co Vinnie chce mu przekazać. A przynajmniej, jakie miał zamiary.
OdpowiedzUsuń- Wiem. - mruknął z lekkim uśmiechem. Tak, to było cholernie miłe. I Danny miał zamiar całkowicie się temu poddać, bo żałować może zawsze później. Podobno lepiej jest żałować, że coś się zrobiło, niż że nawet się nie spróbowało.
Przesunął palcami po jego włosach, delikatnie głaszcząc jego kark. Mimowolnie oparł się o ścianę za sobą. Uważnie wpatrywał się w Vinniego i nie potrafił powstrzymać uśmiechu. Daniel naprawdę nie był tak delikatny na jakiego wyglądał.
- Chyba częściej będę przychodził na tego typu treningi... - zachichotał.
Danny
Słysząc potwierdzenie jego tezy, uśmiechnął się szerzej kącikiem ust. Pochwalił swoją pamięć w myślach, iż jednak nie była jednak jeszcze taka zła. Nie spodziewał się nawet, iż niedługo zapewne spotka chłopaka na swoich zajęciach. Skinął mu powoli głową, słysząc tą odrobinę cukru. Każdemu przyda się osłodzenie kolejnego dnia, nieprawdaż? Na wspomnienie o jego bracie... czy aż tak źle się dogadywali? Postanowił nie drążyć tematu i nie psuć dobrej atmosfery.
OdpowiedzUsuńGdy weszli do biblioteki, skierował swoje kroki zaraz do biurka przy którym i odłożył te parę książek na blacie. Z racji, iż nikogo nie było zawołał parę razy jednak odpowiedziała mu cisza. Westchnął cicho, opierając dłonie o biurko i delikatnie pochylając się nad książkami. Przez moment zastanawiał się co zrobić aby w końcu sięgnąć po długopis i znaleźć nawet kartkę. Napisał na niej ładnym pismem "Książki do oddania. Nauczyciel Gabriel Sarrazin". Często tutaj bywał, więc raczej mógł sobie pozwolić na takie podrzucenie książek. Obrócił się do chłopaka z cieplejszym uśmiechem.
- Dziękuję za pomoc. Najwidoczniej nikogo nie ma, ale zostawię je. Jutro rano ktoś powinien je wpisać. Tak czy inaczej, dziękuję za twą pomoc i poświęcony mi czas. - delikatnie się skłonił. Swoje zielone tęczówki zabrał dopiero wtedy gdy się zreflektował i spojrzał na zegarek.
- Jeśli chcesz, to możesz już iść. Myślę, iż poszukam jakiejś ciekawej książki. - obdarzył go przez chwilę ciepłym uśmiechem. Ponownie nie odrywał od niego wzroku, jednocześnie nad czymś się zastanawiając.
Gabriel
Zdobywa się na krzywy, wyjątkowo krzywy uśmiech, na moment pozwalając temu uczuciu przejąć nad nim kontrolę. Znów to czuje, jak za każdym razem, gdy staje pod drzwiami tamtej sali, wiedząc, że on jest w środku. Jak za każdym razem, gdy widzi jego uśmiech. Serce skręca szubienicę z aorty.
OdpowiedzUsuń- Kocha kogoś innego. On.. Lubi mnie. Odnosi się przyjaźnie. Uśmiecha. Rozmawia. Cholera jasna, jak bardzo bym wolał, by mnie nienawidził - zasłania oczy dłonią, starając się uspokoić. Przecież się nie poryczy, nie ma siły, by potem to opanować. - Ale nie potrafiłbym sprawić, by tak się stało. Gdzieś po drodze prędzej bym się zabił - mówi, jakby nie słysząc własnych słów, a potem znów się zaciąga papierosem, jakby to miało mu cokolwiek dać.
Dorian
Zaśmiał się na jego słowa.
OdpowiedzUsuń- A co, przyjdziesz do mnie i poprosisz o odrobienie lekcji jak cała reszta? - zapytał z rozbawieniem. Tak to zwykle bywało jeśli chodziło o osoby z jego klasy... a nawet z klasy wyżej, bo z ich pracą domową sobie radził. I to tak nawet na piątkę. Westchnął cichutko, opierając głowę o jego ramię. Tak, zdecydowanie to chętnie powtórzy.
Przesunął dłonią po jego nodze, korzystając z okazji że Vinnie jest tak blisko. Palcami musnął jego biodro, a chwilę później po udzie.
- Bo ja chętnie tego typu lekcje odrobię. - mruknął, oblizując swoje wargi.
Danny
[dajże mi fantazjować xd]
OdpowiedzUsuńJason wkrótce zakręcił kran i rozebrał się do naga. Wsunął się do wanny na przeciwko niego. O matko, jak przyjemnie, jak cudownie. Spokój, cisza, ciepła woda. Cholera, mógł wziąć jeszcze jakiś alkohol, to już w ogóle byłoby cudownie. W dodatku Vinnie leżał na przeciwko niego. Brakowało jedynie alkoholu, serio, ale wstawać nie zamierzał, bo mu się nie chciało.
Otworzył jedno oko i uśmiechnął się kącikiem ust. Przesunął nieco stopę i pogłaskał go po brzuchu, a potem zsunął ją niżej, na krocze chłopaka. Zaczął go powoli masować, patrząc na niego, jednocześnie bardziej zagłębiając się w wodzie.
Jay
Nie, Danny nigdy nie odrabiał lekcji w taki sposób, więc Vinnie nie miał się o co martwić. Zwykle blondyn był całkiem nudny i rzadko kiedy zdarzyły mu się podobne sytuacje. Tak to jest jak unika się ludzi.
OdpowiedzUsuń- Zapraszam. - mruknął jedynie i z jego ust zaraz wyrwał się cichy jęk. Zacisnął palce na jego udzie. Ruchy Vinniego były naprawdę przyjemne, jednak Danny żałował że nie może mu się odwdzięczyć w tej chwili. Bo w tej chwili nie potrafił się skupić na niczym oprócz przyjemności którą zapewniał mu Vinnie.
Danny
Zaśmiał się cicho na jego słowa.
OdpowiedzUsuń- Na inne dotykanie musisz sobie zasłużyć, Vinnie - odpowiedział poważnie, ale zaraz się uśmiechnął. Przestał go dotykać, ustawiając stopy po obu stronach jego ciała, opierając je o ściankę wanny.
Przecież mieli czas, prawda? Tak mówił. Nie musieli się spieszyć, jak rano w składziku. Ach, juz zawsze będzie miał miłe wspomnienia z tamtym miejscem i chętnie będzie do niego wracał. Do wspomnienia, a nie do składzika. Chociaż, przechodząc koło tamtego miejsca, znów zapragnie mieć tam Vinnie'ego.
Jay
Sam ze swoim bratem niezbyt się dogadywał, więc mógł sobie wyobrazić jak to musi być pomiędzy tą dwójką. Tym bardziej, iż są w takim wieku gdy krew buzuje w skroniach jak nigdy.
OdpowiedzUsuńSam zawsze chętnie rozmawiał z innymi, nawet z nowo poznanymi osobami, starannie utrzymując swój delikatny uśmiech. Sam nie widział potrzeby odzywania się, gdyż nie chciał narzucać się chłopakowi. Wiedział, iż jeśli będzie chciał porozmawiać z pewnością to zrobi.
Słysząc jego "Em.." uśmiechnął się szerzej kącikiem ust. Takie zachowanie już podpinał pod dział "słodycz i inne łakocie". Po prostu od czasu do czasu miło było spotkać trochę nieśmiałą osobę jak on sam. Uśmiechnął się ciepło słysząc pytanie, które poniekąd nawet trochę go zdziwiło. Jego zielone tęczówki uważnie przyglądały się chłopakowi z nieschodzącym delikatnym uśmiechem. Potaknął głową.
- Oczywiście, iż możesz zostać. Biblioteka jest wszakże dla wszystkich. - delikatnie poszerzył swój uśmiech po czym opuścił wzrok, razem z pomniejszającym się uśmiechem, powracającym to swojej delikatnej formy. Ruszył powoli w kierunku regałów.
- Książki dużo mówią o ludziach. Co najczęściej czytasz? - postanowił zacząć rozmawiać i zrobić krok. Nie będzie przecież cały czas cicho siedział czy też starał się nie zaprzyjaźniać. To było trudne, nieprawdaż?
Gabriel
Prycha, szczerze rozbawiony obiema koncepcjami. Uspokojenie się nie jest proste, nigdy. Chyba, że zaraz ma stanąć z nim twarzą w twarz. Wtedy, chociaż jest paradoksalnie najtrudniejsze, przychodzi najłatwiej. Teraz, gdy nie ma ku temu prawie żadnej motywacji, jest mordęgą. Rozmowa z Vinnim, któremu prawdopodobnie z całej tej imprezy jako jedynemu naprawdę ufa, wręcz zachęca do eksponowania chaosu, jaki w nim szaleje.
OdpowiedzUsuń- Jestem aż tak oczywisty? - uśmiecha się, podnosząc wzrok, ale nie ma w tym krzty radości. - Byłem już zauroczony, Vinnie. Może nawet więcej niż raz. I to mijało, a i czułem to zupełnie inaczej. To był jakiś zachwyt, ignorancja wad, skrzące się oczy na sam widok, ekscytacja... A przy tym, nie było prawie wcale tęsknoty. Nie takiej. Nie tak bolesnej. Uciekałem wzrokiem w stronę tamtych osób, myślałem o nich w nocy, to prawda. Ale zupełnie inaczej. Spotkania sprawiały cichą radość, ale nie było tej koszmarnej tęsknoty za zwykłym siedzeniem obok, milczeniem w swoim towarzystwie, chęci odsłonięcia siebie. Ah, kurwa mać - dopala resztkę papierosa i wdusza go do popielniczki gdzieś nad sobą, póki co wymuszając na sobie, żeby nie sięgać po kolejnego. - Jestem beznadziejny.
Dorian
Słuchał go i to uważnie. Nawet uśmiechnął się, kiedy Vinnie podał swoje wytłumaczenie i jednocześnie dowód, że nadaje się na kapitana.
OdpowiedzUsuń- Uroczy drań - powiedział rozbawiony. - Wyrwało mu się to, zanim pomyślał. Dlatego chwilę później spojrzał z niepokojem na kolegę. - Chciałem tylko powiedzieć, że wyglądasz niegroźnie, ale pozory mylą... - wymamrotał i szybko zajął się swoim talerzem. Chyba nigdy nie jadł z takim zapałem...
Lukas
- Ale też ma dobre strony. Pomaga mi w nauce. Jestem w tym łajzą. Nigdy nie umiałem się nauczyć niczego. Jak czarna magia. - westchnął przytulając się do Vinniego. - No ale jeśli chodzi o jego naukę, to staram się mu pokazać, że nie bede mu przeszkadzać, żeby tylko mnie nie wywalał z pokoju, bo potem siedze na końcu korytarza, na parapecie i gram całą noc. I wtedy wychodzą piosenki. - stwierdził. - Noc jest dobra na tworzenie. - przyznał przypominając sobie teksty piosenek które stworzył. - Co lubisz robić Vinnie? - zapytał zmieniając temat.
OdpowiedzUsuńSłucha z uwagą, choć mimowolnie w duchu zaczyna porównywać chłopaka do jego brata. Szczerze nie dostrzega zbyt wielu podobieństw, za to masę różnic i to nie tylko w wyglądzie, bo nawet w sposobie mówienia. Uśmiecha się lekko, ledwo zauważalnie po czym odgarnia długie włosy za siebie i zerka na zegarek.
OdpowiedzUsuń- Mamy jeszcze trochę czasu do następnych zajęć, więc zapraszam do sali - mówi i niemal od razu rusza korytarzem, kierując się do swojej klasy. - Zagrasz mi to i wtedy będę mógł jakkolwiek ci pomóc - tłumaczy po drodze.
Louis Tyler
Nazwanie Lukasa odludkiem nie byłoby słuszne. Chłopak po prostu przez większość czasu zwiedzał odległe krainy wyobraźni i rozmowa z ludźmi wydawała mu się trudna. Z tego powodu raczej unikał długich dyskusji. Zwykle nie wiedział, co powiedzieć. A jakaś artystyczna cząstka jego osobowości lubiła dochodzić do głosu i sprawiać, że stawał się głupio wrażliwy nawet wtedy, kiedy nie powinien.
OdpowiedzUsuńDrgnął, kiedy Vinnie dźgnął go palcem.
- Nie.. - wymamrotał, co było oczywistym kłamstwem.
Odsunął od siebie pusty talerz.
Lukas
Jason uśmiechnął się pod nosem. Objął go w pasie i usadził wygodniej. Pogłaskał go po plecach pod wodą, ostatecznie kładąc dłoń na jego pośladkach. Nie mógł się powstrzymać, Vinnie był za słodki. Jay po prostu nie mógł się powstrzymać, aby go nie dotykać, nie głaskać, nie miziać, nie całować po gładkiej skórze... taaak...
OdpowiedzUsuńOparł z powrotem głowę o brzeg wanny. Nawet mógłby się przyzwyczaić do takich kąpieli. No nie pogardziłby, o.
Jay
-Właśnie się tam wybieram, dziękuje za troskę- Uśmiechnął się do chłopaka i ruszył w stronę stołówki.
OdpowiedzUsuńGdy już się tam znalazł wziął swoją porcje jedzenia, usiadł i nie chcący zasnął. Godziny mijały a Wili obudził się dopiero na obiad.
Lukas tajemniczy? Chyba jednak nie... był.. bardzo prosty. Właściwie nie było, o czym mówić. Tak przynajmniej widział się sam Lukas. To nie była zbyt wysoka samoocena, a co za tym idzie, nie dawała mu siły przebicia. Jedynie, kiedy mówił o czymś, na czym naprawdę się znał, dostawał wiatru w żagle i płynął... Ale pewnie na palcach można policzyć sytuacje, kiedy coś takiego miało miejsce.
OdpowiedzUsuń- Ja... - spojrzał zdziwiony na Vinniego. Za nic nie rozumiał, dlaczego ten chłopak tak bardzo próbował się z nim dogadać. - Nie wiem, o czym mówisz - spuścił wzrok. Odsunął się lekko.
- Jak zjesz... to możemy gdzieś pójść - wymamrotał. Nie chciał, żeby kolega uznał, że próbuje przed nim uciec. - Robię kilka rysunków na czyjąś prośbę... chcesz zobaczyć? - zaproponował. Czyżby znowu sprytna zmiana tematu?
Lukas
Cóż, Vincent w takim razie miał odmienne zdanie od większości szkoły. Znał go też od zupełnie innej strony, bo właśnie takiej jak w tej chwili. A to nie było w końcu na porządku dziennym.
OdpowiedzUsuńByło mu dobrze, naprawdę dobrze. Powoli zaczął odczuwać znajome uczucie w podbrzuszu, oddech miał coraz szybszy.
- Ty też. - wymruczał gardłowo. Spełnienie nadeszło zaledwie kilka chwil później, kiedy mimowolne wbił paznokcie w nogę Vinniego. Ups.
Wydał z siebie głębokie westchnięcie, kiedy poczuł, że nieco mu zmiękły kolana. Posłał swojemu towarzyszowi zadowolony uśmiech i zaraz pocałował go leniwie, jakby od niechcenia.
Danny
- Powinienem się wysypiać, dlatego nadrabiam w dzień! Przysypiając na zajęciach! - powiedział śmiejąc się pod nosem. Przez to miał same problemy w nauce, ale co on mógł zrobić, że kocha spać? To jest jedyne co naprawde kocha. No dobrze, oprócz gry na gitarze jeszcze.
OdpowiedzUsuń- Uu.. grasz na skrzypcach? Hm, zagrasz mi coś? - zapytał od razu spoglądając na chłopaka. Często ludzie prosili Tatsuyę by zagrał coś na gitarze a teraz role się odwróciły. Brunet chętnie wysłucha gry na skrzypcach. Nigdy jeszcze nie spotkał kogoś, kto umiałby grać na tym instrumencie. - Podziwiam ludzi, którzy to potrafią. Ja jedynie gram na gitarze, ale to pospolite jest. - przyznał uśmiechając się.
Chłopak jęknął cicho, zaraz opierając czoło o ramię Vinniego (sorki, po spolszczam). Zaczynał się zastanawiać, gdzieś tam w kąciku umysłu, dlaczego tak wielką i obezwładniającą przyjemność odczuwa. Odsunął jednak od siebie te myśli, gdy poczuł jego palec w sobie. Wpił się w jego usta z całą swoją pasją, a palce zacisnął na twardych już sutkach swojego starszego kolegi. Nie przestał również drażnić go udami.
OdpowiedzUsuń- Vinnie... - sapnął mu do ucha, zaraz je przygryzając lekko. - Nie dręcz mnie bardziej - poprosił, bo powolne przyjemności przeradzały się w torturę.
-Oprócz seksu-Wtrącił po francusku
OdpowiedzUsuńTak naprawdę te dwa słowa mu się po prostu wymsknęły i nigdy by takiego czegoś nie powiedział gdyby nie fakt, że się lekko rozkojarzył patrząc na Vincenta. W każdym razie teraz się lekko zestresował i w duchu modlił się, żeby rudzielec nie znał francuskiego. Ansel jakoś specjalnie nie chce wyjść na erotomana. Zwłaszcza, że Vincent nie wygląda na jakiegoś napaleńca co po takim tekście byłby gotowy iść już do łóżka.
-Nie wiem czy go znasz-Powiedział nieprzekonany-Jest tu nowy i nazywa się William Twining. Jeszcze żaden nowy nie działał mi na nerwy tak jak on-Warknął niezadowolony
Ansel
-Ała co się stało ? Czemu mnie uderzyłes ? -spytał się po czy zauważył, że nadal jest na stołówce.
OdpowiedzUsuń- mam pytanie czy ja tu spałem czy mi miś iw tylko wydaje- bylo widac, że chłopak zupełnie nie ogarnia co się z nim dzieje
Odchylił delikatnie głowę do tyłu, ułatwiając mu dostęp. Ale tylko na chwilę, ponieważ wkrótce sam zajął się składaniem małych pocałunków na jego szyi i ramionach. Powoli, bez pośpiechu, wyznaczał sobie lekkimi muśnięciami drogę po jego skórze, kończąc w miejscu za uchem. Uśmiechnął się delikatnie, a potem pocałował go w usta. Rozsunął jego usta językiem, a potem dotknął nim jego języka. Zdecydowanie lubił takie pieszczoty. Do tego naprawdę dało się przyzwyczaić.
OdpowiedzUsuńJay
Kurwa, został nakryty, no cóż trzeba będzie się przyznać.
OdpowiedzUsuń- Dobra masz mnie, jeżeli do mnie przyjdziesz to ci wszystko wyjaśnię. Zamiast na piwo mogę cię zaprosić na kawę lub herbatę i ciastko. - powiedział trochę rozdrażniony Nataniel - Odpowiedź możesz dać mi później teraz już niestety muszę iść, spieszę się, więc na razie się żegnam. - dodał i poszedł na lekcje.
[Teraz mam nadzieję, że będę odpisywać częściej]
Nataniel
Tak, w tej chwili zdecydowanie znali się od zupełnie innej strony. I Danny naprawdę nie miał nic przeciwko, nie był osobą bardzo wstydliwą. Oplótł dłonie w okół jego szyi, całując go powoli. Oczy miał lekko przymknięte, a wyraz twarzy nadwyraz łagodny, zadowolony. Jego policzki zaróżowiły się lekko od emocji, a po włosach wciąż spływała woda.
OdpowiedzUsuńPo chwili otworzył oczy, patrząc prosto na niego. Oderwał się od jego ust, jednak nie odsunął się. Nie, przecież nie zostawi go teraz w takim stanie. Jedną dłonią wciąż obejmował jego ramię, jednak drugą dotknął jego brzucha. Delikatnie pogłaskał go, palcami zjeżdżając coraz niżej. Kiedy natrafił na jego członek, posłał mu uśmiech i po chwili złapał go w dłoń.
Danny
Nim Lukas zdążył cokolwiek powiedzieć, Vincent zniknął z talerzami. A przecież nie musiał... Luk też mógł coś zrobić. Johnson wziął w końcu torbę i ruszył do wyjścia. Przy drzwiach zaczekał na Vinniego.
OdpowiedzUsuńW trakcie pracy? Raczej.. jakąś fazę swojej pracy.
- W pokoju może być tylko Jay - dodał, kiedy kolega do niego dołączył i razem ruszyli korytarzem.
Chłopak zaraz odsunął się od Vinniego kiedy doszli do pokoju. Uśmiechnął się pod nosem kiedy usłyszał, że chłopak zagra coś dla niego.
OdpowiedzUsuń- Hm.. nie czesto gram dla innych, nawet w ogóle... - przyznał cicho, a kiedy wszedł do pokoju rudzielca, usiadł na łóżku rozglądając się. - Ładnie tu. - przyznał z zaciekawieniem i zwrócił zaraz uwagę na skrzypce. Gra na skrzypcach wydawała się mu czarną magią. Nigdy nie miał styczności z tym instrumentem. Jedynie widział występy w telewizji. Nigdy na żywo.
- Pracujesz nad jedną piosenką? Hm, jaką? - zapytał. Sam tworzył piosenki, teksty były dość osobiste, ale pozwalały mu wyzwolić swoje emocje, który cały czas w nim siedzą i nie chcą wyjść.
Nie, Danny nie był tak samolubny, zawsze dbał o innych. Nie dałby rady po prostu stąd wyjść, ot tak i zostawić go tak. Przecież to byłoby niesprawiedliwe wobec Vincenta.
OdpowiedzUsuń- A co, chciałeś żebym cię tak zostawił? - wymruczał, pobudzając jego męskość. Po chwili usiadł na kolanach, bo tak było mu wygodniej. Po chwili jednak przerwał swoje ruchy, by zbliżyć usta do jego członka. Przesunął językiem po górnej części jego prącia. Wzrok uniósł do góry, by zobaczyć jego reakcję.
Danny
-Nie omijam zajęć kochany, tylko po prostu strasznie chciało mi się spać i przysnąłem sobie troszeczkę.
OdpowiedzUsuńWili nie rozumiał czemu Vinniemu tak zależy na zajęciach przecież i tak blondyn zda z łatwością ale lubił jak chłopak się o niego troszczy.
- Dobrze, dobrze zjem obiad i pójdę odpocząć w pokoju-poczochrał rude włosy chłopaka.
Kiedy się od siebie oderwali, Jay cmoknął go w nosek. Uśmiechnął się lekko, a potem zaczął go myć. Zaczął od szyi i ramion, a potem przeszedł na ręce.
OdpowiedzUsuńAkurat w tej kwestii by się dogadali, bo Jason też lubił seks. Nie wzbraniał się jednak przed związkiem; po prostu trudno było znaleźć kogoś, komu mógłby zaufać i ofiarować siebie. Chciałby tego, jasne, bo nie był typem, który nie chciał się wiązać, bo coś tam. To nie była jego bajka.
- Z innymi też tak spędzasz czas? Dajesz im się tak głaskać i dotykać w t e n sposób? - zapytał po chwili ciszy, całkiem poważnie, co było u niego rzadkością.
Jay
- Brzydzić? - mruknął ze zdziwieniem, przerywając na chwilę swoje czynności. - Ciebie? Chyba żartujesz.
OdpowiedzUsuńNaprawdę nie potrafił sobie tego wyobrazić. Vinnie był taki uroczy, śliczny, przystojny...
I jakby na potwierdzenie swoich słów, kontynuował swoje pieszczoty, starając się o wiele bardziej niż chwilę wcześniej. Wziął go do ust, językiem pobudzając go jeszcze bardziej. Kącik jego ust uniósł się do góry, kiedy usłyszał przyjemne dźwięki które wydobywał z siebie chłopak. Tak, było warto.
Danny
Właściwie Jason spodziewał się takiej odpowiedzi. Był na nią poniekąd przygotowany, ale i tak jakoś mu się przykro zrobiło. I to było chyba najdziwniejsze.
OdpowiedzUsuńWestchnął, nie przerywając mycia chłopaka. No tak, on też lubił dotyk i tak dalej, ale jak już zostało wspominane, chciałby jedną osobę, której by się oddał. I wtedy mógłby z nią robić wszystko i to z nią wszystkiego spróbować. Może był za młody na to, może po prostu musi poczekać do opuszczenia murów tejże szkoły... no nic. Był inny od tych wszystkich, których znał.
- Rozumiem - odpowiedział jedynie, unikając jego oczu. Cholera, zrobiło się tak jakoś niezręcznie, nie podobało mu się. Może to dlatego przełamał tę atmosferę, ponownie go całując.
Jay
Zdziwił się, że Vinnie mółby mu zazdrościć mieszkania z Jasonem. Prawda była taka, że Luk i Jay... nie byli nawet kumplami. Po prostu nie za bardzo się zgrywali. Jakoś ze sobą wytrzymywali, ale to wszystko.
OdpowiedzUsuńSzybko znaleźli się pod drzwiami pokoju, w którym mieszkał Luk.
- Przygotowuje rysunki kotów.. Mam już szkice. Teraz powoli maluje większe obrazki - wytłumaczył. Weszli do pomieszczenia. Jaya nawet nie było. Za to bałagan na pewno...
Lukas
Tak, to była naprawdę dziwna sytuacja, w której obaj nie czuli się za dobrze. Mimo wszystko Jason nie chciał, żeby Vinnie wychodził. Nie miał prawa tak się czuć, przecież nic sobie nie obiecywali, nic nie mówili, nie wprowadzili żadnych zasad. Jason po prostu nie mógł się tak zachowywać.
OdpowiedzUsuń- Nie, czekaj, przepraszam - złapał go za rękę, zmuszając go, aby usiadł ponownie w wodzie. - Nie powinienem pytać i zachowywać się w taki sposób. Zostań, proszę - westchnął cicho. Za bardzo polubił jego obecność. Co prawda kumplowali się jakiś czas, a dopiero dzisiaj wyszło z tego coś jeszcze, a Jason już chciał spędzać z nim więcej czasu. Niekoniecznie na seksach, ale i ich nie odmówi.
- Zostaniesz?
Jay
Oderwał się od niego by mu odpowiedzieć. Jednak nie zostawił go by czekał, bo miejsca jego ust zaraz zajęła jego dłoń. Naprawdę nie wiedział czemu Vinnie mógłby sobie pomyśleć, że będzie się go brzydził. Zupełnie tego nie pojmował.
OdpowiedzUsuń- Ale za to cholernie przystojny. - rzucił spokojnie, z zadowoleniem wsłuchając się w jego jęki. Tak, do tego zdecydowanie mógłby przywyknąć.
Przyśpieszył swoje ruchy, czując, że chłopak zaraz dojdzie.
Danny
Jason cicho westchnął. No pięknie, jedno głupie pytanie i cała relacja poszła w pizdu. Nie podobało mu się to, ale co więcej mógł powiedzieć? Przeprosił go, poprosił, aby został. Może za chwilę wszystko wróci do normy. Tak, to jest jakaś myśl.
OdpowiedzUsuń- Chcę - odpowiedział od razu, poważnie, tonem, nie znoszącym sprzeciwu. No tak, walczył o swoje.
Po kilku chwilach pluskania się w wannie, kiedy woda zrobiła się już chłodna, Jason wstał i szybko się wytarł, narzucając na biodra ręcznik. Właściwie nie było w tym sensu, skoro już się widzieli nago, no ale. Potem otulił ręcznikiem chłopaka i uśmiechnął się do niego lekko.
- Chcesz koszulkę do spania?
Chciał, żeby Vinnie tu przyszedł, bo w pierwszym zamyśle mieli spędzić upojną noc. Teraz po prostu chciał go położyć w swoim łóżku i przytulić pod kołdrą. Taak, był cholernym romantykiem i nic z tym nie zrobi.
Jay
- O nie nie, tylko wyjątkowi ludzie mogą usłyszeć jak gram. - powiedział dumnie jednak zaraz się roześmiał. - Nie no.. Jesteś drugą osobą, której coś zagram. - powiedział spokojnie znów się rozglądając.
OdpowiedzUsuń- Większość czasu spędzasz w nim sam? Na pewno odwiedzając cię inni. Jesteś miły, rozgadany, otwarty, pewnie cię odwiedzają. - powtórzył się specjalnie wzdychając. Tatsuya tak nie miał.
Kiedy Vinnie zaczął grać, brunet przymknał oczy wsłuchując się w melodię wydobywającą się z instrumentu. Brzmiało ciekawie. Zupełnie inaczej niż to widział w programach telewizyjnych. Brzmiało bardziej magicznie. Może dlatego, że Vinnie grał na zywo dla Tatsuyi?
-Gdy wróciłem od ciebie odrazu wziąłem się za naukę na dzisiejsze zajęcia i położyłem się o 5 spać proszę nie krzycz tak bo głową mnie strasznie boli - powiedzial śpiącym głosem teraz grzecznie cie zostawię i pójdę spać w pokoju, jutro na sto procent zobaczysz mnie na zajęciach- uśmiechnął się i wyszedl z stołówki.
OdpowiedzUsuń[Też się cieszę :D]
OdpowiedzUsuńCzy naprawdę mówili o tym samym Jasonie? Tym, który przerywał spokojną lekturę Lukasa i wyciągał siłą na karaoke, która nie umie i nie lubi śpiewać?
Na biurku Lukasa naprawdę panował artystyczny nieład... albo nieład artysty. Ponieważ był w trakcie większej pracy jego biurko przerodziło się w nimi warsztat i wszystkie ołówki, niektóre pędzle i farby, kartki oraz mnóstwo mniej znaczących przedmiotów walało się po blacie. Aż dziwne, że żadna książka nad tym nie ucierpiała.
Trochę obawiał się, że Vinnie za bardzo się napali na jakieś dzieła, których nie było. Pokazał mu liczne szkice ośmiu kotów. Jeden z nich został już odmalowany na nieco większym formacie.
- To mniej więcej tak wygląda... - wymamrotał.
Lukas
"Mam nadzieje, ze się na mnie nie obraził" pomyślał Wili i się zasmucil gdy wrócił do pokoju odrazu poszedł spać. Gdy się obudził nie mógł wytrzymać wiec kupił duża czekoladę i poszedł do Vinniego -Hej rudzielcu proszę to dla ciebie mam nadzieję, że nie jesteś na mnie obrażony w jakiś sposób- opuścił głowę i posmutnial.
OdpowiedzUsuńZ zadowoleniem obserwował jego reakcje, wsłuchując się w każdy wydany przez niego dźwięk. Starał mu się sprawić jak najwięcej przyjemności i był z siebie dumny kiedy Vinnie doszedł. Delikatnie przytrzymał go żeby czasami nie upadł i posłał mu uśmiech. Był pewien, że usłyszał swoje imię. Ale to może tylko jego wyobraźnia. Namydlił sobie dłonie, po czym delikatnie obmył kolejne części ciała chłopaka.
OdpowiedzUsuń- Chyba powinniśmy już iść. - odezwał się w końcu.
Danny
Uśmiechnął się pod nosem spoglądając na niego.
OdpowiedzUsuń- To nie to samo? Masz rację.. - przyznał spoglądając gdzieś w bok. - Jeśli chodzi o pierwsza osobę, to będzie Lukas, także źle strzeliłeś. - wytknął język. Taka prawda. Chłopak przyłapał Tatsuye na graniu na parapecie w korytarzu. I tak jakoś się złożyło, że poprosił bruneta o zagranie coś.
Zaraz jednak Tatsu wrócił myślami spowrotem do Vinniego. Patrzył na chłopaka jak zahipnotyzowany. Jego gra była taka... dość smutna.. musiał przyznać.Kiedy tylko ze skrzypiec wydobył się ostatni dźwięk, brunet przymknął oczy a na jego twarzy pojawił się szczery, delikatny uśmiech.
- Piękne. - szepnął jedynie.- Nie wiem czy były błędy, ale naprawdę piękne. - musiał przyznać Vinnie miał talent. Tatsu czuł, że nie może się z nim równać.
OdpowiedzUsuńCóż, trzeba niestety wrócić do rzeczywistości, czy im się to podoba czy nie. Mogli oczywiście kiedyś do tego wrócić, jednak w tej chwili raczej mieli już dosyć.
- Do usług. - rzucił z rozbawieniem, okrywając się ręcznikiem. - Swoją drogą, mam gdzieś czy komuś o tym powiesz czy nie... Jednak uprzedzam, że jeśli spróbujesz, to wezmą cię za wariata. - ostrzegł, kierując się w stronę szafek. - W końcu jestem tylko kujonem-introwertem...
Czasami dobrze było wtopić się w tło, tak jak to zwykle bywało z Dannym. Nikt go nie zauważał, więc i nikt nie zwracał na niego uwagi. Mógł robić co chciał.
Danny
Lukas z przyjemnością by się zamienił z Vinnie'm. Skoro jego brat był taki spokojny... Luk by z pewnością się przy nim odnalazł. Mógłby czytać i rysować, i nikt by mu nie przeszkadzał... to była słodka myśl.
OdpowiedzUsuń- Dzięki - uśmiechnął się z prawdziwą wdzięcznością i lekkim zażenowaniem. - Tym razem staram się, żeby naprawdę wyszły - przyznał. Po chwili otrząsnął się i sięgnął do jednej z szafek.
- Mam jakieś ciastka... i chipsy... na co masz ochotę?
Lukas
Jason, nim wyszedł z łazienki, wyciągnął korek z wanny. Potem poszukał w szafie jakiejś koszulki i rzucił ją chłopakowi.
OdpowiedzUsuń- Nawet znalazłem bokserki, które ostatnio skurczyły mi się w praniu. Chcesz? - zapytał, spoglądając na niego. Koszulka co prawda była wystarczająco długa, ale nie wiedział, jak lubił spać Vinnie. Jay na przykład musiał mieć coś na tyłku (chyba, że spał po seksie, to wtedy się już nie ubierał).
Jay
Danny wcale nie twierdził, że Vinnie komukolwiek o tym powie. Tak tylko go uprzedzał.
OdpowiedzUsuń- Powiedzmy. - mruknął jedynie. Tak właściwie, to nikogo tu dobrze nie znał i vice versa. Rozmawia z tylko kilkoma osobami i to bardzo nieregularnie. Jakoś stosunki z innymi ludźmi nie poprawiły mu się ani trochę, wciąż są tak samo złe od lat.
Otworzył swoją szafkę i wyciągnął z niej swoje ciuchy. Od razu odnalazł swoje okulary, przetarł je i założył. Przekrzywił lekko głowę by spojrzeć na Vincenta.
- Lepiej wyglądasz w HD. - skwitował. Zaraz zabrał się za ubieranie.
Danny
Sam ubrał na siebie dół od piżamki i koszulkę do spania. No pełny zestaw i nie wyglądał ani trochę pociągająco. Chociaż zależy, kto i jak patrzy.
OdpowiedzUsuńUmył ząbki, wywietrzył w pokoju i generalnie był gotowy do spania. Ale jakoś mu się nie wydawało, że pójdą od razu spać. Pewnie jeszcze przegadają pół nocy jak dziewczyny na takich tych imprezach piżamowych. A przynajmniej Jason miał w planach trochę się poprzytulać i pogłaskać Vinnie'ego, ale wszystko jeszcze wyjdzie w praniu.
Położył się do łóżka i okrył kołdrą.
- Idziesz?
Jay
Jason uśmiechnął się. No, to mu się podobało. Okrył go kołdrą, żeby mu nie zmarzł. Co tam, że temperatura w pokoju była odpowiednia, kto by się tym przejmował.
OdpowiedzUsuńPogłaskał Vinnie'ego po karku i pocałował w nosek. Zdecydowanie się stąd nie ruszy do rana. Zbyt miło i przyjemnie, a rzadko bywały takie okazje, więc trzeba było korzystać jak najwięcej.
- Opowiedz mi coś o sobie - zaproponował, kręcąc palcem małe kółeczka na jego skórze na plecach. - Nic o tobie właściwie nie wiem. Oprócz tego, że lubisz robić żarty nauczycielom i ciasne pomieszczenia - zaśmiał się cicho. Wiedział o nim kilka podstawowych rzeczy, a chciałby więcej. Wiadomo, to wszystko wychodzi potem z rozmowy, no ale wiadomo jak to bywa.
Jay
Może zadanie trudne, ale warte wysiłku.
OdpowiedzUsuńWzruszył ramionami.
- Jeszcze wiele mi brakuje - wymamrotał. Wyjął chipsy i otworzył paczkę. Rzucił się na łóżko.
- Mieszkasz z bratem, prawda? - zapytał nagle.
Lukas
Przeniósł dłoń na jego kark i pogłaskał go po nim. Mrr. Słuchał go uważnie i uśmiechał się szeroko, kiedy Vinnie wspominał o siatkówce. Pojawiał się wtedy w jego oczach ten błysk. Jason lubił słuchać, kiedy ktoś opowiadał o swoich pasjach; ludzie wtedy wydawali się tacy podnieceni, pobudzeni i szczęśliwi. Zadowoleni z siebie, ze swoich sukcesów w wybranej dziedzinie. Było na co patrzeć i czego słuchać. Naprawdę to lubił; takie monologi pokazywały, ile co znaczy dla danej osoby. Dla chłopaka ważna była siatkówka. Skoro olał wybity palec i walczył do samego końca?
OdpowiedzUsuń- Z tą siatkówką przypominasz mi trochę mnie. Ja miałem coś z kolanem, nim tutaj trafiłem, ale grałem dalej. Oczywiście nie skończyło się to dla mnie dobrze, musiałem mieć operację, ale na szczęście nie było aż tak źle. Mogę grać dalej. Staram się nie przesadzać, więc dobrze, że rzucam celnie za trzy punkty - uśmiechnął się, wplatając palce w jego włosy. Mru.
Potem opowiedział mu trochę o tym, kiedy mieszkał w Australii i skąd wzięło się jego marzenie uprawiania seksu w budynku NASA w komorze z wyłączoną grawitacją. Niecodzienne, prawda? Jason nie lubił być tacy, jak wszyscy, chociaż czasami... wiadomo jak to bywało.
Był jedynakiem, pochodził z dość majętnej rodziny, jego matka jest byłą modelką, ojciec koszykarzem, więc bez problemu dostał się tutaj. Nie jest mu z tego powodu przykro, polubił tę szkołę.
- A moim ulubionym kolorem jest czerwony i niebieski.
Jay
[Brzmi dobrze, postaram się jutro zacząć :) Widzę, że nasi chłopcy mają bardzo przeciwne charaktery, zobaczymy co z tego wyjdzie :D]
OdpowiedzUsuńCecil
Uśmiecha się mimowolnie, ciepło, przytulając go do siebie bardziej, niż by się po sobie spodziewał. Znienacka nie potrzebuje papierosa, na moment jest w stanie nawet nie myśleć o swoich uczuciach, wypełniony po uszy nagłą miłością do brata, silniejszą niż kiedykolwiek. Dawno tak bardzo nie potrzebował go mieć przy sobie i czuje się zdumiewająco dobrze z tym, że zdołał komuś o tym powiedzieć.
OdpowiedzUsuń- Daj spokój, ledwo tobie zdołałem powiedzieć - śmieje się lekko, sam będąc tym zaskoczony. - Nie musisz nic robić, przeżyję to. Nie mam wyjścia. Dziękuję, Vinnie. I nie zaprzeczaj. Jestem beznadziejnym bratem, prawda? Nie mam w ogóle dla ciebie czasu - mówi gorzką prawdę zdumiewająco łatwo. - Jak jakiś cholerny egoista, chociaż jesteś dla mnie tak ważny. Naprawdę cię przepraszam.
Dorian
OdpowiedzUsuń- Proszę bardzo. - rzucił spokojnie, naciągając na siebie bokserki i chwilę później, spodnie. Kiedy jednak usłyszał jego kolejne słowa, przerwał swoje czynności i obrócił się w jego stronę.
- Ja... - zaczął. Nie potrafił się nie angażować i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Jeśli już kogoś wpuści do swojego życia to tak całkowicie. I nie byłoby odwrotu.
- Nie no... chyba tak. - odpowiedział po chwili, zaraz znowu odwrócił się do niego tyłem.
Danny
- Zgadzam się - uśmiechnął się. - Ale to nie jest łatwe.. choć nie powiem, że nie przyjemne - dodał i spojrzał na sufit, a potem obrócił się na bok i sięgnął po chipsa.
OdpowiedzUsuń- Nie.. jakiś czas temu chciał czegoś ode mnie, ale potem się nie odezwał - odpowiedział i spojrzał na Vinniego.
Lukas
Mogę wiedzieć co jest idiotyczne w moim zachowaniu? -zdziwiło się chłopak i trochę zdenerwował- Dobra nie będę ci juz dzisiaj przeszkadzał- machnął ręką i poszedł w strone swojego pokoju
OdpowiedzUsuń- Heeej, masz coś do koszykówki? Pff, pierwsze słyszę, że mamy się nienawidzić - prychnął, ale zaraz potem uśmiechnął się i pocałował go lekko w usta. No i jak miał się na niego złościć? Znaczy nie miał na co, no ale wiadomo, jak miał utrzymywać dystans między nimi? Nie dało się, po prostu Vinnie był taką osobą, którą Jay chciał mieć blisko siebie. Jak teraz, kiedy go tak przytulał i głaskał. Lubił coś takiego, takie sytuacje, takie czułości. Zwłaszcza z nim (teraz właśnie tak sobie myślał).
OdpowiedzUsuńJeśli ta noc miała być nieprzespana, Jason nie miał nic przeciwko. Nawet jeśli nie chodziło o seks. Dobrze było z kimś porozmawiać, kogoś przytulić. Może i był facetem, ale też lubił takie słodkości.
- Ciepło ci? - zapytał cicho, jakby nie chciał psuć nastroju, którego chyba nie było, no ale. Troszczył się o niego, chciał, żeby było mu tutaj dobrze i wygodnie.
- I tak po prostu wam uwierzyli? Łał. Dlatego zawsze chciałem mieć bliźniaka.
Jay
- Nie, nie. - powiedział od razu, kręcąc głową. Naciągnął na siebie koszulkę, po czym opadł na ławkę za sobą. - Po prostu... Nie wiem no, zwykle nikt nie chce się ze mną spotykać. Jakoś tak samo wychodzi. Zdziwiłeś mnie, tyle.
OdpowiedzUsuńNaciągnął na stopy skarpetki, po czym wciągnął na nie trampki. Westchnął i w końcu na niego spojrzał, przeciągle, jakby był zmęczony, wręcz wykończony tą sytuacją.
- Ale naprawdę... nie mam nic przeciwko.
Danny
- Jaaaaaaaaj każdy ma więcej talentu ode mnie.. - mruknął cicho i westchnął pod nosem. - Tak pięknie zagrać to ja nie potrafie, nie przestawaj grać! Wychodzi ci to idealnie. - przyznał z uśmiechem i usiadł po turecku na łóżku chłopaka. - Umiesz coś jeszcze? Za ładnie grasz.. - mruknął z uśmiechem wpatrując się w chłopaka.- No i Wyglądasz niesamowicie kiedy grasz. - przyznał wytykając mu język.
OdpowiedzUsuńTatsu
Zmieszał się lekko, kiedy usłyszał komplement Vinniego i wymamrotał.
OdpowiedzUsuń- Dzięki - po czym szybko zmienił temat.
- Serio, nie mam nic do twojego brata - zapewnił Luk. - Tak po prostu pytam - dodał. - Wiesz, że możesz usiąść, czy coś - powiedział trochę niepewnie i uśmiechnął się do kolegi. - Skrzypce? To musi byś strasznie trudne!
Lukas
Zaśmiał się cicho na jego słowa po czym wzruszył ramionami.
OdpowiedzUsuń- Nie należę do osób towarzyskich, samo jakoś wychodzi. - wyjaśnił. Zrobił sobie porządek w szafce, po czym zarzucił torbę na ramię.
- Bardzo chętnie. Jeśli ty stawiasz. - zgodził się z uśmiechem. Nie miałby nic przeciwko poznaniu Vincenta bliżej, w końcu wydał mu się całkiem w porządku.
Danny
Chłopak zamruczał z lekkim zawodem w głosie. Nie chciał z niego schodzić. Zdecydowanie było mu w tej chwili za dobrze. Jakby dla potwierdzenia swojego niezadowolonego mamrotania, rozpiął koszulę chłopaka i przyssał się do jego sutka z pasją, dłońmi odnajdując kant jego spodni i wsuwając je tuż za niego.
OdpowiedzUsuń- Naprawdę muszę z ciebie zejść? - zapytał cicho, przesuwając językiem po jego klatce piersiowej do drugiego sutka. Przyssał się do niego z nową pasją, jakby chciał by ten stwardniał jeszcze mocniej. W końcu jednak pstryknął je oba palcami i wstał z miejsca, by ułatwić Vinniemu poszukiwanie prezerwatyw.
Oparł się o stolik i tylko mu się przyglądał.
- Mhm... zawsze możemy odpuścić prezerwatywy - uśmiechnął się lekko.
Natsu
Naburmuszył się.
OdpowiedzUsuń- No dobrze, z oddali wyglądasz przepięknie, dostojnie. - przyznał i oparł sie o ściane siadając po turecku. - Nooo zagraj coś jeszcze, jakąś piosenkę, którą kochasz na przykład..Albo do której masz jakąś historię do opowiedzenia.. no nie wiem jak to nazwać.. - przyznał cicho wzdychając.
- Proszę bardzo. Chętnie to powtórzę. - zaśmiał się. Nie, nie chodziło mu wcale o to wszystko co się wydarzyło pod prysznicem, a o ogólną sytuację. Zainteresowanie ze strony Vincenta było całkiem przyjemne i bardzo mu pochlebiało.
OdpowiedzUsuń- Nie jestem aż tak wymagający. - parsknął śmiechem. - Ale wybacz, że cię tak wykorzystuję... Po prostu nie bardzo mam pieniądze by wydawać na takie rzeczy. Jestem tu na stypendium.
Danny
Jason roześmiał się cicho.
OdpowiedzUsuń- Kiedy ja lubię siatkówkę. Zwłaszcza, kiedy mogę oglądać, jak grasz.
Nigdy tak na to nie patrzył. W sensie na Vinnie'ego jak lata i odbija, i blokuje, i ścina, i zdobywa punkty. Teraz jak tak o tym pomyślał, to ten widok był kuszący.
Aż musnął ustami jego szyję. Wsunął dłoń pod jego koszulkę i uśmiechnął się. Wieczór jeszcze nie jest stracony. Mieli jeszcze całą noc przed sobą, więc mogli się jeszcze trochę pomacać, ot co.
- Spryciarze. Tak to jest, jak się ma bliźniaka, co? Ile razy was pomyliłem? Przyznaj się - uśmiechnął się i zachęcająco trącił nosem jego nosek. Natomiast jego dłoń przesunęła się na jego brzuszek i zaczęła go tam głaskać, schodząc nieco niżej. Obserwował reakcję chłopaka, żeby wiedzieć, czy przypadkiem nie musi się wycofać.
Jay
[Kocham ten utwór jeny *.* aż sobie wpusciłam *.*]
OdpowiedzUsuń-Kocham to.. - szepnął do siebie a na jego twarz wkradł się szczery, pełen radości uśmiech. Chłopak znów przymknął oczy wsłuchując się w utwór grany przez chłopaka.
- Piękne. w tym się zakochałem. - skomentował kiedy rudzielec skończył grać. - Już mnie masz. Wystarczylo zagrać Kanon Pachelbela i już mnie masz. - stwierdził uśmiechając się pod nosem. Oj tak, zaczarował go tym wykonaniem.
Parsknął śmiechem na jego pochwałę.
OdpowiedzUsuń- Dzięki, mamo. - rzucił z rozbawieniem, przewracając oczami. Gdyby nie to, nigdy nie byłoby go stać na uczęszczanie do prywatnej szkoły. A uważał, że lepsza szkoła może mu zapewnić lepsze wyniki... i właśnie dlatego starał się o stypendium. Sam zarabiał na siebie drobnymi naprawami i to wszystko. Nie dostawał ani grosza od swojej rodziny.
- W takim razie umawiamy się na konkretny dzień, czy później się zgadamy?
Danny
Resztę dnia Nataniel spędził spokojnie, lekcję mijały mu w miarę szybko. Chłopak był w dużo lepszym nastroju niż po rozmowie z rudowłosym, było to spowodowane tym, że gdy tylko ludzie go zauważali wymieniali między sobą wymowne spojrzenia a to mu się bardzo podobało. Nie żałował niczego ani nie miał żadnych wyrzutów sumienia w związku z Vincentem. Gdy wychodził ze szkoły, pomyślał, że cały dzień go nie widział więc chyba odpuścił a to był tylko jeden problem mniej .
OdpowiedzUsuń"Wszystkim co razem przeszliśmy" - tak, bo przeszli razem naprawdę sporo. Jeden trening i... zabawę pod prysznicem. Przewrócił oczami na jego słowa. Towarzystwo Vincenta wydawało mu się w tej chwili w pewnym sensie naturalne.
OdpowiedzUsuń- Mam czas w ten weekend, nigdzie się nie wybieram. Możemy skoczyć do miasta. - skwitował po chwili namysłu.
Danny
Nataniel jadł śniadanie gdy naglę ktoś się do niego dosiadł. Zanim zdążył podnieść głowę, usłyszał ten głos. To był Vincent.
OdpowiedzUsuń- Nawet nie dasz człowiekowi w spokoju zjeść śniadania. Dobrze, dziękuje że pytasz - odpowiedział Nat ironicznie. - Chyba nie chcesz znać przyczyny tego wszystkiego, skoro nawet nie starałeś się żeby mnie wczoraj znaleźć, jednak po twoim pytaniu wnioskuje, że już się domyśliłeś.
Prycha cicho pod nosem.
OdpowiedzUsuń- Możesz mnie uświadomić, że nic z tego nie będzie. Uwierz mi, to będzie całkiem pomocne - zapewnia go, nie bez ironii, ale jest w tym jakaś głęboko skrywana szczerość. Tak, to byłoby pomocne. Sęk w tym, że na pewno nie takie proste, nawet dla Vinniego.
Bolesne ukłucie. Zimna szpila, wbijająca się w serce, razem z tym smutnym tonem, szczerymi, ale wciąż smutnymi słowami.
- Przepraszam - wypowiada z trudem, przez ściśnięte gardło, zdając sobie sprawę, że tylko to, jak rzadko wypowiadał to słowo, nadaje mu teraz jakiejkolwiek wartości. - Ja... Nie radzę sobie ze sobą, Vinnie. I cały czas boję się, że powiem coś za dużo. Że cię skrzywdzę bardziej. Że zepsuję wszystko doszczętnie - mówi cicho, doskonale wiedząc, że to żadne usprawiedliwienie. - Naprawdę przepraszam - dodaje niemalże niepewnie.
Dorian
- I cała magia znika z pomyleniem bliźniaków - zaśmiał się cicho, z miłą chęcią umiejscawiając się między jego nogami. Położył dłoń na jego kolanie, a potem przesunął ją na zewnętrzną stronę. Zgiął jego nogę w kolanie, a potem przesunął palcami po jego skórze, wsuwając je pod bokserki.
OdpowiedzUsuń- To prawda, rzucasz się w oczy i z każdym... rozmawiasz - niekoniecznie o rozmawianie mu chodziło, ale nic nie chciał mówić na głos. Po prostu pochylił się nad nim, już całkiem na nim leżąc, i pocałował go, wsuwając mu język do ust. Mru. No i po co się ubierali? No ale przynajmniej się czymś zajmą, nim rzucą się na siebie jak kilkanaście godzin temu.
Jay
W jego oczach pojawił się błysk.
OdpowiedzUsuń- Zdobyłeś fana! Bede fanem numer jeden. - powiedział wesoło śmiejąc się. - Zdobyłes mnie tym utworem, nosz kurcze. Naprawde nie potrzeba mało. - pokiwał głową. - No cóż, nie mam przy sobie gitary, więc nie mogę Tobie nic zagrać. - wytknął język. Jednak czuł, że Vinnie coś wykombinuje, żeby Tatsu mu coś zagrał.
Tatsu
[Matko kochana, miałam zacząć i zapomniałam! Jestem kołkiem, muszę mniej masełka jeść... Przepraszam!]
OdpowiedzUsuńCecil nie tylko pamiętał dobrze przypowieść o talentach, ale i bardzo lubił śpiewać - tylko tej swojej umiejętności był na tyle pewny, by bez strachu pokazywać ją innym - dlatego nierzadko zdarzało mu się zostawać jeszcze trochę w pokoju chóru po zajęciach i ćwiczyć. Gra na instrumentach nie szła mu najlepiej, więc zwyczajnie śpiewał a capella stwierdzając, że w ten sposób będzie mu łatwiej wyszukać wszelkie błędy we własnym śpiewie.
Chór go tego dnia trochę rozczarował. Święta za pasem, a na jego wspomnienie o tym, że można by już zacząć ćwiczyć jakieś kolędy, dostał odpowiedź, że jeszcze nie czas na "Last Christmas". Jakby to była kolęda, albo w ogóle jakaś bardziej wartościowa piosenka, naprawdę...
Cecil był całkowicie pochłonięty przez muzykę. Zawsze tak się działo, gdy śpiewał. Zamykał oczy i odpływał gdzieś daleko, a melodia płynęła zupełnie sama. Dzięki temu nawet najtrudniejsze partie pokonywał z łatwością baranka skaczącego po łące. Z tej przyczyny nie od razu zauważył, że ma akompaniament i śpiewał do samego końca. Dopiero ostatnie akordy brzmiące już po jego słowach uświadomiły mu, że ma towarzystwo i Cecil niemalże podskoczył z zaskoczenia.
- O rany - wypalił tylko, patrząc w kierunku chłopaka przy fortepianie i bezwiednie się zarumienił.
Cecil
Jason na pewno ich nie pomyli. Dla niego teraz byli zupełnie różni. Już nie chodziło o okulary, tylko tak o, po zachowaniu i generalnie jakoś tak wypatrzyłby Vinnie'ego z daleka, nawet, jeśli byłby w tłumie tak samo ubranych ludzi, poważnie. Creepy enough?
OdpowiedzUsuńNaparł biodrami na jego biodra, jednocześnie przesuwając usta na jego szyję. Zrobił mu jedną mocną malinkę, potem drugą... No, niech ma i niech mu przypominają, kto je zrobił, a co.
Podsunął jego koszulkę trochę wyżej, odsłaniając brzuch, a następnie całą klatkę piersiową. Zaczął składać pocałunki na jego skórze, schodząc niżej i niżej. Jednocześnie cały czas dotykał go opuszkami palców. Jasne, że Jason lubił ostry seks, ale nie gardził też czułym i spokojnym.
Jay
- Co jest w ręke? - zapytał gdy tylko zauważył jak chłopak zaczął ją masować. - Sportowiec i muzyk naraz? - zapytał ponownie spoglądajac na twarz rudzielca. Znał już pare przypadków sportowców i muzyków naraz. Nie wróżyło to nic dobrego. - Dokucza, co nie? Musisz się oszczędzać. Wybacz, że kazałem Ci kolejny utwór zagrać. Gomen.. - wymsknęło mu się po japońsku zaraz się poprawiając. - To znaczy przepraszam. - mruknął cicho jednak zaraz pomachał rękoma. - Nie nie nie, nie trzeba, naprawde nie trzeba iść po gitare. - wytknął język.
OdpowiedzUsuń